reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Ptaszyna kochana:-(Trzymaj się dzielnie.Bardzo trudne dni przed Tobą,ale wierz mi,że jeszcze będzie świecić dla Ciebie słoneczko.Dziwne,bo niecałe dwa miesiące temu byłam w takiej sytuacji,a teraz nie wiem co napisać.Każdy to sobie sam musi poukładać w głowie i w sercu.A na to potrzeba czasu,jednemu więcej,jednemu mniej.Zapomnieć nigdy nie zapomnisz,ale z czasem będzie mniej bolało i nauczysz się żyć dalej.Pisz jeśli Ci to pomoże.Wielkie buziaki dla Ciebie i duuuuużo siły.
 
reklama
A w ogóle to witam.Wróciłam znad morza i próbuję jakoś ogarnąć bałagan.
Aniu jak tam dzidziuś?
Pa.
 
dzięki za te słowa
Nikt nie powiedział że będzie łatwo. Jak czytam te wszystkie historie to jestem w szoku i czuję się jak w jakimś transie. Jak narazie boję się zabiegu a dokładniej tego czy trafię w jakieś normalne miejsce gdzie traktuje się człowieka z szacunkiem.

Razem z męzem staramy się patrzyć przed siebie. Myslę że tak jest lepiiej, będziemy czekać na ten dzień kiedy wszystko się ułoży. Wierzę (chcę) że będzie dla Nas taki czas.
pozdrawiam i dziękuję za ciepłe słowa:)
 
Cześć dziewczyny! :happy2:
post_ptaszyna - mam nadzieję, że to forum i najdzielniejsze jego dziewczyny pomogą Tobie tak samo, jak mnie. Nie ma słów, które wyrażą uczucie pustki w sercu, duszy i rodzinnym domu. Bardzo Tobie współczuję i myślami łączymy się z Tobą.
Moja historia zaczęła się 11 lutego (str. 18) i nigdy jej nie zapomnę. Jedynie, co możesz zrobić, to dać sobie czas na żałobę i pogodzić się z tym ... "tak miało być".
Bóg ma Cię w swojej opiece i na pewno nie chciał abyś mocniej cierpiała... Być może dzidziuś byłby za słaby lub ciężko chory... To co się stało, ma swój wyższy powód! Nie myśl, że to kara! Nie wszystko jest takie, jakie się na początku wydaje. Jest w tym głębszy sens.
Nigdy nie wiadomo jaka czeka nas droga. Wierzę, że będzie dobrze ... dziwnie to w życiu bywa ...
Na stronie 46 znajdziesz odpowiedź na Ika_s posta.

Obecnie troszkę tu cicho, ale jest nas wiele. Przekonasz się i może będziesz miała okazję "poznać" pozostałe dziewczyny: Magda29, JoannA25, M@rta28, aneta23, daga.p., tolka23, ewa33, Antila, cfcgirl, AMK, muffy, platynowa, mamanadii, madziulka, iwona.23, Ashleen, ewulka123, fogia.
Gabi i Ika_s już poznałaś.

Ściskam Cię mocno!
 
Witaj ptaszynko!
Ja co prawda zabiegu nie przeżyłam, moje dzieciątko samo postanowiło odejść, ale dobrze znam ból całej tej sytuacji. Bądź silna, wszystkie jesteśmy z Tobą. To dobrze, że patrzysz w przyszłość bo jestem pewna, że za jakiś czas wszystko się ułoży. Po ponad dwóch latach od straty mojego najstarszego maleństwa urodziłam cudownego i zdrowego synka. Całym serduszkiem jestem z Tobą w tych ciężkich dniach.
 
Hej
Dzięki
Właśnie tak staram się myśleć. to co się stało jest historią i choćbym jak bardzo chciała tego nie zmienię. W życiu na codzień pomaga mi ta myśl że co to się dzieje ma bardzo głęboki sens, nawet a zwłaszcza to co wydaje się człowiekowi złe. Muszę Wam powiedzieć że wiele razy przekonałam się o tym, patrząc na moje życie z perspektywy czasu.
Może napiszę krótko co się stało. Od ponad roku staramy się o dziecko, ponieważ staraliśmy się bardzo dokładnie :) po pewnym czasie poprosiłam lekarza o ponowne badania. Lekarz powiedział, wszystko ok (zrobił badania ale nie wszystkie) i kazał starać się. Moje dzwine przeczucie zaprowadziło mnie do endokrynologa. Miałam kiedyś podejrzenie o niedoczynność ale skończyło się zażywaniem jodu. Okazałao się że z tarczycą wszystko ok ale z testosteronem i prolaktyną trochę nie bardzo.Przeszłam monitoringi cyklu i zaczęłam zażywać bromek jakieś kilka dni przed okresem. Kolejny cykl okazał się dla nas szczęśliwy (byłam w ciąży). Wszystko szło gładko. 30 05 byłam na USG lekarz stwierdził że ok, serduszko puka. zaczęliśmy wtedy mieć nadzieję że chyba naprawdę się udało. 13.06. poszłam na kolejną wizytę i znowu super. Poprosiłam o USG. Lekarz mówił że pieknie itp. itp. żebym się nie martwiła tylko cieszyła. Pytałam czy aby młody nie jest trochę za mały ale on powiedział że to nie reguła. Ponieważ od początku ciąży znowu czułam że muszę pójść do jakiegoś dobrego specjalisty bo nie wiem czy mogę wierzyć mojemu gin więc się zapisałam. Termin daleki no i wypadł 15.06. Ponieważ wizytę miałam dopiero popołudniu postanowiłam iść na zakupy wcześniej bo ciuchy stawały się małe powoli. okazało się że muszę zostać w domku bo przyjeżdzają goście z szafkami i ktoś być musi. Strasznie mi szkoda było bo się na te zakupy nastawiłam no i miały być wiecie takie troszkę już ciążowe no więc to taka nowość:)
Poszłam na wizytę (to wg om koniec 10 tygodnia) a ten nowy lekarz badał mnie z godzinę. bardzo długo robił USG i mówi że mu przykro ale nie widzi bijącego serduszka. Byłam w takim szoku że myślałam że się pomylił, że zaraz powie coś innego. powiedział że zarodek jest za mały (sprawdziłam potem, jest mniejszy niż na USG z 30.05). po wyjściu od niego nie wiedziałam jak wrócić do domu. Mąż nie pojechał ze mną bo w sumie ta wizyta to miała być tylko formalność. Potwierdzenie dla mojego spokoju.
hmm jak to dobrze że nie poszłam na te zakupy jednak.

Powiem wam coś jeszcze. W poniedziałek (18.06) poszłam po L4 do tej mojej przychodni (prywatnej) ale nie bylo tego lekarza i przyjął mnie ktoś inny. Poprosiłam o USG z 13.06. bo od lekarza go nie otrzymałam i wiecie co? Sladu drań nie zostawił po tym że wogóle robił jakieś USG. Pani lekarka postanowiła sprawdzić czy w ciaży jestem. Na szczęście nie robiła mi kolejnego usg. pooglądała, pomacała i powiedzaiała "piękna ciąża". Myslałam że zaraz zacznę krzyczeć. Powiedziała że skoro lekarz mnie oglądał 13.06. i robił usg to nie ma sensu i ona robić nie będzie.
Zapytała też który to tydzień, nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Wzięłam to l4 i poszłam.

uffffff
ale wam napisałam.
Tacy sa właśnie lekarze. chodzę do tej przychodni na badania bo mam wszystko za friko, firma za mnie płaci no i dzisiaj idę na kolejną betę. Mam nadzieję że drania nie spotkam.

spadam bo chcę mieć już to z głowy.

Trzymajcie się dzielnie, dzieki za dobre słowa. Razem przejdziemy przez to łatwiej. Wiem że rozumiecie co ja czuję i ja rozumiem Was.To bardzo dużo, dzieki
pa
 
ach jeszcze jedno
anna_ajra
czytałam o Tobie, przeczytałam zresztą wrczoraj prawie wszystkie strony i łzy plątały mi sie po oczach jak czytam przez co musiałyście przejść.
trzymam kciuki
 
Witam Dziewczynki,

Spacerując jeszcze w marcu po wątkach BB w poszukiwaniu pomocy - znalazłam na którymś z forów taki oto wiersz:


[*]


Wierzę, że jesteś, że gdzieś tam istniejesz
i, że rozumiesz dlaczego...
Wierzę, że nic się bez celu nie dzieje
tyle spotkało nas złego....
Żyję nadzieją, że znów się spotkamy,
że kiedyś światu wybaczę...
Żyję nadzieją, że nie brak Ci mamy –
nie mogę myśleć inaczej...
Ile czasu było nam dane –
może trzy lub aż cztery tygodnie?
To jakby nuty raz tylko zagrane fragmentu Twojej melodii.
Każdą z nich znam na pamięć i zawsze będę już nucić.
I będą też dni, gdy mój głos się załamie,
bo wiem, że nie możesz WRÓCIĆ ...
[*]



bardzo mi się spodobał. Teraz to taka moja trawestacja. Zmieniłam w nim trochę słów i stylistyki, ale ciągle brzmi mi w uszach en tekst. Przypomniałam sobie o nim czytając posty Ptaszyny. To wszystko jest takie trudne, ale dobrze, że możemy razem o tym porozmawiać.
Pozdrowionka.
 
reklama
Cześć Wam Kochane Dziewczyny;
Przepraszam, że tak Was zaniedbałam.... musiałam się zdystansować do swojego podejścia i w ogóle... mam nadzieję, że rozumiecie mnie - gdy już o niczym innym się nie myśli tylko o tym aby zajść już w ciążę - można zwariować... Aneczko Kochana -szczerze się cieszę Twoim szczęściem :) Dbaj proszę o siebie bardzo i postaraj się nie Myśleć zbyt wiele. Jesteś wspaniałym przykładem tego, że można zajść w ciążę i to daje nam wszystkim nadzieję. Ja myślę, że moja kruszyna ( Mateuszek lub Miłka) gdzieś krążą w górze i już niedługo Pan Bóg mi je ześle na ziemię :) Aniu, mi bardzo pomaga wiara i modlitwa - będę się modliła o to Abyś doczekała szczęśliwego rozwiązania - tak będzie na pewno :)
Muszę nadrobić zaległości i poczytać co tam u Was się zmieniło.
Całuję Was Wszystkie i przytulam do serca te, które ronią swoje łzy...już niedługo będziemy się wszystkie uśmiechać :)
 
Do góry