reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe kreski ❤️

Właśnie zdałam sobie sprawę, że czerwiec jest naszym 16. miesiącem starań o drugą ciążę. Pierwsza zaskoczyła właśnie po tym czasie i jakoś naiwnie myślałam, że za drugim razem będzie szybciej. 🙄
U Nas wprawdzie nie tak dlugo, ale też spodziewalam się że z 2 jest łatwiej i szybciej...
Me Too Samesies GIF
 
reklama
dzięki za radę 😊 ciekawa jestem jak z tymi ziołami na torbiele , mi nawracają cholera .. teraz też mam , ale narazie małe i lekarz kazał obserwować a 2 razy miałam podczas laparoskopii wyłuszczane
W takiej sytuacji chyba bałabym się je stosować. Ja w przeszłości nie miałam nic takiego, a moje jajniki wyglądają teraz tak:
Screenshot_2023-06-22-12-25-30-32_99c04817c0de5652397fc8b56c3b3817.jpg


ja właśnie też lubię wszelkie ziółka dlatego się skusiłam, mimo iż wcześniej się bałam, ze coś sobie nimi namieszam i przyznam, że Twój post mnie nie uspokoił 😬
Jestem dziś w 5dc czy powinnam się wstrzymać do kolejnego? Czytałam gdzieś, że jak zaczyna się w trakcie cyklu to może go wydłużyć. Czy u Ciebie cykle się wydłużały lub coś takiego przy przyjmowaniu ziół?
Zaczynałam od 1dc i zupełnie nie wpłynęły u mnie na długość cyklu. Gdybym miała je znowu zacząć pić, to chyba zupełnie płaściuteńkie łyżeczki. Nie mam pewności, czy to wszystko u mnie wzięło się od tych ziół, ale nic innego nie brałam, więc wiążę to z nimi. Dużo jest pozytywnych opinii, więc myślę, że warto spróbować, ale z dozą ostrożności właśnie. W sumie to nie pamiętam nawet dlaczego przestałam je brać po dwóch cyklach. 😅
 
Ja mam poważna rozkminę.
Jestem w procesie rekrutacji. Byłaby to praca z misją w fundacji. Wcześniej też pracowałam w fundacji. Teraz korpo związane z badaniami klinicznymi (ble). Teraz mam bezpieczną, nudną pracę, z pełnym pakietem benefitów, dobrą pensją, premie, nagrody itp. Idealna pod ciąże, starania, wiadomo. Ale nie lubię tej pracy.
Praca w fundacji (znanej, fajnej i dobrej) dałaby mi poczucie sensu, celu itp. Myślę, że spełniłabym się tam zawodowo i misyjnie. Potrzebuję gdzieś wyładować tę potrzebę macierzyństwa. Ale właśnie, czy nie chce "zatracić" się w tej fundacji? Czy to będzie zdrowe? Wiecie. Jestem w takiej przestrzeni pomiędzy staraniami a akceptacją bezdzietności i ułożeniem sobie życia bez tych dzieci. Minusy pracy w fundacji: większa odpowiedzialność, większy stres, zaangażowanie emocjonalne, nieprzewidywalność, kasy też pewnie trochę mniej (bo premii i nagród nie będzie).
Pieniądze nie zawsze są najważniejsze, poczucie spełnienie także, pytanie czy tam będziesz miała do czego wracać w tej nowej jeśli uda się jednak zajść w ciążę, czy będą szli na rękę i czy rzeczywiście będzie tak dobrze jak wygląda. Na to pytanie dziś nikt ci nie odpowie, musisz sobie napisać + i - i zdecydować czy to jest czas dobry na zmiany czy jeszcze nie
ehh, ja sobie do końca życia będę wyrzucać, że 8 lat temu nie złożyłam tacie życzeń z okazji dnia ojca bo byłam na niego wściekła, a tak się złożyło, że to była ostatnia okazja bo w sierpniu już nie żył 😒 także masz rację co do tych wyrzutów sumienia…
No to wam powiem, że ja wyjeżdżając od swojego taty w święta Bożego Narodzenia mówiłam, że ma o siebie dbać i nie nawywijać nic, bo jest jedynym dziadkiem (teść umarł przed ślubem naszym), miałam jakiś niepokój w sobie, nawet mu zdjęcie zrobiłam z dzieciakami z myślą, na pamiątkę, przytuliłam go mocno i to było nasze ostatnie spotkanie... 3 miesiące później nie żył.
 
ehh, ja sobie do końca życia będę wyrzucać, że 8 lat temu nie złożyłam tacie życzeń z okazji dnia ojca bo byłam na niego wściekła, a tak się złożyło, że to była ostatnia okazja bo w sierpniu już nie żył 😒 także masz rację co do tych wyrzutów sumienia…

Dlatego ja co roku jak mąż marudzi żebyśmy chociaż raz zostali na święta w de to mówię że moi rodzice mają już tyle lat że to mogą być ostatnie nasze wspólne święta i że musimy jechać do polski Koniec kropka
 
Piłam je razem z mężem bodajże przez dwa miesiące jakoś chyba listopad/grudzień. Czułam, że coś się dzieje, jajniki były odczuwalne bardziej niż zazwyczaj, miałam też wtedy większe libido. Czasem sobie myślę, że moje jajniki wyglądają teraz tak jak wyglądają właśnie przez te zioła. Piłam tak jak jest to zalecane, ale nie wiem, może zbyt kopowiate łyżeczki sypałam i przestymulowałam jajniki. Napaliłam się trochę, bo poczytałam dużo opinii, że kobiety przez długi czas nie zachodziły w ciążę, a po ziołach zaszły np. w pierwszym czy drugim cyklu. Wiadomo, tonący brzytwy się chwyta, a ja ogólnie wierzę w lecznicze działanie ziół, więc chciałam spróbować. O ile na usg w grudniu było okej, tak jakoś w lutym czy w marcu było już całkiem sporo pęcherzyków i tak się utrzymują do tej pory. Nie wiem czy to wynika z picia ziół, czy po prostu coś się dzieje (w badaniach poza Hashimoto, IO i estradiolem na dolnej granicy nie wychodzi nic). Także radzę przyjmować zioła z umiarem. ☺️
A gdzie można kupić te zioła?
 
reklama
Do góry