reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Nie pisałam tu dawno, ale podczytywałam. Przykro mi, że coraz to nowe dziewczyny dołączają..
Dzisiaj u mnie mija pół roku od straty. Niby żyję dalej, ale drugą noc z rzędu już zasypiałam zapłakana.
I coś, na co mogę pozalic się tylko anonimowo w internecie... Mój mąż niby chce dziecko, ale jak są dni płodne, to mu się nic nie chce. Libido zerowe. Też mi się już wszystkiego odechciewa, czuję, że ani nic zawodowo nie osiągnęłam, ani nawet dziecka mieć nie mogę. Ani udanego życia seksualnego. Heh fajne myśli przed 30 urodzinami... Pójdę do psychiatry, bo nie jest dobrze, jeśli już myślę "..wszystko trwa, dopóki sam tego chcesz". Już nie chcę. Serio.
Jeśli masz już takie myśli, żeby pójść do specjalisty po pomoc to znaczy że tego potrzebujesz więc spróbuj może lepiej się poczujesz. Co do męża to miałam to samo, jak były dni płodne to unikał seksu, byłam na niego wściekła, bo mówił że chce dziecko a jak trzeba było działać to nie chciał. Później przyznał się że czuł presję że to jest ten dzień i że on musi stanąć na wysokości zadania i to go mega stresowało, więc później mówiłam że nie wiem, że przestałam to śledzić itp. i wszystko się zmieniło. Każdy ma prawo do gorszych dni, poronienie to zawsze silne przeżycie, którego nikt nie chce doświadczyć. Najważniejsze to nie dołować się dodatkowo... Nie mówić sobie że się jest beznadziejnym tylko spojrzeć na siebie przychylnym okiem. Zawsze też możesz tu napisać i się wygadać może pomoże :-)
 
reklama
Dziewczyny zaczęły mi przychodzić wyniki badań, napisze co już mam.
-Antykoagulant tocznia la1: 40, 79 sek norma: 30.5- 40.60
- Antykoagulant tocznia la2: 35,13 sek norma:
26,4 -31
-Współczynnik lupusr: 1,16 norma: 1,09-1,37
-ana nie wykryto
-homocysteina 7,62 norma : 4,44-13,56
-anty tpo 1,04 norma : <5,61
- antykardiolipinowe igg 3,4 czyli ujemny
- antykardiolipinowe igm 29,9 czyli dodatni.....
 
Ja odebrałam swój późno. Chyba z 6tyg od poronienia. Nie miałam jak wcześniej, bo zawsze w pracy. Po 4tyg miałam kontrolę ginekologiczną, więc się jakoś specjalnie nie martwiłam. Generalnie w hist pat wychodzą najczęściej resztki doczesnej i endometrium i nic poza tym.
Ja do dziś nie odebrałam wyników z histpatu z 3 i 4 poronienia. A minął już ponad rok.
Uważam że jakby było coś nie tak to by do mnie zadzwonili [emoji16]
Po pierwszy wynik tylko poszłam, potem zaczęłam to olewać. Nic te wyniki nie wnoszą.
 
Ja po pierwszym poronieniu zdecydowałam się na badania, w których zadaniem lekarza wyszło że kolejna ciąża z dużym prawdopodobieństwem skończyła by się tak samo. Mam leki do brania przed ciążą i w trakcie ale u mnie to było późne poronienie. Jakbym poroniła w I trymestrze to bym chyba nie robiła tych badań.
Różnie z tym bywa. Mi się wydaje że nie ważne czy w drugim czy w pierwszym ale ważne jest czy znasz przyczynę. Jak znasz przyczynę poronienia w drugim trymestrze to badani też są niepotrzebne. Ja poroniłam w 2 trymestrze ale przyczyną był ten cały wyrostek i stan zapalny. Więc nie robilam badań bo raczej wyrostek już mi nie wyskoczy jak.go nie.mam
 
Jeśli masz już takie myśli, żeby pójść do specjalisty po pomoc to znaczy że tego potrzebujesz więc spróbuj może lepiej się poczujesz. Co do męża to miałam to samo, jak były dni płodne to unikał seksu, byłam na niego wściekła, bo mówił że chce dziecko a jak trzeba było działać to nie chciał. Później przyznał się że czuł presję że to jest ten dzień i że on musi stanąć na wysokości zadania i to go mega stresowało, więc później mówiłam że nie wiem, że przestałam to śledzić itp. i wszystko się zmieniło. Każdy ma prawo do gorszych dni, poronienie to zawsze silne przeżycie, którego nikt nie chce doświadczyć. Najważniejsze to nie dołować się dodatkowo... Nie mówić sobie że się jest beznadziejnym tylko spojrzeć na siebie przychylnym okiem. Zawsze też możesz tu napisać i się wygadać może pomoże :-)
Dziękuję za te słowa.
Niestety mój mąż od zawsze miał potrzebę dwa razy w miesiącu, a ja raczej z tych, co kilka razy w tygodniu. Był jakiś kompromis do tej pory, on trochę bardziej się starał, ja się hamowałam. Próbowałam rozmawiać, że przy staraniach trzeba by co dwa dni próbować, przynajmniej w tym w sumie krótkim czasie między końcem okresu a owulacją, ale tylko pokiwał głową, a teraz idąc do łóżka od razu bierze tablet, żebym go nie zaczepiała. Bez sensu.
Ech, dzięki Dziewczyny, że mogłam się wygadać.
Ja mam za sobą dwa poronienia, gdzie ostatnie dwa tygodnie temu. Widzialam zbliżenie serca dziecka jak biję a za parę godzin byla ciaza obumarla. Zastanawiałam się czemu ja...od 21 roku zycia szkoliłam się w danym kierunku przez parę lat, skończyłam studia tez w tym samym kierunku. Teraz mam 28 lat pracuje w beznadziejnej pracy w ogóle nie w swoim zawodzie...ogólnie jestem dobra w tym co robię ale przez to czuje się wykorzystywana....od paru dni zaczęłam myśleć ze zmieniam prace w swoim kierunku...skoro nie moge urodzić dziecka to chociaż się w tym spełnię. Ten rok miał być mój, niestety tak nie było. Dzisiaj siadłam przed komputerem i nie wierzyłam swoim oczom, pierwsze ogłoszenie, które zobaczyłam to praca moich marzeń. Wszystkie wymagania spełniam...I tak teraz się zastanawiam, czy jak wyjdzie z ta praca to czy czasami tak miało być??? ;)
Oby ta praca była zaczątkiem czegoś nowego i lepszego, to nie może byc przypadek! Zmiana pracy może trochę pozwoli oderwać myśli i ukierunkować się na coś innego..
 
Dziewczyny, piszę co u mnie, bo dostałam od Was ogromne wsparcie. Bardzo Wam za to dziękuję. Dostałam dzis tabletki o 10:30 i 14:00. Nic się nie działo, ja już mialam załamke. Czułam lekki bol brzucha, ale naprawdę minimalny. O 16 dowiedziałam się, że będą mnie przenosić na inny oddzial, bo ten na którym jestem jest tylko dzienny. Już mialam wizję ze bede kilka dni miala podawane tabletki i to wszystko będzie dlugo trwało. O 16:30 lekarka wziela mnie na badanie, powiedziala ze nic szyjka nie ruszyła, ale jak kończyła mnie badać to rozpoczęło się krwawienie, ktore z czasem zrobiło się dość intensywne, ale nie bolało mnie nic. Jedynie brzuch, ale to nawet nie wiem czy tak jak na okres. U mnie zabieg byl planowany z tego względu, że mam blizne po cieciu cesarskim w 25tc. Przez to, że była to mloda ciaza, to ta blizna jest w innym miejscu niż standardowo i pozostawienie resztek w macicy mogłoby być dla mnie niebezpieczne (w kontekście infekcji itp). Jestem już po zabiegu. Stresowałam się, ale faktycznie odpływa się przy znieczuleniu i budzi się już po wszystkim. Ostatnie 3 tygodnie to była dla mnie jakas totalna masakra. Teraz tylko czekam na jutrzejszy dzień i powrót do męża. Jeszcze raz Wam dziękuję za wszystkie wspierające wiadomości, które od Was dostałam.
 
Dziewczyny, piszę co u mnie, bo dostałam od Was ogromne wsparcie. Bardzo Wam za to dziękuję. Dostałam dzis tabletki o 10:30 i 14:00. Nic się nie działo, ja już mialam załamke. Czułam lekki bol brzucha, ale naprawdę minimalny. O 16 dowiedziałam się, że będą mnie przenosić na inny oddzial, bo ten na którym jestem jest tylko dzienny. Już mialam wizję ze bede kilka dni miala podawane tabletki i to wszystko będzie dlugo trwało. O 16:30 lekarka wziela mnie na badanie, powiedziala ze nic szyjka nie ruszyła, ale jak kończyła mnie badać to rozpoczęło się krwawienie, ktore z czasem zrobiło się dość intensywne, ale nie bolało mnie nic. Jedynie brzuch, ale to nawet nie wiem czy tak jak na okres. U mnie zabieg byl planowany z tego względu, że mam blizne po cieciu cesarskim w 25tc. Przez to, że była to mloda ciaza, to ta blizna jest w innym miejscu niż standardowo i pozostawienie resztek w macicy mogłoby być dla mnie niebezpieczne (w kontekście infekcji itp). Jestem już po zabiegu. Stresowałam się, ale faktycznie odpływa się przy znieczuleniu i budzi się już po wszystkim. Ostatnie 3 tygodnie to była dla mnie jakas totalna masakra. Teraz tylko czekam na jutrzejszy dzień i powrót do męża. Jeszcze raz Wam dziękuję za wszystkie wspierające wiadomości, które od Was dostałam.
Oo dobrze, że już po wszystkim, teraz z dnia na dzień będzie lepiej. Po to tu jesteśmy, żeby sie wpierać🙂 spróbuj się przespać, nabrać sił😊
 
Czy któraś z Was jest mi w stanie podpowiedzieć. 4 listopada miałam łyżeczkowanie, ciąża zatrzymala się ok. 24 października. Mam do zrobienia następujące badania:przeciwciała kardioliponowe igg i igm, antykoagulant toczniowy, antytrombina III, białko C aktywność, białko S wolne, dimery, homocysteina, mutacja leyden + protrombiny, mutacja mthfr, oporność na aktywowane białko C, przeć. B2 glikoproteinowanie IGG, IGM. Czy te badania należy wykonać do 6 tygodni po poronieniu? I czy liczyć to od łyżeczkowania czy tego 24 października
 
Te badania na antykoagulat toczniowy, p/c antykardiolipionowe i p/c p/beta-2-kardiolipnie (zespół antyfosfolipidowy), dobrze zrobić do 6 tygodni, bo czasem uaktywnia się tylko w ciąży.
Resztę można później.
Licz od łyżeczkowania.
 
reklama
Dziewczyny zaczęły mi przychodzić wyniki badań, napisze co już mam.
-Antykoagulant tocznia la1: 40, 79 sek norma: 30.5- 40.60
- Antykoagulant tocznia la2: 35,13 sek norma:
26,4 -31
-Współczynnik lupusr: 1,16 norma: 1,09-1,37
-ana nie wykryto
-homocysteina 7,62 norma : 4,44-13,56
-anty tpo 1,04 norma : <5,61
- antykardiolipinowe igg 3,4 czyli ujemny
- antykardiolipinowe igm 29,9 czyli dodatni.....
Moim zdaniem coś jest na rzeczy jeżeli chodzi o zespół antyfosfolipidowy ale pewnie lekarz będzie kazał powtórzyć bo wyniki są minimalnie przekroczone. U mnie też tak było, kazali powtórzyć i nie wyszło już nic więc wykluczyli. Ty masz dwa wskaźniki jakby podwyższone. Niestety za bardzo też się na tym nie znam.
@Destino chyba zna się na tym jeżeli nic nie pomyślałam ;)
Dziewczyny, piszę co u mnie, bo dostałam od Was ogromne wsparcie. Bardzo Wam za to dziękuję. Dostałam dzis tabletki o 10:30 i 14:00. Nic się nie działo, ja już mialam załamke. Czułam lekki bol brzucha, ale naprawdę minimalny. O 16 dowiedziałam się, że będą mnie przenosić na inny oddzial, bo ten na którym jestem jest tylko dzienny. Już mialam wizję ze bede kilka dni miala podawane tabletki i to wszystko będzie dlugo trwało. O 16:30 lekarka wziela mnie na badanie, powiedziala ze nic szyjka nie ruszyła, ale jak kończyła mnie badać to rozpoczęło się krwawienie, ktore z czasem zrobiło się dość intensywne, ale nie bolało mnie nic. Jedynie brzuch, ale to nawet nie wiem czy tak jak na okres. U mnie zabieg byl planowany z tego względu, że mam blizne po cieciu cesarskim w 25tc. Przez to, że była to mloda ciaza, to ta blizna jest w innym miejscu niż standardowo i pozostawienie resztek w macicy mogłoby być dla mnie niebezpieczne (w kontekście infekcji itp). Jestem już po zabiegu. Stresowałam się, ale faktycznie odpływa się przy znieczuleniu i budzi się już po wszystkim. Ostatnie 3 tygodnie to była dla mnie jakas totalna masakra. Teraz tylko czekam na jutrzejszy dzień i powrót do męża. Jeszcze raz Wam dziękuję za wszystkie wspierające wiadomości, które od Was dostałam.
Dobrze że już masz to za sobą :( na pewno powrót do męża będzie dla Ciebie jak ukojenie.
 
Do góry