Przepraszam ale nie wiem jak utworzyć nowy wątek więc tu. Chciałabym podzielić się moim problem... Mam nadzieję, że może któraś z Wami była w podobnej sytuacji i powie mi jak się wszystko potoczyło. Zacznę od początku-w styczniu t.r przeszłam zabieg lyzeczkowania (ciaza obumala w 7-8 tygodni). 26 kwietnia powinnam dostać okres który się nie pojawił, wykonałam dwa testy, dzień po dniu, na obydwu dwie piękne kreski. Z wizytą u lekarza postanowiłam się wstrzymac, gdyż w poprzedniej ciazy do lekarza poszłam od razu i na usg widoczny był tylko pęcherzyk. Na usg umówiłam się 11 dni po zrobieniu testu, był to 40dc przy regularnych cyklach 28 dniowych. Na badaniu usg lekarz nie dostrzegl NICZEGO! Kazał wykonać badanie krwi, które mam powtórzyć po 48h. Pierwszy wynik już odebrałam. Bhcg wynosi tylko 104,2!!! Według ostatniego okresu był by to już ponad 6 tydzień. Czy jest możliwe że ciaza rozwija się prawidłowo? Czy do zapłodnienia doszło dużo później... Proszę jeśli któraś w was była w podobnej sytuacji, że lekarz nie dostrzegl nic na usg a jednak byliście w ciazy odezwijcie się i opiszcie jak to było u Was.