karolciu bardzo dobrze to ujelas, tez czuje, ze jak niedlugo zobacze dwie kreseczki (po raz drugi), to juz inaczej zareaguje, zaczne wierzyc w cud dopiero jak zobacze fasolke z bijacym serduszkiem, bo ostatnio nawet to nie bylo mi dane, a jak przebrne Iwszy trymestr, to juz bede szczesliwa na maxa
Widzisz...ja już je nawet widziałam po raz trzeci....i wiesz...prawda jest taka, że za drugim razem jeszcze czujesz troszkę szczęścia...a strach przychodzi za chwile...ale u mnie przy trzecim podejściu, jak test pokazał dwie piękne kreseczki to zaczęłam płakać ze starchu...nie wiem jak to będzie tym razem...ale tak bardzo zazdroszcze tym, które widzą je pierwszy raz...i są spokojne i szczęśliwe...i ich mężowie płaczą ze szczęścia a nie z bólu i strachu....
cóż...nam to już nigdy nie będzie dane....bo dwie kreski to początek, to strach....to nadzieja na wielkie szczęście....ale musimy mocno wierzyć, że tym razem się uda....
karolcia81 co racja to racja...zgadzam się w 100%... Boję się jak cholera co to będzie jak zobacze te dwie kreski.. A nerwy mi nie pomagają... Tylko jak ich się pozbyć?!
Powiem Ci, że jesteś dobrym duszkiem tego tematu.. Jak Cię czytam to dajesz wiarę.. Nie mogę uwierzyć skąd w Tobie tyle siły...tyle optymizmu... Ja już po tych dwóch razach jestem strzępem człowieka...uosobieniem pesymizmu.. A Ty ciągle tak radośnie i słonecznie patrzysz w przyszłość.. Zazdroszcze Ci tego.. I mam nadzieje, że Bóg Ci wynagrodzi... I że będziesz miała niejednego Szkrabka:-)
Dziękuje....
jak ja weszłam pierwszy raz na to forum to siły dodawała mi Agatka (13x13), Ola81, Czarna76, Just, She....
tak...jestem pełna wiary i optymizmu...i bardzo chce Was tym zarazić....
a prawda jest taka, że z każdą następną stratą człowiek jest silniejszy...nie wiem dlaczego....może mniej się przywiązuje do tego maleństwa w brzuszku...może nie wierzy do końca, że ono tam jest.....a może po prostu zdaje sobie sprawe, że to, że są dwie kreski, że jest pęcherzyk, że jest fasolka i maleńkie serduszko...wcale jeszcze nie oznacza, że ono do nas przyjdzie, że wybierze życie tu na ziemi....i ja już wiem, że na to nie mamy wpływu, że nic nie możemy już zrobić....
będziemy się już bały cały czas....i to nie ma nic wspólnego z wiarą, nadzieją, miłością....będziemy się bały...bo nie będziemy mogły zrobić nic, żeby zatrzymać dzidzie...to ona zadecyduje za nas...i musimy jej na to pozwolić.
Karolcia dokładnie tak jak mówisz. nie zapomnę swojej reakcji po 2 stracie na radość dziewczyny z 2 kresek. pomyślałam "i z czego się cieszysz, to dopiero kropla w morzu i nie wiele znaczy.Tzn. znaczy wiele, ale niczego nie przesądza, zreszta tak samo jak rosnąca beta, bo może rosnąć a i tak coś jest nie halo". I jakoś jak rośnie i się ktoś tym zachwyca to ja nie umiem podzielać tej radości.ehh
Tak ...ja też nie rozmumiem tych kobiet, które jak tylko zobaczą dwie kreski to krzyczą o tym całemu światu, wybierają wózki, imiona, pościele, szpital gdzie chcą rodzić....choć ja tez taka byłam....a teraz....teraz patrzę na nie i myślę, że one wcale nie znają życia, że one jeszcze nic nie wiedzą, że one są takie głupie....i wiesz...tak w głębi serca czuje do nich wstręt...nie nienawiść, nie zazdrość...tylko wstręt...ot takie współodczuwanie Aniołkowej mamy!
słoneczko powiem tak, powtórz prolaktynę w przyszłym cyklu i jak wyjdzie podobnie to wtedy będziemy się martwić, bo możesz mieć jeszcze podwyższoną, bo po ciąży mogła jeszcze nie wrócić do normy. To za wcześnie, żeby myśleć o zaburzeniach prolaktyny, tym bardziej, że napisałaś ze problemu z zajściem w ciąże nie masz. Tak więc nie stresuj się na razie i daj hormonom wrócić do normy, bo czasem potrzeba 2-3 miesiące na ich stabilizację. Z resztą mój ginek ostatnio powiedział, ze niepotrzebnie robiłam poziom hormonów, bo zachodzę w ciążę, fakt zrobiłam to dla świętego spokoju, ale faktycznie są w normie, bo u mnie to już 8 miesięcy po 2 poronieniu.
Karolcia zgadzam się z tym co napisałaś w 100%, u nas z chwilą zobaczenia II kreseczek walka dopiero się rozpoczyna
Żałuję bardzo, że dla nas II kreski nie wiążą się tylko ze szczęściem ale też z wielką obawą
Dla nas szczęście zacznie się...jak położą nam nasze maleństwa na piersi....wtedy to będę jedyne, prawdziwe łzy szczęścia....
Cześć babeczki!
Piszecie, że dwie kreseczki oznaczają początek długiej, niepewnej drogi dla nas. To prawda. Ja też nie umiem już wpadać w euforię na widok pozytywnego testu.
Jutro idę na pierwszą wizytę do gina i wiem, że wszystko może się zdarzyć. Dopiero jak dzidzia będzi z nami opuszczą mnie obawy a tak do końca ciąży będzie mnie dręczyć niepewność.
Proszę o kciuki jutro o godzinie 15.20. Boję się ja cholera!
Ściskam Was mocno!
Trzymam kciuki z całych sił.....dosyć już tu smutków....czas, żeby się zaczęła dobra passa....
karolcia81 zgadzam sie z Toba calkowice zeby faceci tez musilei siadac na ten fotel i przezywac to co my.a nie wracasz do domu a oni sie pytaja i co?
zjola-bede trzymac kciuki
a my wczoraj kupilismy malutka swinke jest słodziutka jak widzialam radosc na twarzy mojego dziecka to az mnie scisnelo w serduszku a pare goodzin wcxesniej przezywal smierc swojej pierwszej swinki.ale chociaz ten maluch wypelnil go szczesciem
i nazwal go Fredzio
a mi zaczal sie okres wiec po okresie zaczynam staranka a coreczke
jak bym zaszła od raqzu w tym cyklu to termin by byl ten sam co z Melka .mam nadzieje ze wroci moj aniołek
zycze milego dnia
Oj tak...faceci tez powinni choć raz, choć troszkę...a dla nich badanie spermy było wstydliwe...i robili wokół tego wielkie halo!
Może fotki nowego zwierzątka......?
miłego dnia.
Przepraszam, ze tak milczę, ale jestem chora na maksa - okazało sie że mam zapalenie krtani i tchawicy - ledwo co moge przełknąć ślinę, o mówieniu nie ma żadnych szans. Przeleżałam 2 dni pod kołdrą bez wstawania, ale wczoraj moja mama stwierdziła jedziemy do lekarza, bo nie mija, a przewlekła infekcja też szkodzi maleństwu. Pojechaliśmy do ordynatora laryngologi i stwierdził, co stwierdził. Dostałam Bioparox - można go przyjmować w ciąży - działa miejscowo i ponoć nie szkodzi dziecku. Dzwoniłam do gina, czy na pewno mogę, powiedział, ze tak i mam leżeć w łóżeczku.
Powiem uczciwie - boję sie, żeby nic nie stało sie maleństwu - jeśli możecie to pomódlcie sie o moje serduszko. No i zaczełam sie bać.
Kochana...ponoć na tym etapie leki nie szkodzą, a kobiety często przechodzą jakieś infekcje...bo organizm traci odpornośc jak się dzidzia mości w brzuszku....
niebezpieczna jest gorączka....w razie czego bierz paracetamol i zbijaj.
Buziaki.....kochane moje....i głowa do góry....i pamietajcie, że jakiś cel w tym był, że nie dostałyśmy jeszcze naszych fasolek....może miało to nas zbliżyć z mężami, może mamy się jeszcze nacieszyć, seksem i starankami, może mamy mieć miłość tak silną, że góry może przenosić....
miłego dnia...kochane...a te co już mogą bez gumki...niech szaleją na maksa, te co jeszcze w mundurku...też niech szaleją - przynajmniej nam potem po pupie i udach nic nie cieknie
)....a te co jeszcze czekają na przytulanki....hmmm....są inne sposoby, aby zapewnić sobie czułość i przyjemność....
damy radę kochane - my wszystkie....obiecuje!!!!!