reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Ewelinka27 bardzo mi przykro. zapalam światełko dla twojego Aniołka (*)

ola- niech malenstwo zdrowo sie rozwija.bedzie wszstko ok.

Jakos mi dziwnie jak wychodze do naszego osiedlowego sklepu mam wrazenie ze wszyscy sie na mnie patrza tak jak by wiedzieli o tym co mnie spotkalo i mysle o to ta co "urodzila martwwe dziecko"
Chyba zaczynam wariowac
jutro wizyta i mam nadzieje ze zielone swiatelko
moj T juz nie moze sie doczekac
wczoraj mowil ze musimy miec jeszcze dziecko.i zrobimu wszystko zeby bylo.
 
reklama
Witam Mamusie Aniolkow

Czytam, pisze...znowu czytam i tak caly czas zabieram sie do tego ... Nie pwoiem,ze jest to latwe zadanie,ael chce, chce zaczac pisac i pytac sie o wszystko ....
23.09.2010r stracilam w 7 tyg mojego malego Aniolka :-(... OD 3 lat mieszkam z mezem w Norwegii,tu wspolnie wychowujemy prawie 2 letnia coreczke (o ktora staralismy sie 6 lat) .... TO moje pierwsze poronienie... CIezko mi z tym wszystkim...
Gdy zobaczylam cudowne dwie kreseczki caly moj swiat zawirowal mi przed oczyma... jakiez bylo nasze szczescie,radosc wypelniala nasze serca po brzegi .... Zaraz jechalismy do przychodni zrobic badania, umowilismy sie na wizyte u gin ... W NO to wszystko troszke trwa, oni nie uznaja ciazy do 3 m-ca, bo jak nam powiedizal kiedys ginekolog to dla nich naturalna selekcja zarodkow !! ... Z tego wzgledu,ze moja 1 ciaza byla zagrozona i do 23 tyg bylam na podtrzymaniu od poczatku wiedizalm,ze musze uwazac ... nie dzwiglam nic.... itp...jak tylko zaczely sie lekkie plamienia zaraz pojechalismy na pogotwie,tam odeslali nas do lekarza rodzinnego,ktory lekka reka powieizal (bez badan i usg!!!), ze to najprawdopodobniej poronoienia... Na wlasna reke bralam duphaston w takich samych ilosciach jak w 1 ciazy... lezalam...tak bardzo walczylam o zycie naszeo dizecka...jednak w tym systemie lekarskim nic nie moglam zrobic..tak minelo 1,5-2 tyg... na 1 usg gin powiedzial,ze cos zaczelo sie dizac...i to pozim hcg mial powiedzic nam,czy to poronienie,czy ciaza !!!! hcg lekko roslo... na kolejnym usg inny gin stwierdzil,ze nic nie widzi...i tylko powiedzial,ze mu przykro !!!! i tyle... nastepnego dnia mialam zarezerwowany lot do PL ... Z takim strachem,cierpieniem...nigdy nie lecialm...zaraz po przylocie mialam juz umowiona wizyte u pol gin... niesety powieizlam mi,ze mam poronienie zatrzymane,ze maluszek zmarl wczesniej ... Serce pekalo mi, dusza rozdarta na strzepy... nogi miekkie jak z waty ... caly moj siwat nagle runal...moja plany,marzenia, 2 lata staran...wsszystko sie rozpadlo... Nastepnego dnia poszlam na kolejna wizyte,tym razem do ordynatora... niesty potwierdzil to samo...w dodatku podczas badania gin... zaczelo sie poronienie...pokazal mi nawet *czesc * MAluszka !! nie bylam w stanie rozmawaic...wypisal mi skierowanie na zabieg na nastepny dzien ... rece mi drzaly,jak chowalam skierowanie do torebki...to byly dla mnie wyrok smierci ... a tak bardzo liczylam na cud,an to,ze jedkan wszytko okaze sie tylko jedna wielka pmylka... Niesty... naspepny dzien przyniosl kolejne lzy... w szpitalu serdeczne, pelne troszki pielegniarki,polozne... tylko podczas przprpwadzanai wywaidu ... jedna z nich zapytala sie mnie,czy chce otrzymac metryczke smierci dizecka !!!! i ze mam wybrac sobie plce dziecka !!! tak bardzo sie rozplakalam...odpowiedizalm,ze chialam urodzic zrowe dziecko bez wzgledu na plec,a nie wybierac sobie synka,czy coreczke... jednak musialm to zrobic,wiec podalam,ze to byla Dziewczynak...moja Juleczka ... straszne to wszystko... Na zabieg nie czekalam dlugo,bylam wzielta na sale jako 2 pacjentka,gdyz strasznei wszystko przezywalm... Polozne bardzo kochane, dawaly mi wsparcie,rozmawialy, mwoily,ze Maluszek byl chory i dlatego nie mogl sie we mnie rozwinac,ze byly z pewnoscia wady chromosomwe.... oj serce mi pekalo slyszac to wszystko...dostawalm leki uspokajajace...bylam jak w amoku...na sali tez bylam w totoalym szoku...plakalam kaldac sie na lozku zabiegowym,bo wieddzialm,ze jeszze tylko przez chwilke Maluszek bedzie we mnie, ze juz za kilka chwil roztaniemy sie...,ze zabiora mi moja upragniona coreczke i nigdy Jej nie zobacze, nie dotkne,nie przytule...nigdy nie uczesze Jej wloskow, nie zaspiewam kolysanki... oj serce tak bardzo plakalo...szybko podali mi srodek nasenny...obudzilam sie jak przewiezli mnie na sale, nie spalam po narkozie tylko glosno plakalam.... moja sisotra byla przez ten caly czas ze mna.... tak brdzo mnie wspierala, maz dzwonil...,bo nie mogl byc z nami w Pl... Jutro mina 2 tyg od tych traumatycznych chwil...a we mnie caly czas zywe rany, tak ciezko mi z tym wszystkim zyc .... Wieczorem dowiedizalm sie od kolezanki,ze jej tesciowa zrobila juz moj wynik,ze lekarz nic w opisie hist nie napisal !!! ze lekarze przeprowadzajzcy takie zabiegi wyrzucaja Malenstwa do toalety a do badan daja zaledwie skrzepy !!! Wszytko po to ,by matkom nie dac zasilkow macierzynskich, by nie wydawac malenkich cialek do pochowku,bo na tym traci skarb panstwa !!! Bylam w szoku jak to wszystko uslyszalm,bo tym sposobem niesty nigdy nie dowiem sie,co bylo przyczyna mojej straty.... nie otzymam metryczki maluszka... szokujace jest dla mnie to wszystko...ale tak niestety dziala polska sluzba zdrowia...
Przykro mi z tego powodu,ale nic niestty z tym nie zrobie...
Teraz tylko pozostaje mi byc dobrej wiary,ze nasza Julka jeszcze do nas wroci ... Wierze w to gleboko ... I mam nadzieje,ze bede gotowa jeszcze w tym roku na podjecie prob...

[*] dla wszystkich naszych Aniolkow
[*] ....

Przykro mi-to straszne co nas tu wszystkie spotkało!!!!! -życie jest takie niesprawiedliwe dla twojego Aniołka
[*]
 
Witajcie:) U lekarza wszystko w porządku.Zosieńka ma już 18 tygodni i 4 dni:) Mierzy 14 cm a nie zwinięta w kłębek aż 24cm! żyje sobie spokojnie. Tylko brzuch mnie martwi.Kto nie wie że jestem w ciąży nie domyśla się.Niby górka jest ale widziałam kobiety które w 20 tygodniu miały ogromne brzuchy...
 
Wisienko brzuszek pogłaskany:)dziękuję:)

Ewelinko27 witaj.bardzo mocno przytulam,zostań tu z nami i śmiało pytaj o co tylko chcesz

Ankag przykro mi z powodu dzieci,ja też straciłam podwójne szczęście więc wiem coś o tym.

mamo zosieńki a może suwaczek wstawisz? :)gratuluję wizyty:)suoper ,że wszystko ok:)
 
Ostatnia edycja:
Cześć babeczki moje kochane!

Czarna Ty jak zwykle o mnie pamiętasz! Jesteś kochana!
Kłaczku a Ty już za granicą? Pozdrów R i ogony :tak:

Nie doczytam wszystkiego, bo nie jestem w stanie! Zdążyłam tylko zapoznać się z wiadomością, która mnie kompletnie zdołowała. Karolciu tak mi przykro :-( A tak zajadle kciuki trzymałam! To strasznie niesprawiedliwe! Mam jednak nadzieję, że jeszcze będziecie mieli swojego upragnionego maluszka. Życzę Wam tego z całego serca!

A teraz napiszę co u mnie, bo strasznie wiele się dzieje!
W Turynie było cudownie! I ta pogoda! Seicento, zapakowane po brzegi jechało bez wytchnienia 15 godzin ze średnią prędkością 120/h. W sumie zrobiliśmy tym pyrtkiem 4 000 km. Jechał bez zarzutu aż padł w Polsce na drugi dzień po powrocie. Obecnie siedzi w warsztacie i jesteśmy bez auta bo z serwisem SAABa to się będziemy chyba sądzić, bo auto zamiast naprawić to zepsuli i jeszcze chcą za to pieniądze!
Mój synuś wylądował wczoraj w szpitalu! Ma jakieś dziwne kołatania serca od dwóch tygodni! W końcu wzięli go na obserwację. W szpitalu przyjęcie trwało 4 godziny! Do domu wróciłam o 22!

A teraz napiszę coś jeszcze, chociaż strasznie się boję i nie chcę się nakręcać i robić sobie nadziei ale obiecałam Wam to kiedyś, że dowiecie się pierwsze po moim M.
W Turynie dowiedziałam się, że ten miesiąc, który spisałam na straty okazał się owocny! Kuracja na żołnierzyki pomogła i skubane przetrwały 3 dni i dopadły do celu!
Jestem w ciąży!
Tak jak sobie obiecałam idę dopiero w 8 tygodniu i jestem zarejestrowana na 15 października. Proszę o kciuki, żeby wszystko było ok. Na razie nikomu jeszcze nie mówiłam, bo same wiecie jak to bywa :confused: Biorę leki, które gin przepisał mi pół roku temu i czekam na cud!

Ściskam Was mocno!
Moje ogromne gratulacje !!!!
Trzymam kciuki.

CZEŚĆ DZIEWCZYNY :) Wczoraj byłam u ginekologa powiedział mi że mam bardzo mała fasolke ale żeby sie upewnic musze byc u niego 19pażdziernika.Ja sie go pytam czy to nie to samo co kiedyś on że nie ale żebym się nie denerwowała musze byc u niego.Nie dał mi ksiazeczki ciążowej tylko pogratulował.Mam nadzieje że będzie dobrze strasznie się boje żeby był już 19ty.
Pewnie ,że będzie dobrze.
Ja też gratuluję.:-D:-D

Witam. Czytam Was od kilku dni i sama już nie wiem. Może jak się przed Wami wygadam to jakoś lżej na duszy będzie, bo to bardzo boli. Taka pamiątka z wakacji - śmialiśmy sie z mężem. Na początku był szok, bo to miały być bliźnięta, ciężko będzie, ale co tam, inni daja radę to dlaczego nie my? Strach towarzyszył nam od samego początku; bo wysokiego ryzyka; a to znów były za blisko siebie i nie chciały się odsunąć (zroślaki?), ale kolejne usg i moja ginka, aż skacze z radości i to cudowne "pani Aniu dzieci się maja świetnie". Jak na skrzydłach leciałam na kolejne wizyty; żeby móc je zobaczyć, żeby usłyszeć że jest ok. Kolejna kontrola dwa tyg. temu w 13tc i mój świat się zawalił. Czułam się świetnie, żadnych bóli; żadnych plamień, krwawień, a One umarły, tak po prostu, po cichutku. Nikt nie wiedział dlaczego. Dalej? Szpital, wywołanie poronienia, jedne leki, drugie, trzecie, kroplówka i nic. Ani drgnie. Nie chciały być ze mną, ale też nie chciały odejść. Po tygodniu miałam łyżeczkowanie. Myślałam, że udało mi się w miarę pogodzić z utratą dzieci, ale powrót do domu okazał się gorszy, niż sądziłam, każdy kąt mi przypomina, że nie tak miało być, że życie jest nie sprawiedliwe, że kusi nas szczęściem, a potem się z nas śmieje. Chce mi się krzyczeć, ale nie mogę, bo Nika nie wie, że byłam w ciąży, chyba bym nie zniosła ciągłych pytań o dzidziusie, tylko gdy mnie przyłapie, pyta dlaczego płaczę, a co ja mam jej powiedzieć?. Moja rodzina stara sie mi jakoś pomóc, ale pewnie same wiecie, że nie zawsze im to wychodzi. Chciałabym, żeby było inaczej.
Ogromnie mi przykro.
Światełko zapalam.(*)(*)

Witajcie:) U lekarza wszystko w porządku.Zosieńka ma już 18 tygodni i 4 dni:) Mierzy 14 cm a nie zwinięta w kłębek aż 24cm! żyje sobie spokojnie. Tylko brzuch mnie martwi.Kto nie wie że jestem w ciąży nie domyśla się.Niby górka jest ale widziałam kobiety które w 20 tygodniu miały ogromne brzuchy...
Świetnie.!!!
Brzuchem się nie martw.
Jestem właśnie takim przypadkiem.
Do końca 7 mies ciąży chodziłam we wszystkich swoich ciuchach :tak::-):-)a dopiero potem z dnia na dzień zaczełam tyć .:-D:-D:-D:-D
Ostatecznie przez calutką ciąże przytyłam 9,5 kg.
Klaudia urodziła się z wagą 4,550 i gdzie ona się mieściła?
Do dziś nie wiem.:-D:-D:-D:-D

Dziewczynki ,a u mnie znów coś dziwnego się dzieje.
W czwartek powinnam dostać @.
Od czwartku zupełna cisza ,poza bólami brzucha ,ale to jak zwykle.
Test jest negatywny...:sorry::sorry::sorry::sorry:
Sama nie wiem co mi jest,ale z lekarzem jeszcze chyba poczekam..
 
jak ja poroniłam to z samego rana przyszła położna z zaświadczeniem, które miałam podpisać czy zabieram dzieciątko ("każda kobieta ma prawo odebrać ze szpitala poronione dziecko, niezależnie od tego, w którym momencie ciąży nastąpiło poronienie") i pochowam je sama czy godzę się na godny pochówek, który organizuje Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka. Coraz więcej miast zajmuje się takimi pochówkami, są nawet specjalne grobowce dla nienarodzonych dzieci.
 
Agnieszko Kochana ja również poroniłam w 9tyg. Szpital również robił mi problemy mój chłopak również był u lekarzy dopiero jak zadzwonilismy do Głównego Radcy Praw Pacjenta który nam wszystko wytłumaczył i powiedział że każdemu dziecku nienarodzonemu sie należy taki dokument wiec mądrzejsi o wiadomosci wrócilismy spowrotem do szpitala ale odrazu do całego dyrektora szpitala bardzo miły Pan wysłuchał nas ze spokojem i przy nas zadzwonił do tego ordynatora ginekologi który sprawiał problemu nieżle mu powiedział odłożył słuchawke i kazał nam iść spowrotem do niego .Strasznie sie bałam isc do niego aby nas nie wyzywal a on skruszony po zj...e od przełożonego powiedział przecież ja bym wam bez problemu to wypisał tak myślał że ma przed sobą młodych to mu wolno .No i w koncu wypisał wiem że w 9 tyg nie widac płci mi kazał sugerowac sie własnymi odczuciami a ja czułam że to chłopak i tak zostało mój kochany Adaś {*}. Na rejestracje w USC masz 3dni ja przekroczyłam ten czas przez ten szpital ale pani w USC nie robiła nam problemu zarejestrowała nam adasia .Zabralismy go ze szpitala zrobilismy mu godny pogrzeb ma swój grobek a ja mam miejsce gdzie moge isc zapalic znicz i sie pomodlic . Trzeba walczyc dla lekarzy to tylko medyczne okreslenie a dla nas kobietki nasze dziecko !!!!!
 
Ostatnia edycja:
Ankag
Ewelinka27 kochane bardzo mocno Was tule (*)(*) to światełka dla Waszych Aniołków , doskonale was tutaj rozumiemy praktycznie bez słów , to przykre przez co musiałyście przejść, i nóż w kieszeni sie otwiera jak sie czyta o takich lekarzach.
Ja poroniłam 3 lata temu ,a w przyszłym roku zaczynam staranka ,czekałam długo ,ale pokolei:
podczas zabiegu ,który miałam zrobiony na żywca jedynie z zastrzykiem z ketonalu , byłam w takim szoku i tak krzyczałam ,że nawet nie wiem co sie stało z moim maluszkiem, byłam jakby odrętwiała może mi coś podali bo byłam taka do samej nocy dopiero potem poczułam ból fizyczny i psychiczny , w moim przypadku kilka dni po zabiegu miałam bóle i następnego dnia podczas takich bóli zobaczyłam fasolke w ubikacji uciekłam z tamtąd i nie chciałam wejść do łazienki, lekarz twierdził ,że na 100% wszystko jest oczyszczone, a jednak....... do tej pory nie wiem czy to była moja fasolka ,czy też były dwie, i nigdy sie nie dowiem tego, w każdym razie lekarze moim zdaniem potrafią być okropni mój poprzedni ginek był niezadowolony ,że taka nerwowa jestem , jak tu nie być nerwową kiedy traci sie swój skarb:-:)-:)-(
:-(, poprzez takie traktowanie doznałam jakiejś traumy , bałam sie wogóle próbować ,bo myślałam ,że wszystkie zabiegi tak przebiegają , dopiero tu na forum dowiedziałam sie ,że zostałam potraktowana nie ludzko , porobiłam też badania , o których informacje zyskałam z wątku "badania po poronieniu" i wyszła ureaplasma , którą już wyleczyliśmy , prawdopodobnie ta bakteria przyczyniła sie do infekcji i gorączki , którą miałam dzień przed poronieniem.

Dziewczyny życzę Wam z całego serca aby kolejne próby zakończyły sie porodem i różowymi bobaskami bo tak musi być i będzie musicie być silne.

Jeśli macie jakieś pytania to walcie jak w dym my jesteśmy tu od tego by Wam pomóc przejść przez to wszystko.

Olu** super wieśći bardzo sie cieszę;-):tak:
Zosiu - super ogromnie sie cieszę :)

As- może beta hcg zrób sobie ,a jak nic nie pokarze to wtedy idź do ginka , beta hcg jest precyzyjne.

Wisieńka- no to trzymam kciuki skoro jajniki buszują to pewnie weźmiecie sie do dzieła?;-):tak::tak::tak:

a mnie znowu głowa boli z tyłu może ja źle śpie poprostu i potem mnie tak boli bo jak rozmasuje to mija:eek:
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Aniunnia- nie przejmuj się, to tak jest ,że jak sie bardzo na coś czeka to sie nie udaje, postarajcie sie skupić na przyjemnośći i miłości przedewszystkim , a wszystko sie uda , zobaczysz.:tak:Trzymam kciuki.
 
Do góry