reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2021

Wydaje mi się że to układ trawienny dojrzewa i malutka tak to przeżywa:( Te pierwsze tygodnie niestety takie są ale wiem też że się martwisz i denrwujesz. Dobrze na brzuszek robi termoforek z pestek wiśni, leżenie na brzuszku. Może spróbujcie noszenia w chuście?
Termoforek stosujemy, na brzuszku tez kładziemy. Czekam właśnie na chustę 😘
 
reklama
Spróbuj z Delicolem. Ja miałam podobnie z córką. Po Delicolu minęło. Żadne Espumisany, Bobotiki jie działały. Delicol to enzym laktaza, który pomaga trawić laktozę z naszego mleka. Wiem co przeżywasz. Pamiętam jak ja płakałam razem z córką z bezradności.
Jutro też wysyłam męża po Delicol. Synek od kilku dni ma problemy brzuszkowe i mam nadzieję że jemu też pomoże.
Dużo siły dla was.
kupilam wczoraj, mam wrażenie ze jest troszkę lepiej😘
 
To łączę się duchem! Uważam tak samo, chce choć spróbować, to plan minimum. I tak jestem szczęśliwa, ze zadecydowali o indukcji, właśnie czekam na cewnik. A jak się skończy cc to świat się nie zawali. Damy radę!
Dziewczyny będzie dobrze, nie rozmyślajcie o tym że sie nie uda urodzic SN. Ważne żeby z Wami i szkrabkami było wszystko ok! Trzynam kciuki za Was i dajcie znać 🙂
 
kupilam wczoraj, mam wrażenie ze jest troszkę lepiej😘
Ja dziś po pierwszej dawce Delicolu. Poszły dwie kupy, po karmieniu od razu zasnął i śpi spokojnie, nie stęka, nie przebiera nogami, nie jęczy przez sen. Mam nadzieję że na dłuższą metę pomoże. Córce pomogło, jak była taka malutka. Teraz nawet smoczek wrócił do łask, bo ostatnio nie chciał, tylko cyc.
 
A ile kropelek dajesz ?
Ja dziś po pierwszej dawce Delicolu. Poszły dwie kupy, po karmieniu od razu zasnął i śpi spokojnie, nie stęka, nie przebiera nogami, nie jęczy przez sen. Mam nadzieję że na dłuższą metę pomoże. Córce pomogło, jak była taka malutka. Teraz nawet smoczek wrócił do łask, bo ostatnio nie chciał, tylko cyc.
 
Cześć dziewczyny:)
Wpadłam na chwilkę pogratulować wszystkim czerwcowym mamusiom😊 Dużo zdrówka dla Was! Część dziewczyn może mnie pamięta, bo byłam z Wami jakiś czas, nawet na grupie prywatnej z terminem na dzisiaj. Trzymajcie się cieplutko 🥰 Ja aktualnie jestem na grupie przyszłych marcowych mam:)
 
Cześć dziewczyny:)
Wpadłam na chwilkę pogratulować wszystkim czerwcowym mamusiom😊 Dużo zdrówka dla Was! Część dziewczyn może mnie pamięta, bo byłam z Wami jakiś czas, nawet na grupie prywatnej z terminem na dzisiaj. Trzymajcie się cieplutko 🥰 Ja aktualnie jestem na grupie przyszłych marcowych mam:)
Ja cie pamiętam :) trzymam mocno kciuki żeby było wszytko okej :)
 
Mamy kochane!!! Ależ jestem w tyle! Nie mogłam was podczytywać, ani być tu, bo trochę źle przeszłam pobyt w szpitalu i psychicznie nie byłam w stanie.
A, no bo my już rozpakowani! 15.06 wody mi odeszły i dzieciaczki przybyły na świat przez cc. 10 dni przed planowanym terminem cc, które miało być w 37tc+2.
Sam zabieg super. Płakałam jak bóbr, gdy usłyszałam płacz synka, nie mogłam oddychać, bo momentalnie nos mi się zatkał :D A potem płakałam ponownie, jak usłyszałam córkę ☺️ A potem płakałam, jak położyli mi na piersi chłopca, a potem wciąż ryczałam, jak położyli mi dziewczynkę 💞

Plusem CC było to, że wszystko potrwało krótko i bez bólu. Minusem było to, że dwa dni walczyłam, żeby nie brać przeciwbólowych, myśląc, że samo szybko minie. Nie minęło ;) Nie bać się prosić o przeciwbólowe tabletki! Pierwsze dziecko dostałam w drugiej dobie rano, a drugie po południu. I już zostały ze mną. Niestety z powodu żółtaczki musieliśmy zostać w sumie 6 dni. I to było ciężkie 6 dni. Sama musiałam ogarniać dwójkę dzieci będąc po cc. Niech żyje ketanol! Bo to on pomógł mi funkcjonować :D Dałam radę, ale... Za każdym razem jak ktoś mówił, że super, że daję radę (dzieci nie płakały, jechałam na dwie ręce, wszystko ogarniałam, plus spinająca się macica, rana po cc itd). a ja nie czułam tego w ten sposób. Bo może i dzieci przebrane, nakarmione, uśmiechnięte, grzeczne..., to nie znaczy, że dałam radę. Ja nie dałam rady. W głowie. Jazda hormonalna była ostra. Starałam się nie skupiać na tym i wziąć to na przetrwanie. Z mężem nie chciałam rozmawiać przez tel, bo momentalnie płakałam. Gdy raz mogliśmy się na chwilę zobaczyć, to wzięłam tylko torbę od niego i uciekłam. Przeprosiłam go za to, bo nie mogłam powiedzieć ani słowa, bo momentalnie płakałam. On powiedział, że rozumie, że wie, że on widząc mnie miał tak samo i stalibyśmy jak dwa osły płacząc w niebogłosy. Super było się zobaczyć na 25sec, ale pragnienie wyjścia do domu, przytulenia, pomocy było tak wielkie, że... Świadomość tego, że wciąż muszę tam być dobijała podwójnie. Piątego dnia spakowałam się i stwierdziłam, że 6. dnia wychodzę. Pierdzielę - wychodzę. Ucieknę. Na żądanie. Nie wiem. Nie dam rady spędzić kolejnej nocy w szpitalu. Żółtaczkę może prowadzić lekarz dzieciowy - na naświetlania mogę dojeżdżać. Nie dam rady. Psychicznie, fizycznie - umieram w środku. Nie mam już sił. Na szczęście 6. dnia lekarz powiedział - wychodzicie.

Obecnie w głowie już mi lepiej, ale bardzo się cieszę, że są czasy takie jakie są i rodzina nie ma w planach zwalić się nam na głowę 😅 Ostatnio spotkałam znajomego jak byłam na spacerze z dziećmi i ... Nie wiedziałam co mam mówić 😂 Chyba zdziczałam ;)

Raz jeszcze, wszystkim mamom gratuluję i buziaki ślę! Udało nam się :D Dobrze mi się widziało, że w tej grupie jest jeszcze mama, której się troszkę przedłuża? Czekamy z utęsknieniem! 💕
 
reklama
Mamy kochane!!! Ależ jestem w tyle! Nie mogłam was podczytywać, ani być tu, bo trochę źle przeszłam pobyt w szpitalu i psychicznie nie byłam w stanie.
A, no bo my już rozpakowani! 15.06 wody mi odeszły i dzieciaczki przybyły na świat przez cc. 10 dni przed planowanym terminem cc, które miało być w 37tc+2.
Sam zabieg super. Płakałam jak bóbr, gdy usłyszałam płacz synka, nie mogłam oddychać, bo momentalnie nos mi się zatkał :D A potem płakałam ponownie, jak usłyszałam córkę ☺️ A potem płakałam, jak położyli mi na piersi chłopca, a potem wciąż ryczałam, jak położyli mi dziewczynkę 💞

Plusem CC było to, że wszystko potrwało krótko i bez bólu. Minusem było to, że dwa dni walczyłam, żeby nie brać przeciwbólowych, myśląc, że samo szybko minie. Nie minęło ;) Nie bać się prosić o przeciwbólowe tabletki! Pierwsze dziecko dostałam w drugiej dobie rano, a drugie po południu. I już zostały ze mną. Niestety z powodu żółtaczki musieliśmy zostać w sumie 6 dni. I to było ciężkie 6 dni. Sama musiałam ogarniać dwójkę dzieci będąc po cc. Niech żyje ketanol! Bo to on pomógł mi funkcjonować :D Dałam radę, ale... Za każdym razem jak ktoś mówił, że super, że daję radę (dzieci nie płakały, jechałam na dwie ręce, wszystko ogarniałam, plus spinająca się macica, rana po cc itd). a ja nie czułam tego w ten sposób. Bo może i dzieci przebrane, nakarmione, uśmiechnięte, grzeczne..., to nie znaczy, że dałam radę. Ja nie dałam rady. W głowie. Jazda hormonalna była ostra. Starałam się nie skupiać na tym i wziąć to na przetrwanie. Z mężem nie chciałam rozmawiać przez tel, bo momentalnie płakałam. Gdy raz mogliśmy się na chwilę zobaczyć, to wzięłam tylko torbę od niego i uciekłam. Przeprosiłam go za to, bo nie mogłam powiedzieć ani słowa, bo momentalnie płakałam. On powiedział, że rozumie, że wie, że on widząc mnie miał tak samo i stalibyśmy jak dwa osły płacząc w niebogłosy. Super było się zobaczyć na 25sec, ale pragnienie wyjścia do domu, przytulenia, pomocy było tak wielkie, że... Świadomość tego, że wciąż muszę tam być dobijała podwójnie. Piątego dnia spakowałam się i stwierdziłam, że 6. dnia wychodzę. Pierdzielę - wychodzę. Ucieknę. Na żądanie. Nie wiem. Nie dam rady spędzić kolejnej nocy w szpitalu. Żółtaczkę może prowadzić lekarz dzieciowy - na naświetlania mogę dojeżdżać. Nie dam rady. Psychicznie, fizycznie - umieram w środku. Nie mam już sił. Na szczęście 6. dnia lekarz powiedział - wychodzicie.

Obecnie w głowie już mi lepiej, ale bardzo się cieszę, że są czasy takie jakie są i rodzina nie ma w planach zwalić się nam na głowę 😅 Ostatnio spotkałam znajomego jak byłam na spacerze z dziećmi i ... Nie wiedziałam co mam mówić 😂 Chyba zdziczałam ;)

Raz jeszcze, wszystkim mamom gratuluję i buziaki ślę! Udało nam się :D Dobrze mi się widziało, że w tej grupie jest jeszcze mama, której się troszkę przedłuża? Czekamy z utęsknieniem! 💕

Mamy kochane!!! Ależ jestem w tyle! Nie mogłam was podczytywać, ani być tu, bo trochę źle przeszłam pobyt w szpitalu i psychicznie nie byłam w stanie.
A, no bo my już rozpakowani! 15.06 wody mi odeszły i dzieciaczki przybyły na świat przez cc. 10 dni przed planowanym terminem cc, które miało być w 37tc+2.
Sam zabieg super. Płakałam jak bóbr, gdy usłyszałam płacz synka, nie mogłam oddychać, bo momentalnie nos mi się zatkał :D A potem płakałam ponownie, jak usłyszałam córkę ☺️ A potem płakałam, jak położyli mi na piersi chłopca, a potem wciąż ryczałam, jak położyli mi dziewczynkę 💞

Plusem CC było to, że wszystko potrwało krótko i bez bólu. Minusem było to, że dwa dni walczyłam, żeby nie brać przeciwbólowych, myśląc, że samo szybko minie. Nie minęło ;) Nie bać się prosić o przeciwbólowe tabletki! Pierwsze dziecko dostałam w drugiej dobie rano, a drugie po południu. I już zostały ze mną. Niestety z powodu żółtaczki musieliśmy zostać w sumie 6 dni. I to było ciężkie 6 dni. Sama musiałam ogarniać dwójkę dzieci będąc po cc. Niech żyje ketanol! Bo to on pomógł mi funkcjonować :D Dałam radę, ale... Za każdym razem jak ktoś mówił, że super, że daję radę (dzieci nie płakały, jechałam na dwie ręce, wszystko ogarniałam, plus spinająca się macica, rana po cc itd). a ja nie czułam tego w ten sposób. Bo może i dzieci przebrane, nakarmione, uśmiechnięte, grzeczne..., to nie znaczy, że dałam radę. Ja nie dałam rady. W głowie. Jazda hormonalna była ostra. Starałam się nie skupiać na tym i wziąć to na przetrwanie. Z mężem nie chciałam rozmawiać przez tel, bo momentalnie płakałam. Gdy raz mogliśmy się na chwilę zobaczyć, to wzięłam tylko torbę od niego i uciekłam. Przeprosiłam go za to, bo nie mogłam powiedzieć ani słowa, bo momentalnie płakałam. On powiedział, że rozumie, że wie, że on widząc mnie miał tak samo i stalibyśmy jak dwa osły płacząc w niebogłosy. Super było się zobaczyć na 25sec, ale pragnienie wyjścia do domu, przytulenia, pomocy było tak wielkie, że... Świadomość tego, że wciąż muszę tam być dobijała podwójnie. Piątego dnia spakowałam się i stwierdziłam, że 6. dnia wychodzę. Pierdzielę - wychodzę. Ucieknę. Na żądanie. Nie wiem. Nie dam rady spędzić kolejnej nocy w szpitalu. Żółtaczkę może prowadzić lekarz dzieciowy - na naświetlania mogę dojeżdżać. Nie dam rady. Psychicznie, fizycznie - umieram w środku. Nie mam już sił. Na szczęście 6. dnia lekarz powiedział - wychodzicie.

Obecnie w głowie już mi lepiej, ale bardzo się cieszę, że są czasy takie jakie są i rodzina nie ma w planach zwalić się nam na głowę 😅 Ostatnio spotkałam znajomego jak byłam na spacerze z dziećmi i ... Nie wiedziałam co mam mówić 😂 Chyba zdziczałam ;)

Raz jeszcze, wszystkim mamom gratuluję i buziaki ślę! Udało nam się :D Dobrze mi się widziało, że w tej grupie jest jeszcze mama, której się troszkę przedłuża? Czekamy z utęsknieniem! 💕
Aż się wzruszyłam czytając Twój wpis! Kobiety to jednak muszą przejść swoje.. Najważniejsze że dałaś radę i byłaś silna. Poród, hormony i szpital to jest słabe połączenie. Życzę dużo zdrówka i siły w tych pierwszych miesiącach :)
 
Do góry