reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Witam Mamusie Aniolkow

Czytam, pisze...znowu czytam i tak caly czas zabieram sie do tego ... Nie pwoiem,ze jest to latwe zadanie,ael chce, chce zaczac pisac i pytac sie o wszystko ....
23.09.2010r stracilam w 7 tyg mojego malego Aniolka :-(... OD 3 lat mieszkam z mezem w Norwegii,tu wspolnie wychowujemy prawie 2 letnia coreczke (o ktora staralismy sie 6 lat) .... TO moje pierwsze poronienie... CIezko mi z tym wszystkim...
Gdy zobaczylam cudowne dwie kreseczki caly moj swiat zawirowal mi przed oczyma... jakiez bylo nasze szczescie,radosc wypelniala nasze serca po brzegi .... Zaraz jechalismy do przychodni zrobic badania, umowilismy sie na wizyte u gin ... W NO to wszystko troszke trwa, oni nie uznaja ciazy do 3 m-ca, bo jak nam powiedizal kiedys ginekolog to dla nich naturalna selekcja zarodkow !! ... Z tego wzgledu,ze moja 1 ciaza byla zagrozona i do 23 tyg bylam na podtrzymaniu od poczatku wiedizalm,ze musze uwazac ... nie dzwiglam nic.... itp...jak tylko zaczely sie lekkie plamienia zaraz pojechalismy na pogotwie,tam odeslali nas do lekarza rodzinnego,ktory lekka reka powieizal (bez badan i usg!!!), ze to najprawdopodobniej poronoienia... Na wlasna reke bralam duphaston w takich samych ilosciach jak w 1 ciazy... lezalam...tak bardzo walczylam o zycie naszeo dizecka...jednak w tym systemie lekarskim nic nie moglam zrobic..tak minelo 1,5-2 tyg... na 1 usg gin powiedzial,ze cos zaczelo sie dizac...i to pozim hcg mial powiedzic nam,czy to poronienie,czy ciaza !!!! hcg lekko roslo... na kolejnym usg inny gin stwierdzil,ze nic nie widzi...i tylko powiedzial,ze mu przykro !!!! i tyle... nastepnego dnia mialam zarezerwowany lot do PL ... Z takim strachem,cierpieniem...nigdy nie lecialm...zaraz po przylocie mialam juz umowiona wizyte u pol gin... niesety powieizlam mi,ze mam poronienie zatrzymane,ze maluszek zmarl wczesniej ... Serce pekalo mi, dusza rozdarta na strzepy... nogi miekkie jak z waty ... caly moj siwat nagle runal...moja plany,marzenia, 2 lata staran...wsszystko sie rozpadlo... Nastepnego dnia poszlam na kolejna wizyte,tym razem do ordynatora... niesty potwierdzil to samo...w dodatku podczas badania gin... zaczelo sie poronienie...pokazal mi nawet *czesc * MAluszka !! nie bylam w stanie rozmawaic...wypisal mi skierowanie na zabieg na nastepny dzien ... rece mi drzaly,jak chowalam skierowanie do torebki...to byly dla mnie wyrok smierci ... a tak bardzo liczylam na cud,an to,ze jedkan wszytko okaze sie tylko jedna wielka pmylka... Niesty... naspepny dzien przyniosl kolejne lzy... w szpitalu serdeczne, pelne troszki pielegniarki,polozne... tylko podczas przprpwadzanai wywaidu ... jedna z nich zapytala sie mnie,czy chce otrzymac metryczke smierci dizecka !!!! i ze mam wybrac sobie plce dziecka !!! tak bardzo sie rozplakalam...odpowiedizalm,ze chialam urodzic zrowe dziecko bez wzgledu na plec,a nie wybierac sobie synka,czy coreczke... jednak musialm to zrobic,wiec podalam,ze to byla Dziewczynak...moja Juleczka ... straszne to wszystko... Na zabieg nie czekalam dlugo,bylam wzielta na sale jako 2 pacjentka,gdyz strasznei wszystko przezywalm... Polozne bardzo kochane, dawaly mi wsparcie,rozmawialy, mwoily,ze Maluszek byl chory i dlatego nie mogl sie we mnie rozwinac,ze byly z pewnoscia wady chromosomwe.... oj serce mi pekalo slyszac to wszystko...dostawalm leki uspokajajace...bylam jak w amoku...na sali tez bylam w totoalym szoku...plakalam kaldac sie na lozku zabiegowym,bo wieddzialm,ze jeszze tylko przez chwilke Maluszek bedzie we mnie, ze juz za kilka chwil roztaniemy sie...,ze zabiora mi moja upragniona coreczke i nigdy Jej nie zobacze, nie dotkne,nie przytule...nigdy nie uczesze Jej wloskow, nie zaspiewam kolysanki... oj serce tak bardzo plakalo...szybko podali mi srodek nasenny...obudzilam sie jak przewiezli mnie na sale, nie spalam po narkozie tylko glosno plakalam.... moja sisotra byla przez ten caly czas ze mna.... tak brdzo mnie wspierala, maz dzwonil...,bo nie mogl byc z nami w Pl... Jutro mina 2 tyg od tych traumatycznych chwil...a we mnie caly czas zywe rany, tak ciezko mi z tym wszystkim zyc .... Wieczorem dowiedizalm sie od kolezanki,ze jej tesciowa zrobila juz moj wynik,ze lekarz nic w opisie hist nie napisal !!! ze lekarze przeprowadzajzcy takie zabiegi wyrzucaja Malenstwa do toalety a do badan daja zaledwie skrzepy !!! Wszytko po to ,by matkom nie dac zasilkow macierzynskich, by nie wydawac malenkich cialek do pochowku,bo na tym traci skarb panstwa !!! Bylam w szoku jak to wszystko uslyszalm,bo tym sposobem niesty nigdy nie dowiem sie,co bylo przyczyna mojej straty.... nie otzymam metryczki maluszka... szokujace jest dla mnie to wszystko...ale tak niestety dziala polska sluzba zdrowia...
Przykro mi z tego powodu,ale nic niestty z tym nie zrobie...
Teraz tylko pozostaje mi byc dobrej wiary,ze nasza Julka jeszcze do nas wroci ... Wierze w to gleboko ... I mam nadzieje,ze bede gotowa jeszcze w tym roku na podjecie prob...

[*] dla wszystkich naszych Aniolkow
[*] ....
 
reklama
Olu super wieści, byle tak dalej!

Ankag przytulam, trzymaj się kochana. Może jeszcze nadejdą lepsze dni. Pamiętaj, że masz dla kogo żyć, masz córeczkę, która Cię kocha. Skup się na niej a ani się spostrzeżesz jak nowy lokator zawita pod serce. Trzymam za to kciuki. Najlepszym przykładem może być nasza Ola, która po stracie spodziewa się syneczka i lada chwila będzie go miała przy sobie za co też trzymam kciuki. Pozdrawiam

Ewelinko to okropne, że ciągle nas więcej na tym forum, ale wspieramy się jak możemy. Myślę, że jeszcze jest nadzieja, bo ona umiera ostatnia. Ja też z drżeniem serca czekam na moją pierwszą wizytę, bo już raz w tym roku moje dzieciątko opuściło mnie tak samo jak Twoje ale teraz wraca i mam nadzieję, że na dobre. Co do lekarzy, to jak widzisz różnie bywa, zarówno w Polsce jak i za granicą. Myślę, że to wszystko to łut szczęścia i przypadek. Tak niestety skonstruowany jest ten świat. Zostań z nami, pomożemy jak umiemy i może damy nadzieję na odmianę złego losu.
 
Ostatnia edycja:
Witam! Wpadłam na sekundę.

Przytulam wszystkie nowe Aniołkowe Mamy, bardzo mi przykro!!!!

Zjolu, może nie uwierzysz, ale po prostu czułam to, że niedługo zobaczę dobre wieści od Ciebie! Bardzo Ci gratuluje i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku!!! Ja jakoś mam taki dar, że wyczuwam kobietki w ciąży...;-) Poproszę o fluidki ciążowe!!!! ( i o przypomnienie, jakie to leki brał Twój M):sorry:

Przepraszam, że tak tylko troszeczkę, ale mam ostatnio męczący czas. Nadal skutki leczenia tej nieszczęsnej torbieli... Już dawno powinnam mieć okres, a tu od 6!!! dni mam tylko takie niewielkie plamienie widoczne wyłącznie na papierze toaletowym. Nic więcej! A mam zacząć brać anty od pierwszego dnia miesiączki. I nie wiem co o tym myśleć??? To już @ czy mam czekać dalej. Wiecie co? Ciągle mnie ogarnia złość, że zawierzyłam temu lekarzowi. Wszystko mi się teraz popieprzyło przez niego. Patałach!!!

No, to tak na dobranoc było!

Pozdrawiam Was wszystkie!
 
Ewelinko tak strasznie mi przykro:( ze łzami w oczach czytałam o Twoich przeżyciach...wszystko co mnie się wydarzyło 2 tyg temu stanęło mi przed oczami...niestety serce nadal krwawi i nie mogę poskładać tego miliona kawałków, na które się rozpadło...ile jeszcze czasu minie? kiedy łzy same przestaną lecieć? tak strasznie tęsknię za moim synusiem :((((
trzymam za Ciebie kciuki i zapalam światełko dla Juleczki
[*]
 
sloneczko moj brat podobno juz byl u tego lekarza dwa razy aby dostac akt urodzenia.

Lekarz sie uparl...Na tym akcie musi byc napisana plec dziecka a w 9 tygodniu przeciez nie jest wiadoma.Lekarz powiedzial,ze jak oni pokaza mu paragraf,ktory mowi o tym ze ma obowiazek wypisac plec dziecka to ja wypisze...

A takiego paragrafu chyba nie ma...bo jak troche poczytalam to tam nie ma slowa,ze ma czy musi tylko jest slowo moze...

No wlasnie moze...a do tego trzeba troche checi...Ja nie rozumiem czemu lekarze tak utrudniaja i nie chca dac tego co sie kobiecie nalezy...

Dziewczyna mojego brata ma ciezka prace(czesto musi dzwigac ciezkie rzeczy).Skoro jest przepis,ze nalezy sie te 8 tyg urlopu to czemu po drodze sa takie problemy???

Ja jakbym dopadla tego lekarza to bym mu wszystkie zeby wybila!!!!!

Dobranoc
 
kobietka moje hemoroidy odzywają się tylko przed samym okresem..wtedy krwawią... tak to nic mnie nie boli... i wtedy też tylko używam maści..

Ewelinka27 kolejna smutna historia... :-( (*) dla Twojego Aniołka..
Ankag (*) dla Twojego Aniołka również.. Straszny ten nasz los..

A ja dziś dostałam @ ... Czyżby tym razem było mi trudniej zaciążyć?? Tamtymi dwoma razami zachodziłam od "strzała"... Nie mam szczęścia :(
 
Ewelinka, Ankag bardzo mi przykro z powodu waszych strat, zapalam światełko dla waszych aniołków
[*]
za każdym razem jak tu wchodzę, mam nadzieje, ze nie będzie nowych aniołkowych mam i niestety serce mi się kraje jak widzę nowe nicki :( Zostańcie z nami, może to forum pomoże wam i choć troszkę ulży w cierpieniu

aniunia, a który cykl się staracie?
 
Ewelinka27, Ankag- bardzo mi przykro. Kiedyś myśałam że mnie też nikt nie zrozumie, ale dziewczyny tutaj przeżyły to samo. Mam nadzieję że dla nas wszystkich nadejdą piękne chwile. Trzymajcie sie.
 
Witam

Dziewczyny serdecznie dziekuje za swiatelko dla mojej Juleczki ...
Wczoraj wieczorem (nie wiem,czy o tym napisalam) ... dowieedzilam sie,ze nie dostane metryczki ze szpitala...Kolezanki tesciowa poza kolejnoscia zbadala moj wynik z wycinku histopatologicznego i podobno nic nie wykazalo. Lekarz opisujacy nic nie napisac w opisie... , bo do badania poszly tylko skrzepy... Z tego co tesciowa kolezanki powiedizla to lekarze specjalnie wyrzucaja nasze Malenstwa do toalety,by kobietom utrudnic wszystko, by nie dostaly zasilkow macierzynskich itp ... Dla mnie to strasznie okrutne, bo nie wazne na jakim etapie zakonczyla sie ciaza, dla nas matek to strata Dziecka i nie jest to tylko formalnosc !!! Wieczorem jeszcze tak siedizalm i myslalam o tym wwszystkim i faktycznie zaczelo mi sie to wszystko laczyc w jedna calosc ...,bo pielegniarak, ktora przed zabiegiem przeprowadzala ze mna wywyiad, pytala sie,czy bede rzadac od szputla odszkodowania z powodu poronienia ?? ... nie wiem,moze jest cos w prawie ktore podobno ostatnio sie zmienilo, na temat odszkodowan - nie mam pojecia !! ale mnie ise pielegniarki o to zapytalay ... Ja nic od nikoo nie chce, chcilam tylko urodzic Dziecko... a wiem,ze nic juz nie zwroci mi mojej Juleczki ...
Jezeli chodzi o wybor plci...to ja tez muszialm to zrobic...nie wiedzac nawet o tym,czy mialam Corcie,czy Sunka... Plec dziecka jest potrzebna do sporzadzenia aktu zgonu Dizeciatka, bo u urzedzie Dzieciatko takie zostaje zarejestrowane jako *martwo urodzone* , musi miec nadane imie ... TO dlatego pewnei lekarze upieraj sie o plec Dzieciatka ...
 
reklama
Witam. Czytam Was od kilku dni i sama już nie wiem. Może jak się przed Wami wygadam to jakoś lżej na duszy będzie, bo to bardzo boli. Taka pamiątka z wakacji - śmialiśmy sie z mężem. Na początku był szok, bo to miały być bliźnięta, ciężko będzie, ale co tam, inni daja radę to dlaczego nie my? Strach towarzyszył nam od samego początku; bo wysokiego ryzyka; a to znów były za blisko siebie i nie chciały się odsunąć (zroślaki?), ale kolejne usg i moja ginka, aż skacze z radości i to cudowne "pani Aniu dzieci się maja świetnie". Jak na skrzydłach leciałam na kolejne wizyty; żeby móc je zobaczyć, żeby usłyszeć że jest ok. Kolejna kontrola dwa tyg. temu w 13tc i mój świat się zawalił. Czułam się świetnie, żadnych bóli; żadnych plamień, krwawień, a One umarły, tak po prostu, po cichutku. Nikt nie wiedział dlaczego. Dalej? Szpital, wywołanie poronienia, jedne leki, drugie, trzecie, kroplówka i nic. Ani drgnie. Nie chciały być ze mną, ale też nie chciały odejść. Po tygodniu miałam łyżeczkowanie. Myślałam, że udało mi się w miarę pogodzić z utratą dzieci, ale powrót do domu okazał się gorszy, niż sądziłam, każdy kąt mi przypomina, że nie tak miało być, że życie jest nie sprawiedliwe, że kusi nas szczęściem, a potem się z nas śmieje. Chce mi się krzyczeć, ale nie mogę, bo Nika nie wie, że byłam w ciąży, chyba bym nie zniosła ciągłych pytań o dzidziusie, tylko gdy mnie przyłapie, pyta dlaczego płaczę, a co ja mam jej powiedzieć?. Moja rodzina stara sie mi jakoś pomóc, ale pewnie same wiecie, że nie zawsze im to wychodzi. Chciałabym, żeby było inaczej.

Bardzo mi przykro dla twoich aniołków
[*]
[*]
 
Do góry