Bardzo uważam - za dwoje. Inna rzecz że zapowiadają falę opadów śniegu i mrozów - już się cieszę, dawno nie było. Natomiast dziś spotkałam się z kolejną ciekawostką techniczną, dla mnie nieprzetrawialną. Odprowadzałam Krzysia do szkoły, przy wejściu w salce stał wózek z płaczącym dzieckiem. Małe - poniżej roku, szczuplutkie, goła główka (ale to norma), jakaś kurteczka typu bawełniany jersey z podbitką, dość ciepła, na dole śpiworek tego samego typu. Przystanęłam bo tak mam - zagadałam do dziecka (język się przy takim maluchu mniej liczy niż ton) porobiłam głupie miny, zaczęło się to śmiać. Rozkopało się z tego śpiworka, ale musiało już wcześniej poradzić sobie z zapięciem. Jak zobaczyłam wystającą GOŁĄ NÓŻKĘ w skarpetce tylko to zdębiałam. Pampers i skarpetka - koniec.