witam poniedziałkowo!i tyle od rana dobrych newsów
Jankesowa!!!rany, ale nerwy.ja pamiętam jak swoją drugą zobaczyłam, to się cała roztrzęsłam i choć była bardzo wyraźna to w nią nie wierzyłam.ale przy 1szej ciąży to słabiznę miałam, ale była
ściskam kciuki!!!!!na pewno to dobra nowina!!!!
Katkaa!!!wielkie gratki!!!a co do wizyty u gina, to chyba tak koło 7 tyg najlepiej.dbaj o siebie.owoce warzywka i dużo uśmiechu, bo hormony szczęścia dobrze wpływają na ciążę
Karolcia, a Ty kiedy zamierzasz testować?co do planowania ciąży, to nasze dziecko miało zgoła odrębny plan co do terminu poczęcia
maj był ostatnim miesiącem w jakim chciałam zajść w ciążę, bo nam się dalszy wyjazd urlopowy szykował, więc w kwietniu bez szczególnych starań, liczenia, mierzenia temperatury.latałam po Londku i okolicach, żeby jak najwięcej zobaczyć póki mnie @ nie dopadła/bo akurat termin był/.brzuch ciągnął jak na @, więc z pełnym wyposażeniem na wycieczki wyruszałam.ale oprócz tych ciągnieć i kłuć nic a nic jeśli chodzi o inne objawy/które przylazły później
/.wiem, że samymi bólami brzucha nie można się nakręcać, bo są tak podobne do @powych, ale kciuki ściskam!!
Kłaczek, ja też nie byłam pocieszona, że badania histopatologiczne i wszystkie pozostałe niczego nie wykazały,ale z drugiej strony, gdyby wykazały coś naprawdę niefajnego...może jednak trzeba się cieszyc, bo brak złych wieści to po części dobra wiadomość.wiem też jak to się czeka na @, a raczej jej brak, ale zobacz-pomalutku każda z nas- jedna wcześniej druga później, ale doczekuje tych II.więc i Ty doczekasz.najpewniej w najmniej spodziewanym momencie
Agamati, swojemu facetowi potrzeba widocznie jeszcze trochę czasu.mój T też w pewnym momencie oznajmił, że nie chce na razie, że nie jest gotowy, ale powoli, jak nasze życie wracało do normy, to on też przestał się chyba po prostu bać.będzie dobrze Słonko!
Lilijannko, ja siedzę w domu na zwolnieniu, ale skoro lekarz nie kazał leżeć plackiem, to staram się coś robić żeby nie zwariować
oczywiście nie myję okien i raczej jakieś prace rekreacyjne wykonuję, ale muszę się czymś zajmować, bo inaczej chyba bym tylko jadła i tyła
na szczęście mdłości już prawie minęły, choć po słodkim nadal mnie muli,ale to akurat dobrze.a plamki na wkładkach malutkie do dziś znajduję.staram się nie denerwować, bo przecież jestem po dokładnym badaniu, ale jednak jest to irytujące.
ufff, przez to klikanie kotlety spaliłam.na szczęście tylko 2.dobrze że małża w domu nie ma bo zaraz by gadał, że jak zwykle zapomniałam o patelni
Ola, Ty nie świruj, bo razem miałyśmy w środę iść. na pewno potwierdzą się dobre wiadomości!!!dzwoń do skutku!!