Mamanadii bardzo mi przykro:-(
Nie wiem jak to jest bez zabiegu bo ja byłam w 9 tyg:-(
Jeżeli chodzi o sam zabieg to u mnie było tak:
W piątek pojechałam do szpitala z plamieniem ( już wcześniej na usg coś było nie tak, ale kazano czekać)Doktor zrobił usg i stwierdził już na 100% pusty pęcherzyk.Mogłam zostać w szpitalu, ale to był piątek koło 12 i nie było pewne, czy zrobią mi od razu zabieg.Nie chciałam siedzieć w szpitalu więc dostałam skierowanie na zabieg z datą poniedziałkową.Oczywiście gdyby się nasiliło krwawienie lub pojawił silny ból miałam natychmiast przyjechać.
Nic takiego się nie działo,więc weekend przeczekałam w domu. W poniedziałek około 8 byłam w szpitalu( trzeba mieć ze sobą wynik grupy krwi). Przyjęto mnie na oddział, przeprowadzono wywiad i zrobiono kolejne usg. Wszystko się potwierdziło i około 10 miałam łyżeczkowanie.Zabieg odbył sie w znieczuleniu ogólnym,podłączono mi kroplówkę, założono maskę z tlenem na twarz a na palec pulsoksymetr( takie urządzenie, które bada poziom tlenu w organiźmie) podano jakiś lek dożylnie i zasnęłam.Obudziłam się już na swojej sali, około godziny po zabiegu, nic mnie nie bolało. Zaraz po przebudzeniu chciało mi się siusiu, więc powolutku poszłam do łazienki trochę się kręciło w głowie, ale do przeżycia.Potem jeszcze godzinkę spałam. Prawie w ogóle nie krwawiłam, no może podczas pierwszego spaceru do toalety trochę się polał
koło 16 mogłam iść do domu, przed wyjściem doktor pomacała mi brzuch i oglądnęła podpaskę. Dostałam również receptę na antybiotyk i pobrano mi jeszcze krew,gdyż miałam mieć podaną immunoglobuliną ze względu na ujemny czynnik RH.
Po zabiegu czułam się fizycznie bardzo dobrze z psychiką bywało różnie:-(
Ściskam Cię bardzo mocno i życzę dużo siły