Część
Z przykrością muszę dołączyć do Was, mam nadzieję że nie macie nic przeciwko
W ciągu ostatnich kilku dni przeczytałam jakieś 50 stron Waszego wątku i czuje się jakbym część z Was już znała.
Więc może na początek opowiem coś o sobie. W tym roku chcieliśmy się z mężem starać i pierwsze dziecko, zdążyłam pozbierać skierowania na badania i zaczął się ten cały koszmarny wirus w wyniku którego nie mogliśmy zrobić badań więc starania chcieliśmy przesunąć na trochę później. Tuż po tym jak to postanowiliśmy okazało się, że jestem w ciąży. Radość trwała aż cały miesiąc , w tą niedzielę miałam zabieg łyżeczkowania.
Chociaż muszę się przyznać że od początku miałam źle przeczucia i liczyłam się że tak się skończy. Podobną sytuację miały dwie moje najbliższe przyjaciółki i nie wiem czemu czułam że u nas będzie podobnie.
Nasza fasolka obumarła gdzieś w połowie 6 tygodnia a dowiedzieliśmy się o tym w czasie USG w około 9 tygodniu.
Widzę, że jesteście już doświadczone
Na pocieszenie chciałam zapytać czy którejś z Was udało się donosić kolejna ciążę i zajść w nią w miarę szybko po poronieniu ?
Czytałam że trzeba czekać 3 miesiące ale przyznam się że chcieliśmy spróbować możliwie jak najszybciej
lekarz w szpitalu nie mówił nic, położne że można w drugim cyklu próbować jak wszystko będzie ok a lekarz który mi dawał skierowanie do szpitala powiedział że jego zdaniem im szybciej tym lepiej. Liczę się oczywiście z tym że jakie kolwiek info dostanę dopiero po badaniu kontrolnym ale chciałam podpytać jak to było u Was.
Pozdrawiam Was i za Wszystkie trzymam mocno kciuki!