A ja po tym cholernym rwaniu ósemki. Brrr.... nic nie bolało, ale nieprzyjemne, jak tak w paszczy grzebią. Teraz niestety znieczulenie przestaje działać. I temperatura mi rośnie. To niesamowite, jak szybko organizm reaguje na jakiś stan "potencjalnie zapalny".
Wojciaszek na szczęście zabrany do Dziadków to mam spokój. Oby tylko Staś był grzeczny....
Zadzwonili do mnie z pracy o pomoc w projekcie, który ciągnęłam przed urodzeniem Stasia. Taki tam końcowy raport trzeba napisać. No i powiedziałam, ze pomogę, ale pracowac będę w domu wieczorami, bo nie chcę jeszcze Stasia zostawiać. A urlop, który mam teraz potem nieoficjalnie odbiorę.
Wojciaszek na szczęście zabrany do Dziadków to mam spokój. Oby tylko Staś był grzeczny....
Zadzwonili do mnie z pracy o pomoc w projekcie, który ciągnęłam przed urodzeniem Stasia. Taki tam końcowy raport trzeba napisać. No i powiedziałam, ze pomogę, ale pracowac będę w domu wieczorami, bo nie chcę jeszcze Stasia zostawiać. A urlop, który mam teraz potem nieoficjalnie odbiorę.