Emy
Fanka BB :)
Ola, piękny ten twoj mały cud!
Słodziak
Słodziak
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Witaj na forum.Witam wszystkie Forumowiczki!
Chcę podzielić się z Wami moją tragedią.... Otóż 14 października poroniłam w 22 tyg ciąży moich dwóch najukochańszych synków Adrianka i Dawidka. Był to dla mnie szok, nigdy w życiu nie przypuszczałam, że coś takiego może mnie spotkać... Powodem była niewydolność macicy- chociaż każdy z lekarzy mówił mi co innego. Ciągle nie mogę pogodzić się z tą stratą, ponieważ tydz przed poronieniem leżałam w szpitalu na nadciśnienie i gin na badaniu USG wykrył 13 mm rozwarcia. Jednak po 3 dniach wypisano mnie do domu z zaleceniem leżenia tylko i wyłącznie. Nie rozumniem dlaczego nie dali mi lekarstw rozkurczowych. Powiedziano mi tylko, że z takim rozwarciem to kobiety chodzą pół ciąży... Jednak po tyg trafiłam już z bólami na pogotowie i pęcherzyk płodowy był już w pochwie. Diagnoza była jedna- kroplówki na skurcze i "wyronienie". Dlaczego nie próbowali ratować naszych maluszków, np podszyć? Podobno i tak bym nie donosiła ciąży- bo to była moja pierwsza i do tego bliźniacza a oni byli za duzi i macica by ich nie utrzymała... Na wizycie kontrolnej gin powiedział mi, że najlepszym lekiem na to zło co mnie spotkało jest ciąża. Wręcz namawiał mnie na nią... Jak Wy pozbierałyście się po stracie , Waszych Kruszynek? Jak pokonać lęk, obawy i wziąć się w garść?...
Zobacz załącznik 306041Zobacz załącznik 306042przepraszam ze dopiero teraz ale bez przerwy ktos przychodzi.rodzice babcia itd. dzis jeszcze przyjezdzają tesciowie
a ja tak lubię miec siwty spokoj!!!ale coz zrobic
chcialam BARDZO WAM PODZIĘKOWAC NIE TYLKO ZA GRATULACJE ALE TEZ ZA TO ZE JESTESCIE.BO BEZ WASZEGO WSPARCIA ROK TEMU I KAZDEGO DNIA OD TAMTEJ PORY NIE DALABYM RADY
a o to dowod ze mozn ,ze trzeba,ze warto...
dziekuję...
odezwę sie jak ten mlyn sie skonczy ale czytam i kciuki trzymam
Dorota, witam cię smutno, i zapalam światełka dla Twoich synków. Dwa tygodnie przed twoją tragedią i mnie dotknęła straszna strata. W 24 tc moja córeczka przestała żyć. Do dziś nie pozbierałam się i wg mnie nigdy już się nie pozbieram, po prostu będę żyć - nigdy jednak nie będzie już tak samo. Trzeba iść dalej do przodu, trzeba pamiętać i mieć sercu nasze maleństwa, ale trzeba żyć dla innych, a dla siebie z nadzieją. Nie można rozpaczać, trzeba walczyć o cud życia! Będziesz mamusią, ale musisz być silna! Dziś dowiedziałam się, że już mogę rozpocząć starania. Pierwsza reakcja wielka radość i łzy szczęścia ale też strachu. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo się boję ciąży, ale pragnę dziecka, rodziny tak bardzo że nic mnie nie powstrzyma!Witam wszystkie Forumowiczki!
Chcę podzielić się z Wami moją tragedią.... Otóż 14 października poroniłam w 22 tyg ciąży moich dwóch najukochańszych synków Adrianka i Dawidka. Był to dla mnie szok, nigdy w życiu nie przypuszczałam, że coś takiego może mnie spotkać... Powodem była niewydolność macicy- chociaż każdy z lekarzy mówił mi co innego. Ciągle nie mogę pogodzić się z tą stratą, ponieważ tydz przed poronieniem leżałam w szpitalu na nadciśnienie i gin na badaniu USG wykrył 13 mm rozwarcia. Jednak po 3 dniach wypisano mnie do domu z zaleceniem leżenia tylko i wyłącznie. Nie rozumniem dlaczego nie dali mi lekarstw rozkurczowych. Powiedziano mi tylko, że z takim rozwarciem to kobiety chodzą pół ciąży... Jednak po tyg trafiłam już z bólami na pogotowie i pęcherzyk płodowy był już w pochwie. Diagnoza była jedna- kroplówki na skurcze i "wyronienie". Dlaczego nie próbowali ratować naszych maluszków, np podszyć? Podobno i tak bym nie donosiła ciąży- bo to była moja pierwsza i do tego bliźniacza a oni byli za duzi i macica by ich nie utrzymała... Na wizycie kontrolnej gin powiedział mi, że najlepszym lekiem na to zło co mnie spotkało jest ciąża. Wręcz namawiał mnie na nią... Jak Wy pozbierałyście się po stracie , Waszych Kruszynek? Jak pokonać lęk, obawy i wziąć się w garść?...
miśkam tez chciałam spędzić święta tylko we dwójkę i nie widzieć nikogo, ale postanowiłam, że nie będę się zamykać na innych, bo to pogorszy sytuację. Zatem spędzamy święta jak zwykle z moimi rodzicami w Bielsku- myślę, że dzięki obecności innych w moim życiu szybciej wrócę do równowagi. Ja miałam termin porodu na styczeń i też odczekamy do tego miesiąca ze staraniami, bo myślę tak jak Ty, że trzeba zamknąć najpierw tamten czas.U mnie dziś tak dziwnie. Płaczliwie trochę się zrobiło. Rozmawialiśmy z mężem o świętach, bo trzeba powoli decydować, gdzie je spędzamy. I mąż chciałby, żebyśmy byli we dwójkę, bo to nasze pierwsze święta razem. A ja wolę u któryś rodziców, bo boję się, że jak zostaniemy sami to się totalnie rozkleję i bedę miała jeden tylko motyw na całe święta:-(