reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Kłaczek!!!! - to Ty już w UK jesteś u Pana R??? :szok: Gdzie ja byłam jak mnie nie było? :eek: Kurczę rzuciłam parę stron wstecz wybiórczo i czytam o patyczkach i pensach?
Jak podróż, jak zwierzaki, jak ... jak... jak ... ? Kurde muszę szybciej czytać i wszystko nadrobić :baffled:
To znaczy, że staranka ten teges? :-)
 
reklama
Zjola ja się raz poddałam musiałam mieć czas na przemyślenia po 3 razie. Jak odebrałam 2 porody to się przełamałam, i efekty widać. Troszkę czasu mi to zajęło ale efekty ruszają się w brzuchu. I napewno na jednym jak Bóg da nie skończę:)
Karolciu czasem nic nie wyjdzie. Słodziutka miała szczęście ze jej wynaleźli te gen.
Ja clexane biorę od 5 tyg,i to na własną odpowiedzialność bo ginekolodzy twierdzili po badaniach że mi to nie potrzebne. Endokrynolog kazała mi się zaszyć w 15 tyg a do teraz twarda szyjka. Więc może u ciebie ten genetyk coś wymyśli.
 
Karolcia jak planujesz jeszcze zrobić dokładną genetykę, to zrób je
Jeśli chodzi o clexane, to zazwyczaj lekarze go dają już po 2 poronieniu, w sumie na wyrost, bo
twierdzą, że chociaż czasem nie ma nadkrzepliwości po ciąży, to może ona następować w trakcie trwania ciąży.
Trafność ich podania, więc jak widzisz nie zawsze jest 100% pewna, a wpływ clexane na płód zazwyczaj jest niewielki,
albo przynajmniej prasa medyczna jeszcze o tym nie donosi. Wiadomo, że żadna z nas nie chciałaby stosować żadnych leków
natomiast ja chcę w 3 ciąży spróbować z clexane i acardem chociaż badania wyszły ok. Szczerze mówiąc rzadko zdarzają się lekarze, którzy po 3 poronieniach są przeciwni clexane, ale zobaczysz jak badania ci wyjdą i wtedy razem z lekarzem zadecydujecie czy warto brać clexane.

Lady myśle, że warto żebyś umówiła się na spotkanie z psychologiem, bo możliwe że po stracie dopadła cię depresja. Ja sama korzystałam z porad psychologa po 2 stracie, bo nie umiałam sobie poradzić. W sumie mi rozmowy pomogły, bo czasem więcej się powie obcej osobie niż rodzinie i bliskim. Waga zdecydowanie nie ma nic do rzeczy, bo w takim przypadku kobiety powyżej 60kg nigdy by dzieci nie rodziły!! Przytulam cię mocno i pisz z nami, nie uciekaj od tego, bo czasem samej trudno jest sobie pomóc.
 
hejka laseczki wpadlam sie przywitac no mnie dziela 2 dni do @ ciekawe czy przyjdzie wczoraj troche pobolewalo mnie podbrzusze piersi okropnie daja znac swedza bola ajj juz sama nie wiem co myslec nie chce sie nastawiac tylko czemu tak a te dwa dni chyba beda najgorsze...na lewej piersi wyczulam takie koraliczki male wczesniejszym razem mialam duzo wieksze oszaleje chyba ...
 
Ikka, skąd wiedziałaś że szmaragd też? I również ze wzgl. na kwestie ekonomiczne, szmaragdy idą na bok, ale zieleń malachitu urzekła mnie wieki temu. I to nie jest "mój" kamień w założeniach zodiaku.
Oj, Annas, się dzieje... Tu wszystko jest nowe, więc wszystko jest przygodą, ale ten aspekt emigracji akurat mi się podoba bo lubie przygody. Gorzej z alienacją.
Witaj, Lady. Zacznę po mojemu, od zjebki. Znalazłaś sobie wroga w postaci wagi - poprawka, Ty go sobie wymyśliłaś - w dodatku karzesz siebie za tragedię jaka Cię dotknęła, obwiniasz się. PRZESTAŃ!! TO NIE TWOJA WINA!! Masz bardzo dobrą wagę. I miałaś też fajną bo 58kg przy Twoim wzroście, to fajna, kobieca sylwetka, taka nie chłopczyca ale zdecydowanie nie ponton - jak ja bym chciała tyle ważyć.... Spotkał Cię dramat - boli. Otaczają Cię szczęśliwe matki - boli podwójnie - ok. Ale przestań się karać za to czemu nie zawiniłaś. Rób dalej badania - zrób hormony, zrób ew. genetyczne z mężem, poszukaj wroga tam gdzie on rzeczywiście może być, ale daj sobie prawo do przeżycia żałoby i życia dalej normalnie, a nie zadręczaj się. Zobacz ile nas tu takich które chcą i coś nie wyszło, czasem niejednokrotnie - powtarzamy sobie że damy radę i wierzymy że tak będzie. Dobrze że tu przyszłaś. Kiedy straciłam nasze maleństwo, też tu trafiłam - dziewczyny pomogły się pogodzić e stratą, zbudować na ruinach c.d. życia, znalazłam sporo wiedzy i rad. Nie znalazłam wroga, nie mam odpowiedzi na pytanie dlaczego... Po prostu tak się stało.
Lilijanna, w kwestiach wielorybniczych pozwolę sobie przewodzić tut. stadku i jestem pewna że nikt mnie nie przerasta. Takie kaszaloty jak ja to rzadkość. ;) A staranka właśnie ten teges.:)) Podróż stresująca bo głupole całą drogę nie jadły, nie piły i nie załatwiały się, Tysiek wbity w kąt, Miyuki drąca pysk tak, że przyjechała niemal bez głosu (ledwie skrzypiała pod koniec), tu na miejscu stres bo nowy dom i jeszcze Shadow na tymczasie nie odebrany... No, ciekawie było. Z tym że Shadow już się dogadał z chłopakami i Hino i normalnie się ganiają, Futro się go boi ale to u Futra norma, a Miyuki jak to ona, poważnie zlewa intruza.
Motyl, Twoja tokso wygląda na starą - była, poszła, przeciwciała zostały, ale nawet gdyby to proszę nie zwalać winy na kota i nie dać się wkręcić w bajki. Też mam koty. 5 kotów konkretnie. Niewychodzące, tzn. są tylko w domu - to istotne. Jak poroniłam, pierwsze to mi OMC mamusia poleciała że to przez koty i że mam je "wywalić". Wq.... się, zrobiłam toxo - ujemna w obu mianach. Szukałam wiedzy na ten temat i to co wiem: Toxoplazmoza najczęściej zarażamy się od surowego bądź niedogotowanego/pieczonego mięsa, od niemytych owoców i warzyw (pomidorek prosto z działki?), przez kontakt z ziemią i przeniesienie na rękach do ust. Co robić? Myć dokładnie łapki po przyrządzaniu mięsa, kopaniu w doniczkach, pamiętać o myciu owoców i warzyw. Jeśli chcesz meć pewność, zrób kotu badanie kału na obecność oocyst - ich wysiew w kale jest regularny, jeśli kot jest nosicielem wyjdzie w badaniu. Rozmawiałam z ginem, mówiłam że mam koty - powiedział że jeśli nie wychodzą z domu, możliwość zarazenia jest żadna - mam je ponad dwa lata, do tej pory się nie zaraziłam, one nie wychodzą więc też nie mają skąd złapać. W Twoim przypadku (miałaś kontakt z toxo) tak jak pisałam - najwyżej zrób kotu testy i zobaczysz co wyjdzie. Poza tym kuweta i dom żeby z pola czegoś nie przywlókł bo włócząc się może złapać.
 
Kłaczek, można zarazić się Toxo od kotów, pod warunkiem, że albo zjesz jego odchody, albo dotkniesz odchodów, nie umyjesz rąk i liźniesz paluszki...ale nie podejrzewam, by ktokolwiek tak robił...

Ja też mam Toxo, równie dobrze można podłapać od ptaków, kotów, psów czy zarażonego niedogotowanego mięsa, nigdy się tego nie dowiem...choć jako dziecko w piaskownicy różne rzeczy się robiło bezmyślnie...toxo przed ciąża nie jest groźna, zarażenie w trakcie ciąży jest groźne i trzeba wtedy działać...a tak to nie ma co panikować, ponoć co 3 osoba ma tę chorobę, a nawet o niej nie wie, bo przebiega bezobjawowo...
 
ależ dziś pięnie u nas-rekompensata za wcorajszą pogodę:)idę na spacerek:)
tylko 2 słowa:
Lady, powiem tak:wydrukuj sobie wypowiedź Kłaczka i powieś na lustrze w łazience, czy gdzie tam masz lustro!!!całą esencję problemu w nim zawarła i żadna z nas chyba nie doradzi Ci nic więcej niż ona.może właśnie przydałoby Ci się lekkie opier***, żeby Cię na nogi postawić-na niektórych działa to lepiej niż głaskanie po główce i pocieszanie.waga ma istotnie znaczenie niekiedy przy ciąży, ale Twoja wg mnie nie ma tu nic do rzeczy.ja w pierwszą ciążę zaszłam jak mówili, że szczypior jestem i nie zakończyło się pomyślnie.teraz weszłam z lekką nadwagą i póki co odpukać jest ok, a zdążyłam już przytyć 15 kg!!!znajdź pozytywy w swoim życiu, bo siedząc z nosem na kwintę i wiecznym dołem, czy obwinianiem siebie za to, że żyjesz to powodzenie na kolejną ciążę spada naprawdę do niskich wartości.3mam kciuki za pogodę ducha od jutra i odzyskanie wiary w siebie!!!
motyl, z Twoich wyników wychodzi, że przechodziłaś kiedyś toxo, bo masz przeciwciała odpornościowe-to dobrze, ale babrania się w kocich kupach i tak nie polecam:p
Zjola, a puszczaj się byle z safe sex;)
Karola, dawno Cię nie było, a Zuzka jaka już panienka śliczna:)
Karolciu, przykro mi, że nie jesteś usatysfakcjonowana:(bo to czasem człowiek już nie wie, czy lepiej żeby coś znaleźli i to leczyć, czy lepiej nie i przyjąć te tragedie jako nieszczęśliwe przypadki.
 
Ostatnia edycja:
Z tego co wiem, ewelina, można jak najbardziej - oczywiście. Kot musi być nosicielem, dlatego zaproponowałam motylowi zrobienie kotu badania kału. Poza tym z tego co wiem to trzeba by zjeść niezły kawałek kociego kupska żeby się załapać na przygodę z toxo. Nie napisałam, a powinnam - po czyszczeniu kocich kuwet należy myć rączki, ale to chyba jakby w odruchu mamy.
Myślę że będąc posiadaczką "starej" toxo masz luz, za to ja muszę nadal uważać mając minus na obu mianach. Nawiasem mówiąc gdyby badania wyszły mi pozytywnie, kolejnym krokiem byłby test kocich kupek na obecność oocyst - podobnie jak motyl nie oddałabym moich ogonów.
 
Klaczek, kiedy ja dowiedziałam się że mam toxo, mając jakieś 17-18 lat (wieki temu hehe), moja mama lekarza spytała czy zlikwidować psa! Byłam wściekła na nią, że tak głupio gada, tym bardziej, że miałam wsparcie w lekarzu...który stwerdził, że absolutnie zwierzaków się nie pozbywać, nawet jeśli są nosicielami, właściciela obowiązkiem jest zwierzę co 6 miesięcy odrobaczać i dbać o jego czystość.
W Twoim przypadku po prostu będziesz musiała kontrolować IgG i IgM...
 
reklama
Jak najbardziej się zgadzam. Nasze zwierzaki, nasza odpowiedzialność. Chociaż.... Czasem można się zdziwić - moje ogony miały inwazję pcheł swego czasu. Kurcze... Blok, obok czyściutki i wychuchany pies, poza tym żadnych zwierząt a moje futra zapchlone jak diabli. Musiałam przynieść na sobie albo co... Dość że dzikiej furii dostałam bo pchła=szansa na tasiemca. Odrobaczam regularnie, szczepię, pilnuję i leczę w razie potrzeby - uważam że zadbane zwierzę nie jest zagrożeniem. Natomiast zaczęłam zwracać uwagę na warzywa z działki bo tam żyje sobie stado dzikunów, często z kleszczami, na pewno z robakami i licho wie z czym jeszcze. Jesienią ub. roku wzięłam stamtąd 6 kociąt na socjalizację i do wyadoptowania - jeden nie przeżył odrobaczania bo był tak "zapakowany" że doszło do niedrożności jelit. Mimo podania parafiny, mimo prób ratowania... Ech... 2 zeszły na panleukopenię, 3 udało się uratować podając surowicę z krwi innego kota, ale fakt że kociak nie przeżył odrobaczania o czymś świadczy. Dlatego jak zaszłam w ciążę, przestałam zaglądać do dzikunów. Kontakt ze zdrowym zwierzakiem to jedno, a z wolno żyjącymi to już zupełnie inna bajka.
 
Do góry