Co za dzień kosmiczny. Ledwo żyję. Po rewelacjach z kliniki łódzkie urzędy a na koniec wypad na miasto ze znajomymi. Dziękuję za pamięć

Mój prawy jajnik ruszył z kopyta i wyhodował przyzwoity pęcherzyk. Z dwóch, które były na lewym tylko jeden jako tako rokuje. Dalej przyjmuję Lamettę 5 mg i mensinorm 375j, do tego od dziś orgalutran na wstrzymanie owulacji. W pon ovitrelle, a we wtorek biopsja. Wspominałam Wam, że mąż miał obniżone parametry nasienia na etapie starań o córkę. Teraz wyszła mu 3 razy lepsza koncentracja i ruchliwość w normie i natrzaskał 17 słomek

Do procedury potrzebna jest jedna. Ciekawe czy to też pomyłka labu

. Żarł suple przez rok i orzechy brazylijskie przez 3 msc i ostatni miesiąc bez alko. A do tego tony stresu.
Dwa pęcherzyki to tyle co nic. Mogą być puste, komórki złej jakości, jeszcze tysiąc rzeczy może pójść nie tak. Mąż tryska optymizmem, a ja mam mega doła. Hormony mnie czeszą.
Lecę nadrabiać