Tylko że mi się wydaje że to nie strach o dziecko... tylko strach o ewentualne cierpienie...
Tak marudzimy i boimy się -ale wymagamy pocieszenia -dla NAS -żeby było NAM lżej... a to już nie o NAS chodzi. Ja mogę kibicować każdej z nas żeby pokonała strach -ale tak naprawdę kibicuję w każdym dniu tym maluchom które rosną!! bo to jest życie -to życie musi mieć wolę walki i dobre do tego podłoże.
Chcemy by inni pocieszali NAS że będzie dobrze, gdyby ktoś powiedział "no wiesz nie nastawiaj się bo to może się powtórzyć" byłybyśmy wściekłe że ktoś NAS rani, że zawiódł, że nie tego oczekiwałyśmy -nie tych słów... a tymczasem same tak do siebie mówimy -same tak myślimy o naszych maluchach??? jak to możliwe??? "Strach przed cierpieniem jest gorszy niż samo cierpienie" a mimo tego boimy się -bo wydaje nam się że nastawimy się na złe i wtedy będzie łatwiej to "złe" przyjąć -a to bzdura...
Nie bedzie -nawet gdyby ktoś nastawiał się od początku do końca na tragedię -to kiedy ona przyjdzie będzie ból, gorycz, żal i żadnych pięknych dni do wspomnienia! A najgorsze jest to -że nic od nas nie zależy! bo jeśli lekarz zaniedba moje łożysko a ono się nie podniesie -moje dziecię może się udusić -i teraz mam o tym myśleć przez następne 15 tygodni??? że nie ma sę co cieszyć kopniakami i świętami bo może będzie tragedia!!!! wtedy tylko czekac na karę od losu za takie myśli!!
Tutaj się leczymy, leczymy serca i umysły -i kiedy już czujemy się gotowe -to co miało być radością i nadzieją, sensem życia ma się stać przekleństwem? Ma zamiast uśmiechu którego oczekujemy przynieść smutek i ból? Ale to nie ten maluch przynosi te złe uczucia -to my chcemy je wyhodować w sercu żeby się uchronić "w razie nieszczęścia"... to takie samolubne!!!
Jak ja bym się czuła słysząc wiedząc że moja mama we mnie nie wierzy? że czeka na to że moze mi się coś stanie i wtedy będzie jej znowu przykro i będzie bolało! albo ze czekała aż skończę lat 7 bo wtedy będzie wiedziała że przeżyję -a do tej 7 hmmm może tak a może nie? Jesteśmy matkami -kto ma wierzyć w nasze dzieci bardziej niż my?! obcy ludzie????
Od dwóch kresek przestało chodzić o mnie, mój strach, moje cierpienie -od dwóch krek liczy się ta kruszyna i to żeby jej na tym świecie było dobrze. Żeby wiedziała ze ma dla kogo i o co walczyć -że ma tu zostać. Ma wiedzieć że nikt tak nie wierzył w Nią jak matka!!! I nie wazne że w wieku lat 16 powie mi że mnie szczerze nienawidzi bo nie puszczę jej na imprezę do rana, i nie ważne że pomimo moich starań nie wyrośnie na porządnego człowieka -ja będe wierzyć że jednak uda mi się ją dobrze wychować... Tyle jest wyzwań przed naszymi dziećmi -tyle się muszą nauczyć a my już mamy w nie nie wierzyć? mają dopiero kilka kilkanaście tygodni i już w swojej walce zostają same???
Karolcia81 ja Cie podziwiam i rozumiem. Wiem dlaczego tak postępujesz i wiem że robisz dobrze. Masz święta i masz sylwestra a później będzie usg które pokaże duzego człowieka i sama zdziwisz się że z kropki zrobił się taki dzidziuch
Just nie rozzłościłaś mnie -rozzłościli mnie lekarze
Kobietko masz rację -po poronieniu dużo się mysli -ale dlaczego o strachu a nie o tym ze mamy szczęście i kolejny mały cud?
Kaska nie wiem co to "za duży pęcherz płodowy" bo ja też mam duży pęcherz i dużo wód i to znaczy tylko tyle że dziecko ma dużo miejsca i spore pole do ćwiczeń
Dżizas ja nie moge tyle myśleć bo zaczynam tworzyć a tu obiad trzeba kończyć a nie filozofować
Tak marudzimy i boimy się -ale wymagamy pocieszenia -dla NAS -żeby było NAM lżej... a to już nie o NAS chodzi. Ja mogę kibicować każdej z nas żeby pokonała strach -ale tak naprawdę kibicuję w każdym dniu tym maluchom które rosną!! bo to jest życie -to życie musi mieć wolę walki i dobre do tego podłoże.
Chcemy by inni pocieszali NAS że będzie dobrze, gdyby ktoś powiedział "no wiesz nie nastawiaj się bo to może się powtórzyć" byłybyśmy wściekłe że ktoś NAS rani, że zawiódł, że nie tego oczekiwałyśmy -nie tych słów... a tymczasem same tak do siebie mówimy -same tak myślimy o naszych maluchach??? jak to możliwe??? "Strach przed cierpieniem jest gorszy niż samo cierpienie" a mimo tego boimy się -bo wydaje nam się że nastawimy się na złe i wtedy będzie łatwiej to "złe" przyjąć -a to bzdura...
Nie bedzie -nawet gdyby ktoś nastawiał się od początku do końca na tragedię -to kiedy ona przyjdzie będzie ból, gorycz, żal i żadnych pięknych dni do wspomnienia! A najgorsze jest to -że nic od nas nie zależy! bo jeśli lekarz zaniedba moje łożysko a ono się nie podniesie -moje dziecię może się udusić -i teraz mam o tym myśleć przez następne 15 tygodni??? że nie ma sę co cieszyć kopniakami i świętami bo może będzie tragedia!!!! wtedy tylko czekac na karę od losu za takie myśli!!
Tutaj się leczymy, leczymy serca i umysły -i kiedy już czujemy się gotowe -to co miało być radością i nadzieją, sensem życia ma się stać przekleństwem? Ma zamiast uśmiechu którego oczekujemy przynieść smutek i ból? Ale to nie ten maluch przynosi te złe uczucia -to my chcemy je wyhodować w sercu żeby się uchronić "w razie nieszczęścia"... to takie samolubne!!!
Jak ja bym się czuła słysząc wiedząc że moja mama we mnie nie wierzy? że czeka na to że moze mi się coś stanie i wtedy będzie jej znowu przykro i będzie bolało! albo ze czekała aż skończę lat 7 bo wtedy będzie wiedziała że przeżyję -a do tej 7 hmmm może tak a może nie? Jesteśmy matkami -kto ma wierzyć w nasze dzieci bardziej niż my?! obcy ludzie????
Od dwóch kresek przestało chodzić o mnie, mój strach, moje cierpienie -od dwóch krek liczy się ta kruszyna i to żeby jej na tym świecie było dobrze. Żeby wiedziała ze ma dla kogo i o co walczyć -że ma tu zostać. Ma wiedzieć że nikt tak nie wierzył w Nią jak matka!!! I nie wazne że w wieku lat 16 powie mi że mnie szczerze nienawidzi bo nie puszczę jej na imprezę do rana, i nie ważne że pomimo moich starań nie wyrośnie na porządnego człowieka -ja będe wierzyć że jednak uda mi się ją dobrze wychować... Tyle jest wyzwań przed naszymi dziećmi -tyle się muszą nauczyć a my już mamy w nie nie wierzyć? mają dopiero kilka kilkanaście tygodni i już w swojej walce zostają same???
Karolcia81 ja Cie podziwiam i rozumiem. Wiem dlaczego tak postępujesz i wiem że robisz dobrze. Masz święta i masz sylwestra a później będzie usg które pokaże duzego człowieka i sama zdziwisz się że z kropki zrobił się taki dzidziuch

Just nie rozzłościłaś mnie -rozzłościli mnie lekarze
Kobietko masz rację -po poronieniu dużo się mysli -ale dlaczego o strachu a nie o tym ze mamy szczęście i kolejny mały cud?
Kaska nie wiem co to "za duży pęcherz płodowy" bo ja też mam duży pęcherz i dużo wód i to znaczy tylko tyle że dziecko ma dużo miejsca i spore pole do ćwiczeń
Dżizas ja nie moge tyle myśleć bo zaczynam tworzyć a tu obiad trzeba kończyć a nie filozofować