reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

czerwcowe ploteczki :D

Głuszku, ślicznie to opisałaś, aż się wzruszyłam.
Dzielne jesteście dziewczyny. Ja nie miałam z Wojtkiem żadnych problemów i od urodzenia pełna miłość macierzyńska. Łzy szczęścia na sam widok urodzonego maleństwa. Nie miałam depresji. Raz tylko mi poleciała łezka, jak miałam nawał pokarmu, a Wojciaszek nie chciał ssać, a ssał z butelki. Ale następnego dnia mu przeszło. W sumie kilka nieprzespanych nocy, to też nie problem.
Tak więc tym bardziej podziwiam Was.

Dziękujemy za pochwały dziadkowego wierszyka. :tak:Przyznać trzeba, że talent to on ma. Jest z wykształcenia filozofem i historykiem sztuki, a zawsze pracował jako dziennikarz "kulturowy", pisze też teksty do radia. To mój teść.
Nie sądzę więc, żeby ten wierszyk był dla niego specjalnym wysiłkiem, choć nigdy do tej pory takiej jego twórczości nie widziałam.

Pati, a para z nich dobrana jest i na pewno będzie. Już widzę jak razem rozrabiają i chcą mnie przechytrzyć.:-D
Cicha, tak się składa, że Dziadek dwa razy w tygodniu opiekuje się Wojtkiem. Bardzo się z tego cieszę, bo obaj na pewno z tego skorzystają.:-)
 
reklama
Dziewczyny tak ladnie piszecie o zmianach i uczuciach, ze faktycznie robi sie cieplutko przy czytaniu. Ja chyba niestety tak nie potrafie i czyba jeszcze z lekka mam to uczucie o ktorym pisala Sumka przy Bartku - brak mi troche wczesniejszej niezaleznosci i zyciowej nonszalancji. Nie mam na mysli imprez itp. ale czasu, ktory wczesniej mialam na pielegnowanie swoich zainteresowan, nauke itp. W sumie czuje sie niezbyt dobrze siedzac w domu i brakuje mi takiego wyraznego zawodowego pionu biegnacego rownolegle z macierzynkim (no ale tu akurat nie tyle macierzynstwo a cala sytuacja zawodowa meza bardziej namieszala wmoich planach);-)Przyznam, ze naprawde zazdroszcze pracujacym mamusiom. W ciazy tez czesciowo siedzialam w domu ale wowczas nawet nie czulam czasu bo zbieralam materialy do pracy, siedzialam w papierach i ksiazkach a teraz siedze w klockach, papkach, ciuszkach:-):-) i wlasciwie nie ma juz chwili dla siebie w ciagu dnia. Nie zebym zalowala bo ciesza mnie niezmiernie momenty z Julkiem i fakt, ze jest zdrowym, pogodnym maluchem, ciekawym swiata i ludzi. Ciesza mnie jego male sukcesy i przyznam ze czesciej bawia niz smuca male tragedie;-) no ale wiadomo, ze jak sie non stop przez 8 miesiecy jest z maluchem to czasem maly potrafi dac w kosc no i ze sa lepsze i gorsze chwile. W sumie priorytety wyraznie sie zmienily i Julek jest na szczycie listy ale przyznam ze chcialabym aby w koncu Julek sie troche wyregulowal, przesypial nocki i obym dzieki temu byla mniej zmeczona i wieczory mogla nadal poswiecic czemus innemu niz lekkiej lekturce albo odsypianiu;-):-)
No a jesli chodzi o samo macierzynstwo to moglabym sobie zyczyc troche wiekszej pasji do dzieciecych zabaw itp. bo u mnie troche z tym krucho. Ja nigdy za dobra z dziecmi nie bylam i teraz troche szwankuje mi inwencja i zapal:-( i dlatego przyznam, ze bardzo lubie momenty gdy Julek bawi sie sam;-):-)
W sumie chyba troche wstyd sie przyznac ale tkwi we mnie nadal spora dawka egoizmu :-( no ale z drugiej strony mysle, ze to chyba jednak taki zdrowy egoizm;-):-)
 
Ja bałam się że może dopaść mnie depresja po porodzie. Zostałam praktycznie sama; mąż był już w Irlandii ,moja kochana mama w Dani , brat na dniach też miał wyjeżdzać ............ Bałam się okrutnie że nie dam rady sama, że poddam się ,że bede miała depresje. Na szcęście moje obawy sie nie spełniły ........... :") Zosieńka była tak grzeczna ,kochaniutka jakby wiedziała że jesteśmy same , że same musimy sobie poradzic
 
Cicha, tak się składa, że Dziadek dwa razy w tygodniu opiekuje się Wojtkiem. Bardzo się z tego cieszę, bo obaj na pewno z tego skorzystają.:-)

Mamoot niewatpliwie! Ja wogole jestem zdania, ze zadne zabawki nie dadza maluchowi tyle co moze dac obcowanie z ciekawymi ludzmi :-):-)
 
Gluszek, świetnie opisana historia!!!
Moge się zresztą pod nią częściowo podpisać....
Ja po porodzie przezyłam dwie przeprowadzki i czułam że nie mamy z malutką swojego miejsca. To mój stan dramatycznie pogarszało....
Poza tym, pracując zawodowo przed urodzeniem Zosi zawsze byłam przygotowana, sumienna, a tu okazało sie że szkoleń nie ma i trzeba było zdać się na intuicję..... To mnie dobiło:-(
Dopiero we wlasnym domu wszystko zaczęło wracac do normy. Na a teraz jest cuudnie!!! Choc oczywiscie tez chciałabym sie wreszcie wyspać. Częściowo rozwiazalismy ten problem porzez dyżury - czyli co druga nocka moja (np dzisiejsza:-(
Cicha, myslę że każda z nas potrzebuje troche dystansu, kawałka tylko swojego życia, pasji. Myslę że to nie egoizm tylko instynkt samozachowawczy:-) Dlatego pracy nie oddam za nic:-)
 
Podziwiam Was dziewczyny a najbardziej te które z jakichś powodów musiały sobie radzić same - ja całe szczęscie miałam przy sobie Mamę i dałam radę
a nie myslicie juz o nastepnej dzidzi?
 
Sylwio hmmm drugie dziecko powiadasz ............... RAczej nie teraz , to znaczy wychodzimy z założenia że jak wpadniemy to będzie i będziemy szczęśliwi . Nie mniej jednak wolelibyśmy poczekać z tym jakieś 4 latka.:-) Ale to wszystko czas pokaże :-) ;-)
 
ja tak jak stokrotki 2 dziecko tak ale za jakiś czas, tak ok 4 latka... chcociaz mąż raczej drugiego nie chce ..... "tez kiedyś musze iśc do pracy - ile można siedzieć w domu!" :-)
 
reklama
U nas tak jak u Fusika. Chcę, żeby Ola miała rodzeństwo. Sama mam brata co prawda jest między nami 10 lat różnicy i z racji tego nie jesteśmy ze sobą aż tak zżyci. On wyprowadził się z domu właściwie jak miałam jakieś 9-10 lat (studia, potem rodzina), ale zawsze możemy na siebie liczyć. To bardzo ważne bo inaczej byłabym traz sama. Mąż mimo, że kochany to jednak coś innego niż rodzina taka z krwi. Ale chcę, żeby Ola trochę podrosła, bo dwoje maluchów to nie na moje siły i nerwy. Poza tym też chcę wrócić za jakiś czas do pracy i trochę popracować.
 
Do góry