I
Iwonka25
Gość
Dziewczyny, trzymajcie kciuki. Jutro 8:45 mam wizytę... Przed chwilą się zarejestrowałam. Ale mi się ręce trzęsą i serce wali...
Kochana trzymam kciuki:-)
Bądź dobrej myśli i nie denerwuj się :-)
Cmok !
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Dziewczyny, trzymajcie kciuki. Jutro 8:45 mam wizytę... Przed chwilą się zarejestrowałam. Ale mi się ręce trzęsą i serce wali...
Iwonka, chciałabym jeszcze coś Ci powiedzieć;gdzieś usłyszałam i jakoś mi to w pamięci utkwiło, że żeby ból minął, to najpierw trzeba przekroczyć pewną jego barierę i dać czas sobie na przeżycie w sercu żałoby od początku do końca.to trudne tym bardziej, że nikt nie jest w stanie powiedzieć jak wysoka jest ta bariera i ile czasu zajmie jej pokonanie.niemniej jednak nie możnaniczego robić na siłę, a już na pewno nie wolno tłumić tak silnych emocji.ci co nie mają pojęcia jak wielki smutek nas spotkał, to może myślą, że tydzień-dwa i już powinno być po temacie i się dziwią, że nas wciąż to boli.to nie przechodzi na zawołanie i samemu trzeba dobrnąć do etapu akceptacji i zrozumienia tego co się stało, żeby zacząć znów żyć ze spokojem w sercu.przytulam Cię bardzo!
To co napisałaś jest piękneI zgadzam się z Tobą, każda z nas powinna przejść żałobę. Na początku kiedy straciłam dziecko byłam w szoku, jakos do mnie to nie dochodziło, poplakiwałam w kąciku, ale zawsze innym pokazywałam, że się trzymam, że jestem silna i oczywiście uśmiechałam sie na siłę. Stwierdzam teraz, że to nie było dobre, to był błąd! Nie powinnam ukrywać moich uczuć. Teraz to do mnie wraca z podwojoną siłą, przytłacza mnie niesamowicie. I ja się w sumie nie dziwię, że inni nie rozmawiają ze mną o tym co się stało, skoro jest tak ,,super" Widocznie wina leży po mojej stronie - tak teraz sobie to rozkminiłam...mmmmm daje to myślenia.