U mnie dziś orientacyjnie 11/12dpo, biało i już spisuję ten cykl na straty. Zjadłam sobie sushi na poprawę nastroju, ale zgadnijcie! Nie poprawił się.
Sprzątam sobie od rana. Wywaliłam wszystkie rzeczy na środek pokoju i oczywiście w chwili, w której to zrobiłam już mi się odechciało sprzątać, ale dzielnie walczę nadal.
Wczoraj pierwszy raz robiłam swój własny jogurt i wyszedł pyszny, ale tak się zastanawiam, czy jest to w ogóle opłacalne, no bo w sumie zakwaska wyszła coś około 17zl, do tego litr mleka i 8h pracy lidlomixa, więc chyba jednak bardziej opłaca się kupić gotowy. Robicie takie rzeczy? Może jakieś fajne serki? Chętnie przygarnę sprawdzone przepisy.