reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Anulka, :-D. czytaj powoli i ze zrozumieniem. Taka paranoja to tylko we snie. A rabarbaru nie gotuj absolutnie - piecze sie surowy na ciescie. Przeciez gotowany Ci sie rozlezie. Rabarbar mowisz... Mniammm... Crumble z rabarabrem.
Kobietka, masz okres przejsciowy. Uporac sie z jednym zeby wystartowac z drugim. Masz zadanie - oswoic chorobe, opanowac ja, nauczyc sie z nia zyc. I bedzie dobrze.
 
reklama
Ale jeszcze co Wam powiem to że teraz mogłabym przytyć nawet 30 kilo byle żeby była dzidzia.
no i jeszcze jedno- ciacho rewelka po prostu , nie wiem czy mój K. mi tak słodzi że naprawde mu smakuje czy może liczy wieczorem na jakieś bzyku bzyku:-D
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Anulka - może jedno i drugie:-D
Kłaczku - ciężko tą cholere opanować raz się człowiek wzrusza, raz roznosi go energia najważniejsze ,że nie jestem już płaczliwa na początku tylko ryczałam w szpitalu ,że chce do domu złożyło się na to to ,że trafiłam na najgorszy oddział z osobami o wiele bardziej chorymi ode mnie używającymi przemocy okradali mnie z jedzenia ,a ja wiesz po końskiej dawce leku bez sił ślina Ci cieknie patrzysz na wszystkich a nie możesz wstać bo brak sił na szczęście było kilku kumpli ,którzy mi pomagali wstawać jak się przewracałam i jakoś przeżyłam potem przenieśli mnie na lepszy oddział i tam to już wczasy:tak:
 
Wiem, kobietko, ale Ty juz zrobilas wielki krok naprzod - wiesz, jestes swiadoma choroby i sie zbierasz. Moja bratowa jest chora, ale bez swiadomosci problemu - neguje. W efekcie zachowuje sie irracjonalnie, nie funkcjonuje prawidlowo, w epizodach ma pretensje do wszystkich ze ze "swoimi problemami neurologicznymi, jest zmuszana do przebywania w poczekalni z tymi wszystkimi wariatami". Mowa o poczekalni w poradni, gdzie poza typowa psychiatria przychodza ludzie ze zwyklymi nerwicami. Taz sama bratowa wyjasnila mi kiedys w toku rozmowy na temat, kiedy probowalam jej uswiadomic ze problemy neurologiczne to ma moj mlody z racji zaniku miesni i urazu mozgu, a psychiatria to zupelnie oinna bajka, ze ja jestem wariat bo chodzilam do psychiatry i na terapie (depresja) a ona ma tylko problemy neurologiczne. Nielogiczne bo rowniez byla hospitalizowana, ale stosuje typowe wyparcie. Przycisnieta zamyka sie i zmienia temat. I ona nie da sie leczyc sensu stricte bo nie przyswaja informacji o chorobie. Ty te chorobe nazwalas, wiesz ze jest w Twoim zyciu - znasz wroga, wiec mozesz walczyc. I to jest bardzo, bardzo wazne. A co do szpitala... wspolczuje. Bylam jako odwiedzajaca. Widzialam ludzi na haloperidolu. Nie rozumiem dlaczego zapakowali Cie z agresywnymi pacjentami, ale cieszmy sie ze to juz za Toba. Bedzie dobrze - musi byc. Jestes dzielna kobietka.
 
U mnie wszystko było porąbane szukałam wsparcia w przyjaciołach bo mój mąż chyba nie zdawał sobie od początku sprawy ,że jestem chora wywaliłam go z domu i szukałam wsparcia u jego kolegi mało tego twierdziłam ,że to tego kolegę kocham , fakt dawał mi oparcie zawsze kiedy miałam problem on był przy gg i ze mną rozmawiał , ja i M mieliśmy osobne światy , jak już zdał sobie z tego sprawę wrócił i był ze mną kolega też się pojawił wiem teraz ,że mam wokół siebie życzliwych ludzi ,teraz mam oparcie w mężu w końcu zrozumiał, najgorsze jest to ,że jak choroba dopada to człowiek sobie z niej sprawy nie zdaje i wszystko zależy od rodziny i otoczenia bo ja twierdziłam ,że jestem zdrowa na ciężki odzdział trafiłam podobno z braku miejsc jedno co utkwiło mi w pamięci jak już byłam chora i zostałam sama z mamą (mąż był u teściów bo go wygoniłam) to ona też chciała sie wyprowadzić i zostawić mnie z tym samą ja uklękłam przed nią i błagałam ,żeby mnie nie zostawiała a ona mnie odepchnęła tak ,że walnęłam głową o krzesło nigdy tego nie zapomnę:-(staram się przełamać opór do bliskości z nią ale jest ciężko czasem jak na nią spojrzę to sobie przypominam jej wściekłość,a potem jak mnie zostawia na tym oddziale coś okropnego ,ale tak jak mówisz to już za mną jestem twarda tam się nauczyłam mówić nie , wyrażać swoje zdanie robić tak jak ja uważam za stosowne zaprowadzam nowe porządki w domu , najgorsze jest to ,że znowu palę tam się nie dało nie palić i znowu przywykłam do fajek ,ale słabe popalam sobie, uff ale się rozpisałam idę kręcić naleśniki :-).Dziękuję za ciepłe słowa i trzymam kciuki za Twoją fasolkę.
W sprawie twojej bratowej nie zawsze należy usprawiedliwiać słów chorobą , bo może być tak ,że ona sobie zdaje sprawę ,ale uważa ,ze wstyd się przyznać jak mój tata poprawiło mu się poprzez moją chorobę wrócił do domu i jest z nami ,ale nie przyznał sie ,że też ma problem z oceną sytuacji ,ale to już głębszy temat do rozpisania.
 
Anulka - może jedno i drugie:-D
Kłaczku - ciężko tą cholere opanować raz się człowiek wzrusza, raz roznosi go energia najważniejsze ,że nie jestem już płaczliwa na początku tylko ryczałam w szpitalu ,że chce do domu złożyło się na to to ,że trafiłam na najgorszy oddział z osobami o wiele bardziej chorymi ode mnie używającymi przemocy okradali mnie z jedzenia ,a ja wiesz po końskiej dawce leku bez sił ślina Ci cieknie patrzysz na wszystkich a nie możesz wstać bo brak sił na szczęście było kilku kumpli ,którzy mi pomagali wstawać jak się przewracałam i jakoś przeżyłam potem przenieśli mnie na lepszy oddział i tam to już wczasy:tak:
Kobietko ja też uważam że pierwszym krokiem i najważniejszym jest przyznanie sie i chęć walki z chorobą.Nie uznaj mnie za jakąś tam wariatke ale jak będziesz mogła to kup sobie tą książke,,potęga podświadomości,,i czytaj.Wiem że ,,normalne życie,, jest jak najbardziej możliwe z tą ,,cholerą,,pod warunkiem brania leków.Natomiast to co sie dzieje w Twojej głowie to już sama musisz pewne rzeczy sobie tłumaczyć. Najważniejsze jest zdrowe, realne podejście do wszystkiego , chęć czerpania najlepszego co tylko nam życie daje i branie tego. Śmiechoterapia znasz?To sprawdzony sposób na wszelkie choroby , nawet beznadziejne przypadki się podnoszą ale wiara w sensie wiary w siebie jest najważniejsza.Przepraszam ale ściska mi gardło jak przeczytałam co napisałaś o tej sytuacji z mamą.
 
nie wiem czy Wy przestrzegacie niejedzenia mięsa w piątek ale ja tak , a tu prosze karczek jak talala i zadowolona siedze sobie , kurcze myślałam że dziś czwartek:szok:
 
reklama
Anulka16- śmiechoterapia hahaa ja się teraz cały czas śmieje nawet ze szpitala poszłyśmy np z kumpelą na huśtawki i jak głupie się chachałyśmy cóż zawsze mam usprawiedliwienie ,ze jestem wariatką hihi :D staram się we wszystkim znajdować pozytywne aspekty i iść do przodu nie myśleć nie zastanawiać się tylko gnać tj np. z autem wszyscy o matko jak ty będziesz jeździła po leku , no jak normalnie i powiem wam ,że jeszcze sprawniej teraz prowadzę ,a lek i tak tylko na noc biorę więc nocą nie jeżdżę bo jak mnie wyciszy to max 2 godzinki i śpię:)
As trzymam kciuki żeby kolejny cykl był owocny
lecę smażyć te naleśniki bo już tłuszcz wstawiłam na kuchnie siedzimy z tatą i czekamy na mojego M z obiadkiem
 
Do góry