Olu**, do pracy wracam w sobotę i już trochę nie mogę się doczekać. Po poronieniu wróciłam dość szybko i rzeczywiście było mi lepiej przez to jakoś przejść. Ja po prostu nie mogę tak bezczynnie siedzieć
I kciuki zaciskam za Ciebie jak się da!!!!!
Ewelinka, musi byc dobrze!!!!
Kobietka22, dziękuję Ci bardzo. Jest mi lepiej trochę. Przed chwilą dzwonił do mnie mąż przyjaciółki, trochę z nim pogadałam co dlaczego i po co. Wypytałam o dziewczyny. Jutro chce je odwiedzić, jeśli mi nastrój pozwoli, bo nie chciałabym, żeby przyjaciółka wyczuła coś złego, że się ze mną coś dzieje. Może im szybciej zobaczę tego różowego bobaska to będzie lepiej. Przecież nie mogę się izolować :-( I może w końcu zbiorę się na poważną rozmowę z psipsiółką, bo do tej pory była w ciąży i nie chciałam jej denerwować...
Poza tym byłam dzisiaj na swojej terapii dla DDA i na szczęście mogę z terapeutką pogadać o wszystkim. Opowiedziałam jej o swoich uczuciach, wiele rzeczy mi wytłumaczyła i powiedziała, że postara się pomóc mi jakby zamknąć to przykre wydarzenie w pudełku i ruszyć dalej. Nie zapomnieć, ale nauczyć się z tym żyć..
Bo ja sie po prostu boję, że w jakąś depresję wpadnę, a nie umiem o tym rozmawiać ze swoim mężem... Chciałabym, ale nie umiem mu otwarcie powiedzieć, co czuję...
I kurczę, wciąż jeszcze borykam się co zrobić z antykoncepcją, którą mam wypisaną na 2 miesiące po tej niby torbieli i braniu Lutenylu
. Dzisiaj przyjęłam ostatnią tabletkę tego leku, czekam na @ i mam zacząć brać pigułki. Moja gin mówi, że jajniki się wyciszą i łatwiej będzie potem zajść w ciążę. Czasem ponoć antykoncepcja jest zalecana przed inseminacją. Zaś moja terapeutka powiedziała mi dzisiaj, że przez kilka lat nawet po pigułkach nie będę mogła zajść w ciążę... Dziewczyny na forum z kolei mają bardzo różne zdanie na ten temat, najczęściej złe, a ja wciąż nie mogę tego jakoś wypośrodkować i podjąć decyzji...
Może mi jeszcze ktoś pomoże, proszę?