reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Moja terapeutka mówi, że są dwie częste drogi u kobiet po takich przejściach: jedna to staranie się o dziecko natychmiast po stracie, a druga to odpuszczenie, czasem i długoletnich starań. Ja chciałabym mieć reset mózgu, bo po tym co mnie spotkało ani na swoją następną ciążę nie będę reagować tak entuzjastycznie, ani na ciążę znajomych też nie. Jak już widzę jak ktoś na fejsa wrzuca test ciążowy i pisze "za 9 miesięcy będziemy mieć dziecko" to sobie myślę jak bardzo jest naiwny. Może dlatego nie wierzę nikomu kto mówi mi, że takie coś dwa razy to się nie zdarza ;)
Tak mnie też to hmm...drażni. wrzucanie na neta zdjęcie testu ciążowego, a co jak się nie uda? Te tłumaczenia, te pytania potem. Mam ochotę takiej osobie powiedzieć, że niczego nie może być pewna a wrzucanie tego dla lajków jest bez sensu. Dla mnie to takie jest pod publikę. Tak samo jak wrzucanie co 5 minut zdjęcia dziecka na nocniku, w kąpieli, podczas jedzenia... Gdzie tu prywatnośc
 
reklama
Z drugiej strony czy jest się czym zadręczać? Ja miałam dwie spoko ciąże, zero objawów, zero problemów. Nie chwaliłam się testem bo to nie mój styl, teraz też bym się pewnie nie chwaliła od razu - w pracy u mnie wiedzą bo właśnie gdyby nie wiedzieli to pewnie kręcili by nosem na te moje nagłe urlopy. Ja osobiście nie chcę robić z tego tajemnicy jakby to był jakiś wstyd
 
Z drugiej strony czy jest się czym zadręczać? Ja miałam dwie spoko ciąże, zero objawów, zero problemów. Nie chwaliłam się testem bo to nie mój styl, teraz też bym się pewnie nie chwaliła od razu - w pracy u mnie wiedzą bo właśnie gdyby nie wiedzieli to pewnie kręcili by nosem na te moje nagłe urlopy. Ja osobiście nie chcę robić z tego tajemnicy jakby to był jakiś wstyd
Jasne, że to nie wstyd. Miałam na myśli taką naiwność, którą mają kobiety często w pierwszej ciąży. Ja jeszcze zanim poszłam na pierwsze USG to googlałam czy poród boli :D i wymyślałam gdzie wstawię łóżeczko dla dziecka. Potem kubeł zimnej wody na głowę. Teraz po tym wszystkim pewnie będę już bardziej na chłodno to brać i dziwię się dziewczynom, które się tak ekscytują, ale jednocześnie też bardzo im tego zazdroszczę, bo wiem, że to nie wróci.
 
Jasne, że to nie wstyd. Miałam na myśli taką naiwność, którą mają kobiety często w pierwszej ciąży. Ja jeszcze zanim poszłam na pierwsze USG to googlałam czy poród boli :D i wymyślałam gdzie wstawię łóżeczko dla dziecka. Potem kubeł zimnej wody na głowę. Teraz po tym wszystkim pewnie będę już bardziej na chłodno to brać i dziwię się dziewczynom, które się tak ekscytują, ale jednocześnie też bardzo im tego zazdroszczę, bo wiem, że to nie wróci.
Ja jak sie dowiedziałam o ciąży to tez juz przestawiałam w pokoju żeby mieć miejsce dla dziecka i wózki oglądałam. A tu nagle łzy i dramat bo ciąża sie nie utrzymała, dlatego następnym razem będę mniej entuzjastycznie do tego podchodzic, nie planować tyle do przodu.
 
Moja terapeutka mówi, że są dwie częste drogi u kobiet po takich przejściach: jedna to staranie się o dziecko natychmiast po stracie, a druga to odpuszczenie, czasem i długoletnich starań. Ja chciałabym mieć reset mózgu, bo po tym co mnie spotkało ani na swoją następną ciążę nie będę reagować tak entuzjastycznie, ani na ciążę znajomych też nie. Jak już widzę jak ktoś na fejsa wrzuca test ciążowy i pisze "za 9 miesięcy będziemy mieć dziecko" to sobie myślę jak bardzo jest naiwny. Może dlatego nie wierzę nikomu kto mówi mi, że takie coś dwa razy to się nie zdarza ;)
Bo poronienie burzy taką niewinną wiarę że ciąża oznacza dziecko. Myślę że takie ciąże zawsze podszyte są strachem i niepewnością. Bo znamy swoją historię ale szukając zrozumienia trafiliśmy też na historie kobiet które przeżywały straty w 5/10/18/28 tygodniu. Psychologicznie krytyczny moment to na pewno przejście okresu w którym poprzednią ciąże się straciło ale pewnien spokój zyskamy pewnie trzymając dziecko w ramionach. Albo i nie, bo lęk lubi się przytulić na całe życie.
 
. Ja osobiście nie chcę robić z tego tajemnicy jakby to był jakiś wstyd
I chwała Ci za to bo dzięki temu kiedy spotka to kobietę z Twojego otoczenia (a spotka - niejedną) to jej wstyd, poczucie winy, osamotnienia i „wybrakowana” będzie mniejszy.
A to są uczucia w traumie bardzo często gorsze od samego doświadczenia.

Mi wiedza i świadomość tego jak częste jest poronienie (czy w przypadku mojej poprzedniej traumy - przemoc), że jest przypadkowe, niezawinione i zdarzało się naprawdę fantastycznym kobietom które kompletnie na to nie zasługiwały - w jakiś sposób pomaga.
 
Bo poronienie burzy taką niewinną wiarę że ciąża oznacza dziecko. Myślę że takie ciąże zawsze podszyte są strachem i niepewnością. Bo znamy swoją historię ale szukając zrozumienia trafiliśmy też na historie kobiet które przeżywały straty w 5/10/18/28 tygodniu. Psychologicznie krytyczny moment to na pewno przejście okresu w którym poprzednią ciąże się straciło ale pewnien spokój zyskamy pewnie trzymając dziecko w ramionach. Albo i nie, bo lęk lubi się przytulić na całe życie.
Mi spokój już przynosi to forum, bo w mojej rodzinie wszystkie ciążę kończyły się szczęśliwie i jedyne czego się od bliskich dowiedziałam, to że na pewno zrobiłam coś "nie tak" i dlatego wyszło jak wyszło. Dopiero tutaj dzięki Wam uczę się, że nie było w tym żadnej mojej winy, że można chuchać i dmuchać, a i tak nie wyjdzie i niestety, że jeśli raz się tak zdarzyło, to nie znaczy, że kolejny raz nie może. Ale już wiem, że mimo wszystko nadal nie będzie w tym niczyjej winy. To naprawdę pomaga.
 
reklama
Do góry