LadyCaro
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Czerwiec 2022
- Postów
- 26 549
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Ja mam podobne odczucia czuję się gorsza, wybrakowana i jest mi wstyd. Czuję te oceniające spojrzenia, do tego dochodzi totalny brak wsparcia ze strony rodziny, głównie mamy. Mój brat, który zawsze mi truł o dziecku, odkąd wie o problemach przynajmniej zamilkł i chwała mu za to. Niestety mama potrafi dowalić do pieca. Reszta rodziny jakoś udaje raczej, że nic się nie dzieje… najgorsze dla mnie jest to, że przez gadanie mamy, zaczynam w pewnym sensie żałować chociaż nie wiem czy to jest dobre słowo, wyboru partnera i jestem na siebie wściekła za takie myślenie ale nie mogę wyrzucić z głowy jej słów z początku naszego związku „on jest stary i już nie będziecie mieli ładnych dzieci” to był jakiś taki tekst. Niby pierdoła a dla mnie jak jebana klątwa. w sensie kocham mojego męża i jest wspaniałym człowiekiem ale przez to całe ***** jakie nas spotyka nie mogę czasami odpędzić takich myśli, że może jednak trzeba było wybrać rówieśnika. Dodatkowo- kiedyś w ogóle nie myślałam o wyjeździe z kraju bo chciałam być blisko rodziny. A teraz? Wyjechałabym najchętniej do Australii, żeby tylko być jak najdalej od wszystkich i tego wszystkiegoJa tamtym powiedziałam "widocznie to jeszcze nie jest czas". i tamta dziewczyna mi powiedziała "ale kiedy ten czas ma być? Teraz mam 25 lat i to jest odpowiedni czas właśnie".
Ale tak... jest mi w pewnym sensie wstyd, że nie mogę mieć tych dzieci. dziwne. ale troszkę tak jest. i mam też poczucie winy z tego względu.
No i pamiętam, że pierwszym rokiem w ogóle się nie przejmowałam, bo w duchu chyba jeszcze nawet nie chciałam, po dwóch latach był kryzys, diagnostyki itp., ale miałam poczucie, że to już za momencik...że już za chwilkę będę w ciąży, później znowu już mi było obojętne, a dwie kreski w styczniu mi całkowicie najebały w głowie i zbieram sie do teraz ;D a w między czasie czas sobie nieubłagalnie biegnie. no i doszło ciśnienie z czasem... ale też wiem, że masz podobnie z tym czasem
to okropne, że tak bliska osoba tak się wobec Ciebie zachowuje, nikt nie zasługuje na coś takiego!Ja mam podobne odczucia czuję się gorsza, wybrakowana i jest mi wstyd. Czuję te oceniające spojrzenia, do tego dochodzi totalny brak wsparcia ze strony rodziny, głównie mamy. Mój brat, który zawsze mi truł o dziecku, odkąd wie o problemach przynajmniej zamilkł i chwała mu za to. Niestety mama potrafi dowalić do pieca. Reszta rodziny jakoś udaje raczej, że nic się nie dzieje… najgorsze dla mnie jest to, że przez gadanie mamy, zaczynam w pewnym sensie żałować chociaż nie wiem czy to jest dobre słowo, wyboru partnera i jestem na siebie wściekła za takie myślenie ale nie mogę wyrzucić z głowy jej słów z początku naszego związku „on jest stary i już nie będziecie mieli ładnych dzieci” to był jakiś taki tekst. Niby pierdoła a dla mnie jak jebana klątwa. w sensie kocham mojego męża i jest wspaniałym człowiekiem ale przez to całe ***** jakie nas spotyka nie mogę czasami odpędzić takich myśli, że może jednak trzeba było wybrać rówieśnika. Dodatkowo- kiedyś w ogóle nie myślałam o wyjeździe z kraju bo chciałam być blisko rodziny. A teraz? Wyjechałabym najchętniej do Australii, żeby tylko być jak najdalej od wszystkich i tego wszystkiego
brak wsparcia ze strony najbliższego otoczenia to coś, co skutecznie utrudnia nam walkę ze starniami. Niedość, ze ciężko samemu ułożyć sobie to w głwoie, to jeszcze Ci przyjdzie taka osoba, rzuci jakimś głupim tekstem i za 3 minuty o tym zapomni, a Tobie to burzy w głowie wszystko co sobie z takim trudem ułożyłaś... Jest mi przykro, ze nie masz wsparcia.Ja mam podobne odczucia czuję się gorsza, wybrakowana i jest mi wstyd. Czuję te oceniające spojrzenia, do tego dochodzi totalny brak wsparcia ze strony rodziny, głównie mamy. Mój brat, który zawsze mi truł o dziecku, odkąd wie o problemach przynajmniej zamilkł i chwała mu za to. Niestety mama potrafi dowalić do pieca. Reszta rodziny jakoś udaje raczej, że nic się nie dzieje… najgorsze dla mnie jest to, że przez gadanie mamy, zaczynam w pewnym sensie żałować chociaż nie wiem czy to jest dobre słowo, wyboru partnera i jestem na siebie wściekła za takie myślenie ale nie mogę wyrzucić z głowy jej słów z początku naszego związku „on jest stary i już nie będziecie mieli ładnych dzieci” to był jakiś taki tekst. Niby pierdoła a dla mnie jak jebana klątwa. w sensie kocham mojego męża i jest wspaniałym człowiekiem ale przez to całe ***** jakie nas spotyka nie mogę czasami odpędzić takich myśli, że może jednak trzeba było wybrać rówieśnika. Dodatkowo- kiedyś w ogóle nie myślałam o wyjeździe z kraju bo chciałam być blisko rodziny. A teraz? Wyjechałabym najchętniej do Australii, żeby tylko być jak najdalej od wszystkich i tego wszystkiego
u mnie dzisiaj 0.36 także też jeszcze chwilaO matko !!!
Czerwony czerwiec !!!
Co za doopa wołowa....
Wysika ktoś tu coś???
Ja dzis z nudów owulaka obsikalam Długa droga przede mną do owulki...
Jestem 6dpo, testowanie się zbliżaO matko !!!
Czerwony czerwiec !!!
Co za doopa wołowa....
Wysika ktoś tu coś???
Ja dzis z nudów owulaka obsikalam Długa droga przede mną do owulki...
U mnie ta chwila to jakies 8 dniu mnie dzisiaj 0.36 także też jeszcze chwila
u mnie pewnie z 5-6 jeszcze jesli bedzie bez przesunieciaU mnie ta chwila to jakies 8 dni
No to niestety takie coś trzeba przepracować i poukładać w głowieTeż już mówię wprost i to poczucie bycia "gorszym" i byciem tematem tabu w otoczeniu to prawdopodobnie tylko w mojej głowie, bo dzisiaj coraz częściej normalizuje się temat bezdzietności i ludzie są coraz bardziej otwarci na inne scenariusze życiowe niż rodzina, przecież mam też w otoczeniu singielki, które nie znalazły swoich partnerów życiowym i tez muszą się mierzyć pewnie z poczuciem oceniania i gorszości. Chyba po prostu sama tak kiedyś myślałam o parach, które nie mogą mieć dzieci - traktowałam je jako niepełnosprawnych, których los doświadczył i im współczułam, byłam pewna, że mi się nigdy to nie przytrafi, ale te myśli miałam już jako gimnazjalistka - moi chrzestni nie mogli mieć dzieci i pamiętam, że rozmyślałam o nich, a gdy już w wieku pierwszych dzieci u rówieśników jedna z par przyznała się, że starają się i nie wychodzi - też ich w duchu oceniłam, że pewnie coś źle robią i nam to się nie przytrafi. No i przytrafiło na całego... bo tamci mają już dwójkę dzieci i to takich kilkuletnich