Witam serdecznie moje Kochane!!
Piszę do Was aby podtrzymać Was na duchu dodać siły!! Prawie dwa lata temu także straciłam swoją fasolke
łez, żalu smutków nie było końca. Tymbardziej, że stało się to tuż przed świętami Bożego Narodzenia
6 tc i koniec szczęścia. Wyrok łyżeczkowanie. Koszmar! Wiem Kochane co naprawde czujecie. Musiało minąć troszkę czasu zanim doszłam do siebie. Fizycznie stało się to szybko, lecz psychicznie.....oj trwało! Niestety żeby nie było tak pięknie w szpitalu zarazili mnie gronkowcem!!! Bałam się rozpocząć staranka przed wyleczeniem! A trwało ono prawie rok!!!! Miliony antybiotyków badań. W końcu gronkowiec zniknął, ale cały czas pojawiały się inne bakterie a to e coli a to jakieś inne paskudztwa. Mój organizm już był osłabiony od tych leków i łapał wszystko. W ur grudniu stwierdziliśmy z mężem, że koniec z lekami!! Bo jak tak dalej pójdzie to nigdy nie zaczniemy staranek! I tak w styczniu tego roku wzięliśmy sprawy w swoje ręce
w lutym już byłam w ciąży! Bóg nam wynagrodził cierpienia i nie kazał długo czekać na kolejną kruszynkę! Początki ciąży nie były najlepsze! Bałam sie strasznie wciąż bolało mnie podbrzusze
myslałam, że znowu coś się stanie! Jednak kiedy pojawiły się wymioty, nudności zaczełam myśleć pozytywnie! I tak powolutku zaczęłam się cieszyć z ciąży! W dzień Matki dowiedzieliśmy się że będziemy mięli córeczke!!! Ogladanie jej na usg to największy skarb! teraz czekam kiedy ta moja kruszynka zechce mnie przywitać na tym świecie
Jeszcze tylko 2 tygodnie!!!
Tak więc Kochane proszę nie załamujcie się! Dla każdej z Was wyjdzie jeszcze słońce!! Los jest nieprzewidywalny! Może niedługo, może za jakiś czas i Wy dopiszecie tutaj swoją historie szczęścia i cudu, który w was rośnie! Życzę Wam tego z całego serduszka!!! Ja i moja córcia
Powodzenia dziewczynki!!!!!