reklama
No to też jest wyjście. Koleżanka z pracy ma dzięki temu syna, super chłopak chodzi do klasy sportowej, takie salta wywija że szok kuzynka męża ma za to córkę ale teraz to już panienka 13 lat, w obu przypadkach dostali malucha 6miesiecznego. I koleżanka opowiadała że oni do nich zadzwonili zaraz po tym jak to wszystko przeszli i musieli się decydować już czy biorą czy nie, nie mieli nic zupełnie, oni biegali do sądu a siostra i sąsiedzi i ludzie od nas z pracy im w tym czasie wyprawkę kompletowali tak na wariata wszystko było załatwiane.To też rozważamy. Byliśmy już nawet w OA na początku roku po pierwszej stracie. Prosili wrócić za rok na szkolenie w marcu bo w tym roku będziemy 4 lata po ślubie.
U nas jest czynnik męski więc najpierw były 3 AID bez sukcesu. Potem 1 ciąża pozamaciczna ( nikt nie zlokalizował zarodka - miałam laparoskopię, usunięcie lewego jajowodu który był czysty) potem beta rosła jeszcze 2 tyg do prawie 1800. Pod drugim krwawieniu zaczęła spadać. Teraz 2 ciąża też AZ. Gin od transferu i ta co mnie prowadzi wiedzą o autoimmunologicznym zapaleniu tarczycy - zazwyczaj b. niskie tsh (biorę thyrozol i przed ciążą było idealne 1,6) i o łuszczycy (niewielkie zmiany - nie biorę leków chyba że maści objawowo). Ta gin która mnie teraz prowadzi chciała po transferze robić wlewy z intralipidów, ale stanęło na encortonie. Do tego wysokie BMI, nadciśnienie (pod kontrolą - codziennie badam, biorę dopegyt z reguły w okolicach 128-130/78-80), diety zaczęłam bardziej pilnować jakieś 1,5 m-ca przed transferem, zeszłam 1 rozm w dół ale to za mało. Porozmawiam z moją gin we wtorek. Ona naprawdę jest ogarnięta i podchodzi do sprawy kompleksowo, ale w sumie do transferu przygotowywano mnie gdzie indziej i ta druga gin większą uwagę zwróciła na mutacje i trombofilię niż np. na IO. Dlatego chciałabym żeby zajął się mną jeden kompetentny lekarz od A-Z a nie wyrywkowo 2 czy 3. Z tego co piszesz to jeśli się zdecydujemy to chyba lepiej zacząć procedurę od początku z moimi komórkami i nasieniem dawcy...1. Najlepiej dołącz do grupy Poronienia nawykowe- leczenie immunologiczne. Przeczytałam Twoje posty i Ty masz chorobę autoimmunologiczna i organizm będzie generalnie agresywny i to się tyczy także AZ.
2. Wyście adoptowali zarodek czy tylko spermę? Jeśli chcielibyście adoptować zarodki to tylko i wyłącznie w Czechach. Mój lekarz żadnej pacjentce nie pozwala w Polsce, bo nie wiesz co dostaniesz- a tak istnieje odpłatne dawstwo spermy i zarodków i wszystkie one są od młodych, zdrowych ludzi.
3. Nie wiem jakie miałaś wyniki krzywych, ale meta 500 jest niska, ja mam dość ładne - insulina nieco podwyższona a biorę 2000, od początku ciąży mam glukometr i jestem pod opieka diabetolog - sterydy powodują cukrzyce i mi odrazu cukry zaczęły szaleć i musiałam się naprawdę namęczyć z jedzeniem by je unormować (bo nie na wszystkie produkty o niskim ig reagowałam dobrze- np po kaszy gryczanej czy ryzy pełnoziarnistym miałam przekroczenia)-ciąża to dziwny stan i wszystko wariuje.
4. Jeśli byś podchodziła do stymulacji to warto rozważyć immunosupresje już przed - ja polecam bardzo prof Malinowskiego.
5. Ta ciąża pokazała, ze co była przypadkowa i ze u Ciebie zarodki są zdolne do implantacji - to już dużo. Dziewczyny zmagają się z z zerowymi betami przy kilku transferach.
Nie jestem lekarzem, ale moje doświadczenie i doświadczenie koleżanek jest ogromne. Mogę polecić specjalistów.
aspekt
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2018
- Postów
- 12 985
Być może w ośrodku katolickim byłoby szybciej, ale nie każdemu to odpowiada. Nie wiem też, czy teraz to dla Ciebie czas na poszukiwania, może teraz po prostu trzeba przeżyć to poronienie, zadbać o siebie i małżeństwo. Trzymaj się!To też rozważamy. Byliśmy już nawet w OA na początku roku po pierwszej stracie. Prosili wrócić za rok na szkolenie w marcu bo w tym roku będziemy 4 lata po ślubie.
My jakby co malucha nie dostaniemy ze względu na wiek. Raczej 2-3 latka jak będziemy mieć szczęście chyba że rodzeństwo i jedno będzie młodsze. Po prostu nie chcę sobie zamykać tej drogi bo w sumie nie wiadomo co mi pisane.No to też jest wyjście. Koleżanka z pracy ma dzięki temu syna, super chłopak chodzi do klasy sportowej, takie salta wywija że szok kuzynka męża ma za to córkę ale teraz to już panienka 13 lat, w obu przypadkach dostali malucha 6miesiecznego. I koleżanka opowiadała że oni do nich zadzwonili zaraz po tym jak to wszystko przeszli i musieli się decydować już czy biorą czy nie, nie mieli nic zupełnie, oni biegali do sądu a siostra i sąsiedzi i ludzie od nas z pracy im w tym czasie wyprawkę kompletowali tak na wariata wszystko było załatwiane.
Właśnie w katolickim byliśmy i zostaliśmy super przyjęci mimo że było dużo sugestii o dzieciach z deficytami. Jak zadzwoniłam do niekatolickiego to nawet nie było z kim ani o czym gadać. Nasze małżeństwo jest naprawdę zgrane i mąż stoi za mną murem, tez to przeżywa a swój sposób i się obwinia (do czego staram się nie dopuszczać). Ja należę do tych które są zadaniowe, chociaż w tym momencie nie mam na nic sił ani ochoty i jestem bardzo rozgoryczona i rozżalona a najgorsza jest dla mnie ta niepewność i niewiedza dlaczego i co mogę zrobić inaczej. Boję się kolejnej porażki, niewiadomej, straty czasu (a mam 40 lat). Runęły mi plany i musze to na nowo posklejać...Być może w ośrodku katolickim byłoby szybciej, ale nie każdemu to odpowiada. Nie wiem też, czy teraz to dla Ciebie czas na poszukiwania, może teraz po prostu trzeba przeżyć to poronienie, zadbać o siebie i małżeństwo. Trzymaj się!
Qruszon
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Grudzień 2020
- Postów
- 1 045
Polecam z całego serca prof Malinowskiego Łódź.1. Najlepiej dołącz do grupy Poronienia nawykowe- leczenie immunologiczne. Przeczytałam Twoje posty i Ty masz chorobę autoimmunologiczna i organizm będzie generalnie agresywny i to się tyczy także AZ.
2. Wyście adoptowali zarodek czy tylko spermę? Jeśli chcielibyście adoptować zarodki to tylko i wyłącznie w Czechach. Mój lekarz żadnej pacjentce nie pozwala w Polsce, bo nie wiesz co dostaniesz- a tak istnieje odpłatne dawstwo spermy i zarodków i wszystkie one są od młodych, zdrowych ludzi.
3. Nie wiem jakie miałaś wyniki krzywych, ale meta 500 jest niska, ja mam dość ładne - insulina nieco podwyższona a biorę 2000, od początku ciąży mam glukometr i jestem pod opieka diabetolog - sterydy powodują cukrzyce i mi odrazu cukry zaczęły szaleć i musiałam się naprawdę namęczyć z jedzeniem by je unormować (bo nie na wszystkie produkty o niskim ig reagowałam dobrze- np po kaszy gryczanej czy ryzy pełnoziarnistym miałam przekroczenia)-ciąża to dziwny stan i wszystko wariuje.
4. Jeśli byś podchodziła do stymulacji to warto rozważyć immunosupresje już przed - ja polecam bardzo prof Malinowskiego.
5. Ta ciąża pokazała, ze co była przypadkowa i ze u Ciebie zarodki są zdolne do implantacji - to już dużo. Dziewczyny zmagają się z z zerowymi betami przy kilku transferach.
Nie jestem lekarzem, ale moje doświadczenie i doświadczenie koleżanek jest ogromne. Mogę polecić specjalistów.
Znam przypadki, gdzie pary starały się latami a teraz maja dzieci.
Aksamitka28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Lipiec 2020
- Postów
- 7 154
Zobacz jak to brzmi : "zarodek dobrej klasy", "żelazny zestaw" ... Lekarze bardzo lubią tego typu określenia a prawda jest taka, że to jest żywy organizm i nie istnieje coś takiego jak żelazne, dobre itp. Ja zrobiłam wszystkie badania zlecone w klinice niepłodność, mój mąż też i oboje jesteśmy w pełni zdrowi...co miesiąc niby mamy 15-20% szans na ciążę...to powiedz mi gdzie ona jest przez 2 lata ? Po 18 miesiącach starań nagle zaszłam w ciążę straciłam ją ale jednak bez tabletek, cudów, pomocy zaszłam. Teraz boje się jak ognia, tęsknię za krewetką (tak nazwałam zarodek ) ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda. Lekarz się ze mnie śmiał jak zapytałam po poronieniu, czy muszę czekać 2 miesiące, bo z moich doświadczeń te starania strasznie długo trwają . W domu usiadłam i zaczęłam płakać i nadal co jakiś czas pękam i później tracę emocję "bo w sumie po co mi dziecko, mam super męża, pokaźne grono cudnych zwierząt, dobrą pracę... I dochodzę do wniosku, że właściwie nawet nie mam na to dziecko czasu " aż znów pęknę, uwierzę i tak w kółko. W tym miesiącu np. czuję się jakbym była w ciąży i nieźle mną tąpnie w przyszłym tygodniu ale nie wstaje ten, kto nie upadnie. Mama powiedziała mi coś fajnego : jak już się uda, to będziesz je kochać jak nikt inny i tylko Wy będziecie wiedzieć ile to kosztowało siły, wiary i nadziei.Tylko że ja nie mam już siły, nawet uczucia mi się wyłączyły, wczorajsze czytanie wyników dało mi do zrozumienia w jak wielkim stresie i napięciu żyłam od ostatnich kilku tygodni, każdy wynik, każda wizyta w toalecie itd. Mam poczucie nie tylko porażki ale przede wszystkim straconego czasu i niepewności...bo skoro nie zadziałał żelazny zestaw przy zarodku dobrej klasy to czy jest w ogóle jakaś szansa?
Mądre to co piszesz i sporo z Twojej sytuacji życiowej odnajduję u siebie. Tylko że my nie mamy możliwości naturalnego zajścia (choroba genetyczna męża) a i u mnie jak widać daleko od ideału. Podniosę się i otrzepię i dojdę do siebie mimo że będzie to trwało dłużej bo wszystko na raz w życiu mi się zmienia a ja nie reaguję zbyt dobrze na zmiany... i jeśli zdecyduję się na kolejne podejście to postaram się do tego jak najlepiej przygotować a jeśli się nie zdecyduję to też ok... moja matka z kolei powiedziała mi że rodzina bez dziecka to nie rodzina ale czasem tak bywa i trzeba się z tym pogodzić. Nie chciała mnie urazić raczej starała się powiedzieć mi ze rozumie moje starania ale wyszło jak wyszło... ja tez mam fajne życie i nie mam jakiegoś super rozbuchanego instynktu macierzyńskiego. nie potrzebuję dzieckiem cementować małżeństwa, a opinie otocznia mam zwyczajnie w dupie mimo że mąż z bardzo płodnej rodziny, nie rozczulam się nad każdym bobasem w zasięgu wzroku ale chciałabym tego doświadczyć bo wiem że będziemy fajnymi rodzicami...Zobacz jak to brzmi : "zarodek dobrej klasy", "żelazny zestaw" ... Lekarze bardzo lubią tego typu określenia a prawda jest taka, że to jest żywy organizm i nie istnieje coś takiego jak żelazne, dobre itp. Ja zrobiłam wszystkie badania zlecone w klinice niepłodność, mój mąż też i oboje jesteśmy w pełni zdrowi...co miesiąc niby mamy 15-20% szans na ciążę...to powiedz mi gdzie ona jest przez 2 lata ? Po 18 miesiącach starań nagle zaszłam w ciążę straciłam ją ale jednak bez tabletek, cudów, pomocy zaszłam. Teraz boje się jak ognia, tęsknię za krewetką (tak nazwałam zarodek ) ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda. Lekarz się ze mnie śmiał jak zapytałam po poronieniu, czy muszę czekać 2 miesiące, bo z moich doświadczeń te starania strasznie długo trwają . W domu usiadłam i zaczęłam płakać i nadal co jakiś czas pękam i później tracę emocję "bo w sumie po co mi dziecko, mam super męża, pokaźne grono cudnych zwierząt, dobrą pracę... I dochodzę do wniosku, że właściwie nawet nie mam na to dziecko czasu " aż znów pęknę, uwierzę i tak w kółko. W tym miesiącu np. czuję się jakbym była w ciąży i nieźle mną tąpnie w przyszłym tygodniu ale nie wstaje ten, kto nie upadnie. Mama powiedziała mi coś fajnego : jak już się uda, to będziesz je kochać jak nikt inny i tylko Wy będziecie wiedzieć ile to kosztowało siły, wiary i nadziei.
reklama
Qruszon
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Grudzień 2020
- Postów
- 1 045
Hej dziewczyny wczytuje się w to co piszecie i mądre słowa są pokrzepieniem dla smutnej duszy. ,,Syty głodnego nie zrozumie”. Ta grupa jest m.in po to, by wzajemnie się wspierać.
Ja gdyby nie ta grupa już dawno korzystałaby z pomocy psychologa itd
Dziekuje każdemu z osobna
Ja gdyby nie ta grupa już dawno korzystałaby z pomocy psychologa itd
Dziekuje każdemu z osobna
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 73
- Wyświetleń
- 16 tys
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 11
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 68 tys
Podziel się: