Kat to super, że Staszek tak skoczył w przedszkolu Ja to samo przeżyłam, jak 10-miesięczne dziecko posłałam do żłobka. Wszyscy mówili, że to strasznie szybko, że odbije się to na jego psychice a prawda była taka, że jak miał rok, to pokazywał nam układ taneczny do piosenki "świeć gwiazdeczko mała, świeć", potrafił się dzielić zabawkami i dogadywać z innymi dziećmi bez histerii i scen. Chodził tylko dwa razy w tygodniu na 3 godzinki na początku, ale dało mu to bardzo dużo. Teraz mieli epidemię w żłobku i siedzimy tak sobie razem w domu od 3 tygodni... Ja nie mówię, że chcę go posyłać do żłobka codziennie od 7 do 17, ale te dwa dni w tygodniu od 10 do 15 bym sobie odpoczęła. Czasami teściowa weźmie go po południu na 2-3 godzinki, to też jest pomoc. Ja co prawda wtedy sprzątam, gotuję, prasuję itd., ale przynajmniej mogę to zrobić.
Kat a masz szczoteczkę elektryczną czy manualną?
Co do histerii, to Olek miewa je bardzo rzadko. Najczęściej zwiastują nadejście choroby albo złe samopoczucie przy niskim ciśnieniu. Wcześniej próbował coś ugrać takim zachowaniem, ale bardzo konsekwentnie go ignorowałam i po 2 miesiącach się skończyło. Oczywiście powód histerii nie sprawia, że jest mi ją łatwiej przetrwać W przedszkolu czy żłobku jest chyba łatwiej, bo co by się nie działo, to wiesz, że przyjdzie godzina, kiedy zamkniesz za sobą drzwi i te wszystkie rozkrzyczane mordki znikną. W domu wcale tak kolorowo nie jest. Wcale się tak szybko nie zapomina, że przed chwilą dziecko dało w kość na zakupach w markecie a tu za 10 min (kiedy wszystko się w nas jeszcze telepie ze złości) mały koniecznie chce się przytulić i kocham cię mamusiu i och i ach. Bycie mamą jest bardzo trudne... Zwłaszcza, jak się jest mamą, kucharką, sprzątaczką, żoną na pełny etat.
Kat a masz szczoteczkę elektryczną czy manualną?
Co do histerii, to Olek miewa je bardzo rzadko. Najczęściej zwiastują nadejście choroby albo złe samopoczucie przy niskim ciśnieniu. Wcześniej próbował coś ugrać takim zachowaniem, ale bardzo konsekwentnie go ignorowałam i po 2 miesiącach się skończyło. Oczywiście powód histerii nie sprawia, że jest mi ją łatwiej przetrwać W przedszkolu czy żłobku jest chyba łatwiej, bo co by się nie działo, to wiesz, że przyjdzie godzina, kiedy zamkniesz za sobą drzwi i te wszystkie rozkrzyczane mordki znikną. W domu wcale tak kolorowo nie jest. Wcale się tak szybko nie zapomina, że przed chwilą dziecko dało w kość na zakupach w markecie a tu za 10 min (kiedy wszystko się w nas jeszcze telepie ze złości) mały koniecznie chce się przytulić i kocham cię mamusiu i och i ach. Bycie mamą jest bardzo trudne... Zwłaszcza, jak się jest mamą, kucharką, sprzątaczką, żoną na pełny etat.