reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Kurcze, mam nadzieję że zadziałają. O ile się orientuję lekarze często proponują pigułki antybaby w takim układzie... Cóż - pozostaje wierzyć że wszystko wróci szybko do normy.
 
reklama
czesc wszystkim,
na tym forum jestem nowa ale na babyboom bylam kiedys na forum dla staraczek. Moje swieta tez sa smutne...mialam teraz miec tygodniowego malucha w domu-prezent na pod choinke. ale nie udalo sie, w 5 miesiacu ciazy stracilam ja. To juz druga strata, wczesniej strecilam w styczniu tego roku (tez 5 miesiac, nawet ten sam tydzien). wczoraj bylo mi bardzo ciezko, bo myslalam ze moze nadzieja znowu zapukala do mych drzwi (spoznial mi sie okres 3 dni,wydawalo mi sie ze mam jakies objawy), chcielismy z mezem otworzyc piekny prezent swiateczny (zrobic test), ale nie udalo sie przyszla @ a ja sie zalamalam. wszystko mi sie przypomnialo, szpital i co sie dzialo, to jak trzymalismy na rekach nasze dzieci i mowilismy im ze je kochamy i nigdy nie zapomnimy.tak bardzo chcialabym zeby sie udalo jeszcze raz i tym razem zeby wszystko zakonczylo sie sukcesem. Klaczek,masz racje te Swieta to nadzieje, dzis sie w stajence narodzila i narodzila sie tez w naszych sercach. Uda sie nam wszystkim. Mnie lekarz powiedzial ze jesli udalo sie zajsc w ciaze to uda sie jeszcze raz. Jedna strata nie przekresla sukcesu w przyszlosci. A teraz lekarze beda baczniej wszystko obserwowac. Ja stracilam dwa razy z zupelnie innych przyczyn, ale teraz wierze ze juz sie uda, tylko teraz musze czekac na pozytywny test i to mnie dobija, boje sie ze to moze byc bardzo dlugi czas albo ze bede musiala walczyc o to bardzo, ze nie bedzie tak latwo.ale czas pokaze. sorry za dlugi post ale musialam sie troche wygadac.
 
Wiesz co? To ja Ci coś powiem.... Staraliśmy się o dzidzia 2 lata. No, cokolwiek okazjonalnie bo mi chłopa (a bez regularnego użycia mężczyzny jednak się nie da) do UK wywiało, więc staranka mieliśmy od urlopu do wizyty, kilka razy w roku zamiast jak Bozia kazała co miesiąc uczciwie. Jaka praca, taka płaca, a licznik bije - ja stara rura jestem i powoli kończy mi się karta gwarancyjna w temacie prokreacji - 42 lata to nie w kij dmuchał, tak od sztycha to się już nie zaskakuje i w ogóle nie te czasy ludeczkowie moi. Ano, optymistyczne to to, że mam już dzieci, mniej optymistyczne, że najmłodsze mają 18 lat, czyli to było dość dawno temu. Udało nam się w Wielkanoc tego roku i chcieliśmy jajko znieśc z radości, kiedy okazało się że ze świątecznego wypadu do UK przywiozłam małą kontrabandę, czy jak kto woli pasażera na gapę. Szlag trafił wszystko 04.06 - standard - plamienie, szpital, podtrzymanie, usg, diagnoza: ciąża obumarła, zabieg. Wiem, miałam w tym wszystkim szczęście bo gdyby ciąża była zaawansowana, byłoby jeszcze trudniej - dziś rżnę bohatera, ale wtedy mnie tu dziewczyny na forum zbierały z gleby dość długo. Zdziwiona byłam że słońce nadal wschodzi, że niebo wisi na swoim miejscu - przecież nasz świat właśnie runął w gruzy. Było. Niezależnie od sytuacji, planowaliśmy że jesienią tu przyjadę bo związek oparty na skype i okazjonalnych spotkaniach... Bez sensu. I chcieliśmy nadal próbować a mój licznik powoli wygasa przecież - albo jak najszybciej, albo dajmy sobie siana, prawda? Czas wyjazdu warunkowały... koty. Ich paszporty (kwarantanna) i komfort podróży (upały), więc przyjechałam tu 13.10. 18.10 miałam ostatnią @. Owieczka, zobacz - mam 42 lata (naczelna geriatria wątku jestem!), ledwie pół roku temu poroniłam, dziś jest szansa, jest znów nadzieja. Jeśli znasz przyczyny swoich strat, to doskonale - ja nie wiem dlaczego tak się stało, z badań nic nie wynikło - może warto by było żebyś porobiła badania nim znów zajdziesz (dla spokoju i pewności choćby), ale wszystko jest przed Tobą. Wiesz co mi się wydaje? Że im bardziej chcemy tym trudniej zaskoczyć. Pierwszy raz zaszłam kiedy mieliśmy w perspektywie urlop za dwa miesiące - jak nie teraz to za dwa miechy, no problem. Drugi raz, kiedy miałam świadomość że jesteśmy już razem i jak nie teraz to za miesiąc - też pewien luz. Dacie radę, następny rok będzie nasz.

I kto tu długie posty pisze?:zawstydzona/y:
 
onaxxx czytając Ciebie to tak jakbym czytala o sobie w te Święta. mam te same myśli, podobny ból, żal i smutek. i podobnie czuję się samotnie jak nie wiem co... ale u mnie to świeża rana...myślę że Kłaczek ma rację, może powinnaś zwrócić się do kogoś o fachową pomoc. ja jak zasypiam to jedyna modlitwa do Boga to zebym się już nie obudziła. ale czy tak naprawdę tego chcę? sama nie wiem. też mi źle. życzę Tobie wielkiej siły, żeby iśc dalej przed siebie, pamiętać musisz, ale nie zadręczaj siebie. caluje i przytulam Cię bardzo mocno. łączę się z Tobą w bólu...

Owieczka...brak słów, Ciebie równiez przytulam. trzymaj sie kochana.

Kłaczek...nie poddajesz się...jesteś moją idolką:)
 
Ostatnia edycja:
Są święta, jak dla mnie najgorsze w moim życiu, miałam nie płakać, ale na forum są nowe aniołkowe mamy i jak tu się trzymać, kiedy łzy same płyną, gdy czytam o kolejnych stratach? Ale mimo wszystko życzę nam wszystkim spokojnych świąt, pozytywnych myśli i twardego postanowienia, że będzie lepiej i żeby ten rok skończył się jak najszybciej.
Zafasolkowanym gratuluję, szczególnie Agnesss Tobie to dubeltowo (bardzo Ci zazdroszczę i nie daj się zestresować:) ) i życzę spokojnych i pomyślnie zakończonych ciąż.
Staraczkom upragnionych dwóch kresek i po nudnych ciążach tulenia swoich zdrowych maleństw w ramionach.

Zosiu jest mi strasznie przykro, żadne słowa nie nie są w stanie ogarnąć tego, co się stało i tego co czujesz, bardzo chciałabym cie przytulić, w tych trudnych chwilach myślami jestem z Tobą.
Wszystkie aniołkowe mamusie przytulam do serca, a aniołkom zapalam światełka [*******]

My możemy zacząć myśleć o staraniach, ale moja ginka, delikatnie sugerowała, żeby się trochę jeszcze wstrzymać, pow. jej, że nie obiecuję, już sama nie wiem co myśleć. Zresztą boję się już wszystkiego, ale o tym to napiszę innym razem.
Kochane kobietki jeszcze raz wszystkiego dobrego.
 
Aniii, dzięki, ale nie byłabyś taka pewna tej opinii w czerwcu, kiedy siedziałam po czubek nosa w dole i ani ciutkę nie psułam sobą horyzontu. Kiedy zbierałam się w sobie żeby spakować w karton ciążowe spodnie i malutkie ubranka które zdążyłam kupić, kiedy siedziałam gapiąc się w ścianę i wyłam jak pies, albo wsiadałam na motor i darłam przed siebie szukając zapomnienia w wietrze, w konieczności pilnowania drogi, w uciekających kilometrach, świrując czasem kaskaderkę. Po prostu dwie rzeczy się zmieniły - minął czas i pozwolił oswoić ból, nauczyłam się (to akurat dość szybko) mówić o tym co się stało i z premedytacją ćwiczyłam kontakt z obcymi dziećmi - bo kiedyś i tak trzeba będzie, więc naucz się nie ryczeć, prawda? I drugie, dość ważne - jestem w ciąży, a to jest nowa nadzieja. Nie, nie wyłączyła mi się pamięc, wciąż nie potrafię bez łez w oczach mówić i myśleć o Tym Którego Już Nie ma, bo choć było tak krótko, pokochaliśmy je i było naszą radością, ale spodziewam się znów dziecka i chcę dać mu taką samą miłość, a ponadto musze zrobić co tylko możliwe żeby ono się urodziło. To absorbuje i jest źródłem radości, uniemożliwia kopanie się w bólu. Z resztą... Ja stary deprechowicz jestem, kilka lat temu jeszcze byłam na terapii - nauczyłam się między innymi że kopanie się w bólu nie pomaga. Nic nie zmienia, poza tym ze jesteśmy nieszczęśliwi, a nasze poczucie nieszczęścia unieszczęśliwia naszych najbliższych - czy oni na to zasługują? Mój ukochany facet wspiera mnie, kocha, troszczy się o mnie - jest idealny (jak na faceta;-)), a jego żal, choć okazywany inaczej, wcale nie był mniejszy niż mój. Czym zasłużył na to, żebym mu "dowalała" swoją rozsypką? Więc było zwierać poślady i stawać do pionu.Może to głupawa postawa, ale po prostu staram się żyć dalej, nie zapominając (bo i tak się nie da) o tym czego i tak nie mogę zmienić.
 
Ostatnia edycja:
ech no właśnie...ważne dać miłość kolejnemu maleństwu taką jaką miał poprzedni...ja nie dałam tyle miłości, mój synek to czuł i postanowił sobie iść. i nawet nie wie, ze zranił mnie tak bardzo że nie mogę sobie z tym poradzić...że jednak zdążylam go pokochać...dziś mam ten z gorszych dni...:-(
 
Jest taki czas, co łzy w śmiech zamienia. Jest taka moc, co smutek w radośc przemienia. Jest taka siła, co spełnia marzenia... To właśnie magia Bożego Narodzenia!

Kochane Gwiazdeczki! Życzę Wam spokojnych Świąt, choć to już ich ostatni dzień. Niech nadzieja Was nigdy nie opuszcza!

Poczytałam trochę postów i widzę, że dla wielu z Was te Święta nie są tak radosne jak powinny być. Ja też myślałam, że będzie mi bardzo ciężko. To pierwsze Boże Narodzenie bez mojego Tatusia. Nie umiałam sobie wyobrazić jak to będzie. Tatuś zawsze ubierał choinkę z nami w Wigilię.... Poza tym 10 grudnia miało się urodzić moje dzieciątko. Czuję, że byłaby to córeczka, Julka. W listopadzie do małego pudełeczka pochowałam wszystkie pamiątki po ciąży i zakopałam je z mężem obok grobu Taty. Teraz mogłam postawić tam świeczkę im obojgu. Bardzo, bardzo tęsknię!

Ale wiecie co? Dostałam najpiękniejszy prezent na Święta, jaki moglam sobie wymarzyć. Dziś miałam dostać @, ale na teście pokazały się 2 ogromne grube kreseczki!!!!!!!!!!!:-):-D Już w środę zrobiałam teścik, ale ta druga kreseczka była ledwie widoczna, a dziś GIGANT!:tak: I piersi bolą i smaka mam i nie mam na zmianę, a buzia wygląda strasznie!!! Tak bardzo się cieszę i tak bardzo się boję....
BOŻE, JESTEM W CIĄŻY!!!
Kochane Kobietki, nie traćcie nadziei! Nic nie dzieje się bez przyczyny!
Jenki, poryczałam się...
Trzymam za Was wszystkie kciuki...

Aniołkowym Mamom bardzo współczuję i życzę siły do dalszej walki...

Staraczkom życzę wytrwałości i ujżenia tych wspaniałych kreseczek w jak najszybszym i najdogodniejszym dla Was czasie...

Zafasolkowanym, aby ciąża dała Wam wiele radości i żeby przebiegała w spokoju, a uwieńczyły ją narodziny cudownych różowych zdrowych bobasków...

No i Mamom świeżo upieczonym, aby korzystały w pełni z uroków macierzyństwa!

Przykro mi, mam nadzieję, że nikogo nie urażę, ale jeszcze przez jakiś czas nie będę często zaglądała na forum, przynajmniej dopóki nie zobaczę bijącego serduszka mojej kropeczki... To będzie dla mnie taki wielki czas oczekiwania... Proszę tylko bardzo, trzymajcie kciuki za mojego kropka...

Ściskam Was mocno!
 
reklama
Do góry