Ja wiem że marudzę i narzekam.... Chusty nie kupiłam, nosidła też nie... dzisiaj mała wstała o 10:30 od 8 rano więc starałam się ogarnąć dom, ale najbardziej wkurza mnie to że mój mąż przychodzi, je obiad, wypije szybką kawę, idzie się Myć i spać - praktycznie tak mija wieczór i najlepsze jest to że my z Anastazję musimy iść do sypialni około dwudziestej pierwszej do dwudziestej czwartej siedzieć z nią sama w sypialni a mąż śpi.... czasem to jestem taka bezradna i mam takie wrażenie (chociaż nigdy mi tego nie powiedział) że opieka nad dzieckiem to jest pryszcz a przecież same wiecie jak ciężko jest zorganizować sobie dzień kiedy trzeba zrobić obiad, posprzątać i zająć się dzieckiem żeby nie płakało... teraz Anastazja jest praktycznie mało Ruchliwa bo trochę się na macie przeczołga, ale jeszcze się obracać nie chce, ale co to będzie potem
Dodatkowo dopadł mnie Katar a ten pranalen na Katar jest bardzo słaby i naprawdę poszłabym spać ale nie mogę