reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

@izzy_j tak strasznie mi przykro. Myślę że psycholog to dobry pomysł. Uporaj się z tym ale proszę nie poddawaj się :(
Załamała mnie ta wiadomość ale musisz poczekać do hejo wtorku.
Ściskam mocno ❤️❤️❤️
 
reklama
To też rozważamy. Byliśmy już nawet w OA na początku roku po pierwszej stracie. Prosili wrócić za rok na szkolenie w marcu bo w tym roku będziemy 4 lata po ślubie.
No to też jest wyjście. Koleżanka z pracy ma dzięki temu syna, super chłopak chodzi do klasy sportowej, takie salta wywija że szok ;) kuzynka męża ma za to córkę ale teraz to już panienka 13 lat, w obu przypadkach dostali malucha 6miesiecznego. I koleżanka opowiadała że oni do nich zadzwonili zaraz po tym jak to wszystko przeszli i musieli się decydować już czy biorą czy nie, nie mieli nic zupełnie, oni biegali do sądu a siostra i sąsiedzi i ludzie od nas z pracy im w tym czasie wyprawkę kompletowali tak na wariata wszystko było załatwiane.
 
1. Najlepiej dołącz do grupy Poronienia nawykowe- leczenie immunologiczne. Przeczytałam Twoje posty i Ty masz chorobę autoimmunologiczna i organizm będzie generalnie agresywny i to się tyczy także AZ.
2. Wyście adoptowali zarodek czy tylko spermę? Jeśli chcielibyście adoptować zarodki to tylko i wyłącznie w Czechach. Mój lekarz żadnej pacjentce nie pozwala w Polsce, bo nie wiesz co dostaniesz- a tak istnieje odpłatne dawstwo spermy i zarodków i wszystkie one są od młodych, zdrowych ludzi.
3. Nie wiem jakie miałaś wyniki krzywych, ale meta 500 jest niska, ja mam dość ładne - insulina nieco podwyższona a biorę 2000, od początku ciąży mam glukometr i jestem pod opieka diabetolog - sterydy powodują cukrzyce i mi odrazu cukry zaczęły szaleć i musiałam się naprawdę namęczyć z jedzeniem by je unormować (bo nie na wszystkie produkty o niskim ig reagowałam dobrze- np po kaszy gryczanej czy ryzy pełnoziarnistym miałam przekroczenia)-ciąża to dziwny stan i wszystko wariuje.
4. Jeśli byś podchodziła do stymulacji to warto rozważyć immunosupresje już przed - ja polecam bardzo prof Malinowskiego.
5. Ta ciąża pokazała, ze co była przypadkowa i ze u Ciebie zarodki są zdolne do implantacji - to już dużo. Dziewczyny zmagają się z z zerowymi betami przy kilku transferach.

Nie jestem lekarzem, ale moje doświadczenie i doświadczenie koleżanek jest ogromne. Mogę polecić specjalistów.
U nas jest czynnik męski więc najpierw były 3 AID bez sukcesu. Potem 1 ciąża pozamaciczna ( nikt nie zlokalizował zarodka - miałam laparoskopię, usunięcie lewego jajowodu który był czysty) potem beta rosła jeszcze 2 tyg do prawie 1800. Pod drugim krwawieniu zaczęła spadać. Teraz 2 ciąża też AZ. Gin od transferu i ta co mnie prowadzi wiedzą o autoimmunologicznym zapaleniu tarczycy - zazwyczaj b. niskie tsh (biorę thyrozol i przed ciążą było idealne 1,6) i o łuszczycy (niewielkie zmiany - nie biorę leków chyba że maści objawowo). Ta gin która mnie teraz prowadzi chciała po transferze robić wlewy z intralipidów, ale stanęło na encortonie. Do tego wysokie BMI, nadciśnienie (pod kontrolą - codziennie badam, biorę dopegyt z reguły w okolicach 128-130/78-80), diety zaczęłam bardziej pilnować jakieś 1,5 m-ca przed transferem, zeszłam 1 rozm w dół ale to za mało. Porozmawiam z moją gin we wtorek. Ona naprawdę jest ogarnięta i podchodzi do sprawy kompleksowo, ale w sumie do transferu przygotowywano mnie gdzie indziej i ta druga gin większą uwagę zwróciła na mutacje i trombofilię niż np. na IO. Dlatego chciałabym żeby zajął się mną jeden kompetentny lekarz od A-Z a nie wyrywkowo 2 czy 3. Z tego co piszesz to jeśli się zdecydujemy to chyba lepiej zacząć procedurę od początku z moimi komórkami i nasieniem dawcy...
 
To też rozważamy. Byliśmy już nawet w OA na początku roku po pierwszej stracie. Prosili wrócić za rok na szkolenie w marcu bo w tym roku będziemy 4 lata po ślubie.
Być może w ośrodku katolickim byłoby szybciej, ale nie każdemu to odpowiada. Nie wiem też, czy teraz to dla Ciebie czas na poszukiwania, może teraz po prostu trzeba przeżyć to poronienie, zadbać o siebie i małżeństwo. Trzymaj się!
 
No to też jest wyjście. Koleżanka z pracy ma dzięki temu syna, super chłopak chodzi do klasy sportowej, takie salta wywija że szok ;) kuzynka męża ma za to córkę ale teraz to już panienka 13 lat, w obu przypadkach dostali malucha 6miesiecznego. I koleżanka opowiadała że oni do nich zadzwonili zaraz po tym jak to wszystko przeszli i musieli się decydować już czy biorą czy nie, nie mieli nic zupełnie, oni biegali do sądu a siostra i sąsiedzi i ludzie od nas z pracy im w tym czasie wyprawkę kompletowali tak na wariata wszystko było załatwiane.
My jakby co malucha nie dostaniemy ze względu na wiek. Raczej 2-3 latka jak będziemy mieć szczęście chyba że rodzeństwo i jedno będzie młodsze. Po prostu nie chcę sobie zamykać tej drogi bo w sumie nie wiadomo co mi pisane.
 
Być może w ośrodku katolickim byłoby szybciej, ale nie każdemu to odpowiada. Nie wiem też, czy teraz to dla Ciebie czas na poszukiwania, może teraz po prostu trzeba przeżyć to poronienie, zadbać o siebie i małżeństwo. Trzymaj się!
Właśnie w katolickim byliśmy i zostaliśmy super przyjęci mimo że było dużo sugestii o dzieciach z deficytami. Jak zadzwoniłam do niekatolickiego to nawet nie było z kim ani o czym gadać. Nasze małżeństwo jest naprawdę zgrane i mąż stoi za mną murem, tez to przeżywa a swój sposób i się obwinia (do czego staram się nie dopuszczać). Ja należę do tych które są zadaniowe, chociaż w tym momencie nie mam na nic sił ani ochoty i jestem bardzo rozgoryczona i rozżalona a najgorsza jest dla mnie ta niepewność i niewiedza dlaczego i co mogę zrobić inaczej. Boję się kolejnej porażki, niewiadomej, straty czasu (a mam 40 lat). Runęły mi plany i musze to na nowo posklejać...
 
1. Najlepiej dołącz do grupy Poronienia nawykowe- leczenie immunologiczne. Przeczytałam Twoje posty i Ty masz chorobę autoimmunologiczna i organizm będzie generalnie agresywny i to się tyczy także AZ.
2. Wyście adoptowali zarodek czy tylko spermę? Jeśli chcielibyście adoptować zarodki to tylko i wyłącznie w Czechach. Mój lekarz żadnej pacjentce nie pozwala w Polsce, bo nie wiesz co dostaniesz- a tak istnieje odpłatne dawstwo spermy i zarodków i wszystkie one są od młodych, zdrowych ludzi.
3. Nie wiem jakie miałaś wyniki krzywych, ale meta 500 jest niska, ja mam dość ładne - insulina nieco podwyższona a biorę 2000, od początku ciąży mam glukometr i jestem pod opieka diabetolog - sterydy powodują cukrzyce i mi odrazu cukry zaczęły szaleć i musiałam się naprawdę namęczyć z jedzeniem by je unormować (bo nie na wszystkie produkty o niskim ig reagowałam dobrze- np po kaszy gryczanej czy ryzy pełnoziarnistym miałam przekroczenia)-ciąża to dziwny stan i wszystko wariuje.
4. Jeśli byś podchodziła do stymulacji to warto rozważyć immunosupresje już przed - ja polecam bardzo prof Malinowskiego.
5. Ta ciąża pokazała, ze co była przypadkowa i ze u Ciebie zarodki są zdolne do implantacji - to już dużo. Dziewczyny zmagają się z z zerowymi betami przy kilku transferach.

Nie jestem lekarzem, ale moje doświadczenie i doświadczenie koleżanek jest ogromne. Mogę polecić specjalistów.
Polecam z całego serca prof Malinowskiego Łódź.
Znam przypadki, gdzie pary starały się latami a teraz maja dzieci.
 
Tylko że ja nie mam już siły, nawet uczucia mi się wyłączyły, wczorajsze czytanie wyników dało mi do zrozumienia w jak wielkim stresie i napięciu żyłam od ostatnich kilku tygodni, każdy wynik, każda wizyta w toalecie itd. Mam poczucie nie tylko porażki ale przede wszystkim straconego czasu i niepewności...bo skoro nie zadziałał żelazny zestaw przy zarodku dobrej klasy to czy jest w ogóle jakaś szansa?
Zobacz jak to brzmi : "zarodek dobrej klasy", "żelazny zestaw" ... Lekarze bardzo lubią tego typu określenia a prawda jest taka, że to jest żywy organizm i nie istnieje coś takiego jak żelazne, dobre itp. Ja zrobiłam wszystkie badania zlecone w klinice niepłodność, mój mąż też i oboje jesteśmy w pełni zdrowi...co miesiąc niby mamy 15-20% szans na ciążę...to powiedz mi gdzie ona jest przez 2 lata ? Po 18 miesiącach starań nagle zaszłam w ciążę 🤷 straciłam ją ale jednak bez tabletek, cudów, pomocy zaszłam. Teraz boje się jak ognia, tęsknię za krewetką (tak nazwałam zarodek 😂) ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda. Lekarz się ze mnie śmiał jak zapytałam po poronieniu, czy muszę czekać 2 miesiące, bo z moich doświadczeń te starania strasznie długo trwają 😂. W domu usiadłam i zaczęłam płakać i nadal co jakiś czas pękam i później tracę emocję "bo w sumie po co mi dziecko, mam super męża, pokaźne grono cudnych zwierząt, dobrą pracę... I dochodzę do wniosku, że właściwie nawet nie mam na to dziecko czasu 🤷" aż znów pęknę, uwierzę i tak w kółko. W tym miesiącu np. czuję się jakbym była w ciąży 😂 i nieźle mną tąpnie w przyszłym tygodniu ale nie wstaje ten, kto nie upadnie. Mama powiedziała mi coś fajnego : jak już się uda, to będziesz je kochać jak nikt inny i tylko Wy będziecie wiedzieć ile to kosztowało siły, wiary i nadziei.
 
Zobacz jak to brzmi : "zarodek dobrej klasy", "żelazny zestaw" ... Lekarze bardzo lubią tego typu określenia a prawda jest taka, że to jest żywy organizm i nie istnieje coś takiego jak żelazne, dobre itp. Ja zrobiłam wszystkie badania zlecone w klinice niepłodność, mój mąż też i oboje jesteśmy w pełni zdrowi...co miesiąc niby mamy 15-20% szans na ciążę...to powiedz mi gdzie ona jest przez 2 lata ? Po 18 miesiącach starań nagle zaszłam w ciążę 🤷 straciłam ją ale jednak bez tabletek, cudów, pomocy zaszłam. Teraz boje się jak ognia, tęsknię za krewetką (tak nazwałam zarodek 😂) ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda. Lekarz się ze mnie śmiał jak zapytałam po poronieniu, czy muszę czekać 2 miesiące, bo z moich doświadczeń te starania strasznie długo trwają 😂. W domu usiadłam i zaczęłam płakać i nadal co jakiś czas pękam i później tracę emocję "bo w sumie po co mi dziecko, mam super męża, pokaźne grono cudnych zwierząt, dobrą pracę... I dochodzę do wniosku, że właściwie nawet nie mam na to dziecko czasu 🤷" aż znów pęknę, uwierzę i tak w kółko. W tym miesiącu np. czuję się jakbym była w ciąży 😂 i nieźle mną tąpnie w przyszłym tygodniu ale nie wstaje ten, kto nie upadnie. Mama powiedziała mi coś fajnego : jak już się uda, to będziesz je kochać jak nikt inny i tylko Wy będziecie wiedzieć ile to kosztowało siły, wiary i nadziei.
Mądre to co piszesz i sporo z Twojej sytuacji życiowej odnajduję u siebie. Tylko że my nie mamy możliwości naturalnego zajścia (choroba genetyczna męża) a i u mnie jak widać daleko od ideału. Podniosę się i otrzepię i dojdę do siebie mimo że będzie to trwało dłużej bo wszystko na raz w życiu mi się zmienia a ja nie reaguję zbyt dobrze na zmiany... i jeśli zdecyduję się na kolejne podejście to postaram się do tego jak najlepiej przygotować a jeśli się nie zdecyduję to też ok... moja matka z kolei powiedziała mi że rodzina bez dziecka to nie rodzina ale czasem tak bywa i trzeba się z tym pogodzić. Nie chciała mnie urazić raczej starała się powiedzieć mi ze rozumie moje starania ale wyszło jak wyszło... ja tez mam fajne życie i nie mam jakiegoś super rozbuchanego instynktu macierzyńskiego. nie potrzebuję dzieckiem cementować małżeństwa, a opinie otocznia mam zwyczajnie w dupie mimo że mąż z bardzo płodnej rodziny, nie rozczulam się nad każdym bobasem w zasięgu wzroku ale chciałabym tego doświadczyć bo wiem że będziemy fajnymi rodzicami...
 
reklama
Hej dziewczyny wczytuje się w to co piszecie i mądre słowa są pokrzepieniem dla smutnej duszy. ,,Syty głodnego nie zrozumie”. Ta grupa jest m.in po to, by wzajemnie się wspierać.
Ja gdyby nie ta grupa już dawno korzystałaby z pomocy psychologa itd
Dziekuje każdemu z osobna 🌷
 
Do góry