reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Wisienka ból z czasem minie ale jeszcze szybciej pojawi się chęć ponownych prób, ja po łyżeczkowaniu nie chciałam nawet myśleć o ponownym zachodzeniu w ciąże, bałam się ze może geny są złe albo jestem jakaś feralna, dopiero jak zobaczyłam badania histo coś we mnie pękło i podjęliśmy kolejną próbę, a że los zabrał nam znowu kruszynkę - tego akurat nie przeskoczymy, szczerze teraz znowu bardzo bym chciała ale niestety tym razem muszę cierpliwie czekać ;( Daj sobie czas a wszystko się ułoży ;(
 
reklama
Witam!

Ostatnio bardzo rzadko się odzywam na tym wątku, ale pomyślałam, że się wtrącę.

Wisienko, ja rok temu w czerwcu byłam w takiej sytuacji jak Ty. Na usg "genetycznym" dowiedziałam się, że serduszko mojego maluszka nie bije od trzech tygodni. Był zabieg, było poczucie, że wszystko jest do kitu, było pytanie dlaczego ja, dlaczego tak się stało i jedno wielkie zwątpienie, że kiedyś się uda. Minął rok i tydzień i na świat przyszedł Szymonek. Ale wracając do tematu starań to, po stracie ponowne starania były dla mnie nie do pomyślenia. W szpitalu powiedzieli, że kontrola u gina po pierwszej miesiączce, to odczekałam, dostałam @, poszłam się skontrolować. Nie chciałam drugiej ciąży prowadzić u tej samej ginki, więc wynalazłam inną, ta zleciła badania. Wszystko to załatwiałam na spokojnie, bo nigdzie mi się nie spieszyło. w sumie po blisko trzech miesiącach od poronienia dowiedziałam się, że badania są ok i możemy się starać. To w sumie było w okolicach owulacji, ale odczekaliśmy jeszcze do następnej @, jakoś tak czasu jeszcze potrzebowałam. I udało się :-) Potem w ciąży były okresy wielkiego strachu i płaczu, że mam dość tego napięcia, czy na pewno wszystko jest ok. No ale koniec końców warto było to wszystko przeżyć i doczekać się bobaska :-)

Lina, współczuję, bo wiem co czujesz, bo też w domu mam takiego cholernika. On namiesza, zawini, a potem to ja próbuję to wszystko załagodzić, choć w między czasie mam ochotę wywalić go za drzwi. Trzymaj się!!! W końcu będzie lepiej :-)

Kaira, superek, że kolejny ciążowy symptom się pojawił, taka wielka chętka na małe co nieco :-)

pozdrawiam serdecznie :-)
 
Kasiuleczka, Just79 dziękuję za odpowiedz. Ja ciągle zadaję sobie pytanie dlaczego skoro wszystkie wyniki były bardzo dobre i nie zaniedbałam niczego. Może macie racje i przyjdzie taki dzień, pewnie tak. Pol bardzo chce miec dziecko i jest urodzonym ojcem. Ja boje się nawet o tym pomysleć.Dzisiaj.
 
Wisienka, u Ciebie wszystko jest jeszcze tak bardzo świeże. Daj sobie czas.
Przypomniało mi się jeszcze co do plamień/krwawień, to mogą one ustępować i pojawiać się ponownie, tak do dwóch tygodni po zabiegu. Jakby się pojawił ostry ból brzucha albo gorączka to wtedy trzeba pędem do lekarza.
 
ALe dziś ładny dzień i jakoś sama z siebie tak wcześnie wstałam! Mąż oczywiście śpi, więc mam czas na forum! :-)
wisienko daj sobie, ja potrafiłam się rozryczeć nawet jeszcze po miesiącu, gdy ktoś w pracy, czyli w bardziej oficjalnej sytuacji, mnie pytał, jak się czuję itp. To są ogromne emocje i lepiej popłakać, niż zepchnąć to gdzieś, tłumić emocje... Szybciej wrócisz do siebie i pewnie po kilku miesiącach maks. zaczniesz też zastanawiać się nad ponowną próbą...

lina82 ehhh takie kłótnie są najgorsze, policz do stu zanim wybuchniesz gniewem, każdy kolejny atak zaostrza tylko sytuację. Mam nadzieję, że się dogadacie, szkoda tracić wolne dni na kłótnie :-(powodzenia
 
Chucky – co do toxo masz tak jak ja, chorowałam kiedyś nie wiem kiedy i mam przeciwciała, wynik ten jest ok., reszty ja nie pomogę :zawstydzona/y:
Lila001- rób test nie ma na co czekać, bo jakby się miało okazać, że jesteś w ciąży to natychmiast trzeba odstawić tabletki i konsultacja z lekarzem :-( Trzymam kciuki żeby wszystko poszło po Twojej myśli
Kłaczek – ja w ogóle nie miałam na myśli by kociaki zostawiać, sama nie jestem aż taką miłośniczką zwierząt, ale mojego królika jak zostawiłam na weekend u siostry bo jechaliśmy na zlot Audi to wierz mi dzwoniłam co jakiś czas co u królika słychać. Koty masz cudowne. :tak: Podziwiam za czas spędzony nad ich futrem ;-)
Jankesowa – dla mnie pies to zwierzę zaczynające się powyżej kolana, reszta to maskotki i Twoja też jak taka maskoteczka wygląda jeszcze z ta kokardką. Moim ulubieńcem jest nowofundland, A. leonberger – jak zdecydujemy się na psa to pewnie na leonbergera, bo A. inaczej na układ nie pójdzie. Te dwie rasy są do siebie podobne, więc nie będzie aż tak ciężko. Czy się zdecydujemy to nie wiem, pies to obowiązek, a my lubimy wyjeżdżać i jak tu takiego zostawić? Dlatego decyzja póki co jest na nie. :tak:
EwelinaK - @ minie, upały pozostaną i jeszcze nie raz nad jeziorko uciekniesz z Małym. Kurczę ja już nie pamiętam jak to z @ jest, życze Ci byś niedługo też o niej mogła zapomnieć ;-)
&Ewcia – a my mamy oprócz królika jeszcze żółwia i rybki, żółw super, żarłok jeden. Mój A. też śpi, więc i ja na forum buszuję i skaczę, ale zaraz lecę do ogrodu coś tam zrobić póki jest w tym miejscu cień ;-)
Asiulek27 – ale ma słodki pychol :laugh2:
Lina82 – a może warto się zapakować w dwójkę i choć na 2-3 dni wyjechać? A potem może jakoś wszystko samo się ułoży. No jakoś nie widać, żeby Ci to prasowanie pomagało. Mi wczoraj A, też troszkę na koniec dnia humor popsuł, bo dowiedziałam się, że rozmawiał z siostrą o ich spadku i uregulowaniu tego i że chcemy ich spłacić na co ona zapytała tylko „czy nas na to stać?” Nie powinno ją to w ogóle obchodzić, te jej słowa najbardziej mnie wkurzyły. W każdym razie wieczór miałam spieprzony i tak jak Ty wzięłam się za porządki choć wcześniej nie chciało mi się palcem ruszyć. :-(
Kaira24 – A. niech się nie śmieje tylko powinien zaraz jakiś szybki przepis i ciach dla żonki serniczek upichcić. :-p Zobacz jak u Ciebie suwaczek mknie do przodu i mknąć będzie, a wiara czyni cuda, Maleństwo musi wiedzieć, że jest najważniejsze, kochane, oczekiwane i w ogóle wszystko co naj. Upały? Uff masakra nic mi nie mów. :no:
Wisieńka – każda z nas potrzebuje swojego czasu na dojście do formy, my potrzebowaliśmy np., rok, żeby podjąć decyzje, Mysza84 – wiedziała od początku, że chce i nie doczekała nawet pierwszej @, wszystko zależy od tego kiedy będzie gotowa Twoja głowa :tak:

A my po wizycie u wujostwa, kurczę mają piękna chatę nad samym lasem, w ich ogrodzie widok saren, czapli, dzikich kaczek to normalka. Ogród piękny, mówią, że sporo pracy muszą w niego wkładać, ale dziewczyny efekt - bajka. Nawet mają stawek, gdzie woda spływa z rzeczki i mają tak zrobione, że z jednej strony spływa z drugiej wypływa, więc woda nie stoi. Nie mają dzieci, ciocia poroniła w 3 miesiącu ciąży i potem już nigdy nie mogła zajść, choć się starali bardzo. Jakby mieli tam dla dziecka jest raj. Taras, oranżeria, palmiarnia, wydzielony ogródek z warzywami, skalniaki, rabaty, kwietniki - normalnie zakochałam się. Tak jak wychowałam się w mieście, tak zakochałam się w ogrodach, jeszcze się uczę, jeszcze nie wszystko mi idzie tak jakbym chciała, jeszcze nie zawsze mam na to siły, pomysły w głowie wyprzedzają budżet finansowy - bo niestety jest to spory koszt, ale dałam sobie na ogród 5 lat i za 5 lat będę dumnie stała, nikt mnie w bloku już nigdy nie zamknie. My mamy działkę budowlaną, która łączy się z ich działką i na starość na pewno się tam wyprowadzimy. Po prostu cisza, spokój, dzicz i uwierzcie nie ma nudy ;-)
 
Cześć babeczki!

Nie pisałam kilka dni. Nawet nie wiem dlaczego. Jakiś niepiśmienny nastrój miałam.
Poczytałam Was troszeczkę, ale nie będę odpisywać każdej z osobna, bo daleko nie w temacie jestem. Wdrożę się przy następnej okazji :tak:
Mój M cały weekend pracuje i to po 12 godzin, więc ja korzystam z ładnej pogody i z moją mamą na działeczkę sobie chodzę.

Parę dni temu miałam owu, ale nie wiem czy wszystko było ok, bo testy nie wykazywały skoku LH, ale w boku tak mnie łupało, że się wyprostować nie mogłam! Myślę, że te testy do kosza wyrzucę i niech się dzieje co chce, bo tylko się przez nie nakręcam.
Jak byłam na tabletkach, to nie miałam moich zwyczajowych boleści, jak byłam w ciąży, też nie, więc jak boli i to w połowie cyklu, to owu musi być i już! Pojawiło się zresztą nawet plamienie owulacyjne, więc pęcherzyk musiał na 100% pęknąć.
Zresztą w obydwie moje ciąże zaszłam w tym dniu, kiedy mnie dźgało w boku. Myślę, że to może być jakiś wyznacznik.

A teraz z innej beczki.
Wczoraj na działce bawiłam się z dwu letnim synkiem mojej koleżanki, która zresztą jest tak samo doświadczona przez los jak my. Dwa razy poroniła, a raz właśnie się udało i synuś jest cudowny! Teraz ta koleżanka znowu jest w zagrożonej niestety ciąży i musi bidulka plackiem leżeć.
Ten jej synuś jest taki kochany, że nie mogłam się od niego wczoraj oderwać, to mnie utwierdza w przekonaniu, że muszę mieć jeszcze jedno dziecko i już! No bo świra dostanę!

Ściskam Was wszystkie mocno bez wyjątku i życzę miłej, słonecznej niedzieli
Do napisania wieczorkiem.
 
Wisieńko - pomalutku, daj sobie czas. Różne kobiety różnie reagują... Gdybym mogła, chciałabym zajść w ciążę już, natychmiast, skoncentrować się na tym nowym życiu, udowodnić sobie samej że jeszcze jesteśmy w grze. Akurat tak się poskładało, że będziemy musieli poczekać. Trudno. Dla mnie to trochę jak jazda po wypadku. Rok temu miałam wypadek na motocyklu - przeskoczyłam rów i zaryłam w chodnik - przerwa na szycie powiek i policzka, powrót na miejsce wypadku i jazda dalej. Dlaczego? Bo obawiam się, że gdybym wtedy nie pokonała lęku, to dziś bym nie jeździła, a ja kocham jeździć. Fakt, pozostał mały stresik przed lewymi zakrętami, jeśli nie widzę końca zakrętu, ale wróciłam do jazdy. Tu jest podobnie - obawiam się że jeśli odpuszczę, to przegram. No i mój wiek - w tym przypadku istotny.
Lilijanno - z kotami nasze życie splotło się nierozerwalnie. One są nasze, my ich. Nie masz co podziwiać, w zasadzie tylko Miyuki wymaga systematycznej pielęgnacji futra bo jej włos jest podatny na filcowanie jak futro persa (moje koty to mieszańce, nie są rasowe) - pozostałe ogony wystarczy tylko wyczesać o ile pozwolą. Mimo długiego futra, Kłaq i Hino wcale nie dredzieją. Tyś to typowy dachowiec, a Futro ma włos tylko odrobinę przedłużony i też nie wymaga szczotkowania.
Boszsz... Nowofunland! Również moja ulubiona rasa. Zwłaszcza wersja podstawowa, czyli czarny - brązowe już mi się tak nie podobają. Jeszcze seter irlandzki, ale jak bym się miała decydować to jednak wodołaz - setery się ciężko układają. Leonberger, mówisz? No, w sumie też bym się z małżem nie kłóciła - cudne zwierzątko.
 
ja tylko na chwilkę przed pracą.kłaczek rzecz jasna że to golden.wszyscy mamy bzika na jego punkcie.Lilijanna słodki pychol ma jak żebractwo próbuje uprawiać:-).Życzę Wam kobitki miłego dzionka.Zajrzę może jutro,bo dziś do 22 w pracy:-(





 
reklama
Do góry