reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Właśnie zrobiłam bo miałam jeszcze jeden. Niby mocniejsza kreska ale nie taka jak w czwartek była. Co ma być to będzie. Nic nie poradzę. Dziękuje za odpowiedzi
To czyste szaleństwo kierować się intensywnością kreski na teście jeśli nie były one robione rano tylko losowo w trakcie dnia. Nawet testy owu robi się o tej samej porze i mnimum 2h przed nie pije się i nie sika. Daj spokój kobieto. Zrób dla porównania przez minimum trzy dni testy z porannego moczu, ale też nie sugerowałabym się intensywnością kreski, bo nie jest to żaden pewny miernik.
 
reklama
Rozumiem twój strach. Ja sama mam bóle brzucha i od dwóch miesięcy mam torbiele i sama się boje, że coś jest nie tak. Niestety wiedza i znajomość swojego organizmu czasem utrudnia :) bradziej się stresujemy. Tylko pytanie jest tutaj zasadnicze. Czy jak będziesz czekać na spokojnie to czy nie będzie więcej komplikacji w momencie złego werdyktu? Ja trzymam kciuki aby wszystko było ok! Ale jak człwoiek jest po przejściach to często ma czarne scneriusze. Stres to nic dobrego. Kup może jeszcze ze dwa testy i nimi jeszcze sprawdź. Nie musi być poranny mocz ( u mnie dwie ciąże na testach były z popołudniowego sikania ) i sprawdź. Nie wiem czy wyrazistość kreski mówi o poziomie bety w organiźmie? Hmmm
Jajnik może boleć bo przy ciąży produkuje dużo i intensywnie, więc nie musi oznaczać najgorszego. Wiem, że się boisz, ale może jednak lepiej wiedzieć?
Przy torbielach zawsze boli brzuch? Wiesz może? Bo torbiel to przerośnięty pęcherzyk, który nie pękł, czy coś mylę?
 
To czyste szaleństwo kierować się intensywnością kreski na teście jeśli nie były one robione rano tylko losowo w trakcie dnia. Nawet testy owu robi się o tej samej porze i mnimum 2h przed nie pije się i nie sika. Daj spokój kobieto. Zrób dla porównania przez minimum trzy dni testy z porannego moczu, ale też nie sugerowałabym się intensywnością kreski, bo nie jest to żaden pewny miernik.
Spoko, już daję spokój.
Być może czyste szaleństwo ale w głowie różne rzeczy siedzą i człowiek „szuka” pomocy. Zwłaszcza jak się naczytałam ze jaśniejsze kreski świadczą o spadku hormonu hcg.
Dziękuje za wszystkie odpowiedzi.
 
Właśnie zrobiłam bo miałam jeszcze jeden. Niby mocniejsza kreska ale nie taka jak w czwartek była. Co ma być to będzie. Nic nie poradzę. Dziękuje za odpowiedzi


Aaa, no to zmienia postać rzeczy :) myślałam że robiłaś je wszystkie rano. Jeśli nie to ten brak kreski o niczym nie świadczy ;)
Zrób jutro rano i będziesz widzieć czy jest kreska ;)
 
Pamiętam dokładnie co działo się rok temu... Rano poszłam do pracy na 5.30. O 7.30 otwierają laboratorium niedaleko mojej pracy, więc wyszłam na chwilę na badania. Skończyłam pracę o 12.30 i pojechałam na drugą zmianę na inny punkt. Była ładna pogoda, ciepło. Bardzo chciało mi się spać i czułam że coś jest na rzeczy. O 17 nie mogłam już wytrzymać, musiałam wyjść do domu, tak bardzo chciało mi się spać. Zamknęłam sklep, wsiadłam w auto i pojechałam do domu. Po drodze były remonty drogowe i ruch wahadłowy, gdzie na światłach stało się minimum 5minut na jednej zmianie. Wyjełam z nudów telefon i weszłam sprawdzić wyniki. BetaHCG ponad 300. Nie wierzyłam własnym oczom, uśmiechnęłam się, ale strach był ogromny! Wróciłam do domu, nie wiedziałam co powiedzieć mężowi... Postanowiłam nie mówić nic. Następnego dnia jechałam do pracy znowu na 5.30. Gdy wychodziłam mąż jeszcze spal. Wstałam rano, zrobiłam test, wyszla piękna druga kreska. Wzięłam kartkę, napisałam "mam nadzieję że tym razem wszystko będzie dobrze" i położyłam test pod tym napisem. Do teraz pamiętam jak dzwonił do mnie gdy tylko to zobaczył :)
Tamtego dnia wypadała 5 rocznica śmierci mojego dziadka. Pamiętam jak pojechałam na cmentarz po pracy i tak bardzo go prosiłam żeby moje dziecko ze mną zostało, żeby to marzenie mogło się spełnić.... I udało się! Teraz mój CUD jest obok, wisi na cycu, i jest moim największym szczęściem w życiu!!!
Chciałam Wam powiedzieć żebyście się nigdy nie poddawały!!! Bo mimo że często jest trudno, przychodzą chwile zwątpienia, to nagroda jest ogromna i warto dla niej się poświęcić :)
 
Pamiętam dokładnie co działo się rok temu... Rano poszłam do pracy na 5.30. O 7.30 otwierają laboratorium niedaleko mojej pracy, więc wyszłam na chwilę na badania. Skończyłam pracę o 12.30 i pojechałam na drugą zmianę na inny punkt. Była ładna pogoda, ciepło. Bardzo chciało mi się spać i czułam że coś jest na rzeczy. O 17 nie mogłam już wytrzymać, musiałam wyjść do domu, tak bardzo chciało mi się spać. Zamknęłam sklep, wsiadłam w auto i pojechałam do domu. Po drodze były remonty drogowe i ruch wahadłowy, gdzie na światłach stało się minimum 5minut na jednej zmianie. Wyjełam z nudów telefon i weszłam sprawdzić wyniki. BetaHCG ponad 300. Nie wierzyłam własnym oczom, uśmiechnęłam się, ale strach był ogromny! Wróciłam do domu, nie wiedziałam co powiedzieć mężowi... Postanowiłam nie mówić nic. Następnego dnia jechałam do pracy znowu na 5.30. Gdy wychodziłam mąż jeszcze spal. Wstałam rano, zrobiłam test, wyszla piękna druga kreska. Wzięłam kartkę, napisałam "mam nadzieję że tym razem wszystko będzie dobrze" i położyłam test pod tym napisem. Do teraz pamiętam jak dzwonił do mnie gdy tylko to zobaczył :)
Tamtego dnia wypadała 5 rocznica śmierci mojego dziadka. Pamiętam jak pojechałam na cmentarz po pracy i tak bardzo go prosiłam żeby moje dziecko ze mną zostało, żeby to marzenie mogło się spełnić.... I udało się! Teraz mój CUD jest obok, wisi na cycu, i jest moim największym szczęściem w życiu!!!
Chciałam Wam powiedzieć żebyście się nigdy nie poddawały!!! Bo mimo że często jest trudno, przychodzą chwile zwątpienia, to nagroda jest ogromna i warto dla niej się poświęcić :)
Piękna historia! Dzięki za podzielenie się. Ja jestem właśnie przed transferem (czwartek) i jestem w tragicznym stanie psychicznym. Pierwszy transfer skończył się poronieniem. Byłam taka podekscytowana przed całym procesem i miałam optymistyczne nastawienie. Tym razem jest tylko strach. Nie wiem co ze sobą zrobić, prawie non stop płaczę nawet nie wiem czemu. Boję się że nie zajdę w ciąże i boję się że zajdę. Zwariować można. Ten cały proces in vitro totalnie przejął kontrole nad moim życiem, o niczym innym nie myśle. Nie wiem co ja zrobię jak się nie uda. W każdym razie, chciałam tylko powiedzieć że mnie trochę podniósł na duchu Twój komentarz, dzięki! Będę się starać myśleć o tej nagrodzie w najbliższych tygodniach.
 
@roki_1991 [emoji173]
Pamiętam dokładnie co działo się rok temu... Rano poszłam do pracy na 5.30. O 7.30 otwierają laboratorium niedaleko mojej pracy, więc wyszłam na chwilę na badania. Skończyłam pracę o 12.30 i pojechałam na drugą zmianę na inny punkt. Była ładna pogoda, ciepło. Bardzo chciało mi się spać i czułam że coś jest na rzeczy. O 17 nie mogłam już wytrzymać, musiałam wyjść do domu, tak bardzo chciało mi się spać. Zamknęłam sklep, wsiadłam w auto i pojechałam do domu. Po drodze były remonty drogowe i ruch wahadłowy, gdzie na światłach stało się minimum 5minut na jednej zmianie. Wyjełam z nudów telefon i weszłam sprawdzić wyniki. BetaHCG ponad 300. Nie wierzyłam własnym oczom, uśmiechnęłam się, ale strach był ogromny! Wróciłam do domu, nie wiedziałam co powiedzieć mężowi... Postanowiłam nie mówić nic. Następnego dnia jechałam do pracy znowu na 5.30. Gdy wychodziłam mąż jeszcze spal. Wstałam rano, zrobiłam test, wyszla piękna druga kreska. Wzięłam kartkę, napisałam "mam nadzieję że tym razem wszystko będzie dobrze" i położyłam test pod tym napisem. Do teraz pamiętam jak dzwonił do mnie gdy tylko to zobaczył :)
Tamtego dnia wypadała 5 rocznica śmierci mojego dziadka. Pamiętam jak pojechałam na cmentarz po pracy i tak bardzo go prosiłam żeby moje dziecko ze mną zostało, żeby to marzenie mogło się spełnić.... I udało się! Teraz mój CUD jest obok, wisi na cycu, i jest moim największym szczęściem w życiu!!!
Chciałam Wam powiedzieć żebyście się nigdy nie poddawały!!! Bo mimo że często jest trudno, przychodzą chwile zwątpienia, to nagroda jest ogromna i warto dla niej się poświęcić :)
 
Hej Dziewczyny.
Przepraszam, ze wchodzę wam w wątek ale mam pytanko. To zdjęcia testów robione po kolei od góry (środa, czwartek, piątek i wczoraj). Kreska bledsza jestem po poronieniu. Pewnie znów to samo mnie czeka. Miała któraś z was ze test zjasnial i później znów był bardziej pozytywny?od piątku do wczoraj to jednak trzy dni i byłam pewna ze będzie gruba krecha a ona jaśniejsza.
Ja tak miałam. Ta sama firma i zawsze test robiony rano po przebudzeniu a kreski raz były ciemniejsze a raz slabsze... Nie było zależności;p a testów zrobiłam z 6 czy 7 [emoji16]

Na ten moment jest wszystko ok, 35+3 i powoli ruszamy z ogarnieciem wyprawki ;)
 
reklama
Piękna historia! Dzięki za podzielenie się. Ja jestem właśnie przed transferem (czwartek) i jestem w tragicznym stanie psychicznym. Pierwszy transfer skończył się poronieniem. Byłam taka podekscytowana przed całym procesem i miałam optymistyczne nastawienie. Tym razem jest tylko strach. Nie wiem co ze sobą zrobić, prawie non stop płaczę nawet nie wiem czemu. Boję się że nie zajdę w ciąże i boję się że zajdę. Zwariować można. Ten cały proces in vitro totalnie przejął kontrole nad moim życiem, o niczym innym nie myśle. Nie wiem co ja zrobię jak się nie uda. W każdym razie, chciałam tylko powiedzieć że mnie trochę podniósł na duchu Twój komentarz, dzięki! Będę się starać myśleć o tej nagrodzie w najbliższych tygodniach.

Robiłaś może jakieś badania po poronieniu ? Brałaś jakieś leki ? My tez zdecydowaliśmy się na in vitro i bardzo się boje , w przyszłym tyg podchodzę najpierw do inseminacji
 
Do góry