Cześć Dziewczyny.
Wczoraj pożegnaliśmy Grzesia. Od kilku dni była taka brzydka pogoda. A wczoraj błękitne niebo i słoneczko. Dobry człowiek - piękna pogoda. Mały Kościółek. Mały cmentarzyk. Może 20 grobów na krzyż. Grześ został pochowany blisko domu, który wybudował. Może z pół kilometra od niego. Wystarczy przejść ulicę i mały lasek... Było dużo ludzi. Przylecieli nawet jego współpracownicy z Francji. Piękna mowa napisana przez jego kolegów. Pięknie grająca trąbka. Jeśli pogrzeb może być piękny - to ten na pewno był.
Dziś mija tydzień od wypadku. A ja nadal nie wierzę w to, że jadąc do niego już go w tym domu nie zobaczę.
Nie mogę pojąć jak wiele może się zmienić w życiu człowieka przez zaledwie ułamki sekund. I jak bardzo może się zmienić życie w ciągu kilku dni.
Tydzień temu o tej porze niczego nieświadomi z moim M robiliśmy ostatnie zakupy. Byliśmy szczęśliwi, bo nadchodził nasz wielki dzień. Wystarczył jeden telefon, jedna minuta rozmowy, by wszystko się zmieniło. Nie ma uśmiechu, szczęścia. Jest ból, łzy i serce rozdarte na pół.
Synek Grzesia od momentu jak wie, że jego tata jest z aniołkami codziennie rano i wieczorem staje przed oknem, patrzy w niebo i macha Grzesiowi. I każe mamie też machać.
Ja wczoraj odebrałam swoją wiązankę ślubną. Wyglądała tak jak miała. Była śliczna. Po pogrzebie wróciłam z moim M i moimi rodzicami do tego kościółka, w którym żegnaliśmy Grzesia i złożyłam ją pod figurką Maryji i obrazem JPII. Nigdy w życiu nie trzęsły mi się tak ręce jak w tym momencie. Oddałam w intencji Grzesia swoje marzenia...
To dla mnie przestraszny rok. Najpierw radość z ciąży. Potem utrata Orzeszka. Radość ze ślubu i... kolejne utracone marzenia. I utrata tak wspaniałego członka rodziny.
Wiecie - ja nigdy Grzesia nie widziałam w złym nastroju. Zawsze widział pozytywy a nie negatywy. Zawsze potrafił się uśmiechnąć, jak trzeba było walił prosto z mostu i zawsze był gotowy pomóc.
Nie wiem kiedy przestanę płakać...
Przez ten tydzień schudłam 3kg. Dziś zauważyłam, że nie mogę opanować drżenia rąk. Czuję się tak jakbym w jakiejść części umarła z Grzesiem.
I wiem - może to zabrzmieć jak użalanie się nad sobą. Ale wierzcie mi - daleko mi do tego. Po prostu za dużo się na mnie zwaliło w ciągu ostatnich miesięcy. A śmierć Grześka jest dla mnie niewyobrażalna. I bardzo boli.
Pytacie czy robiłam betę. Nie. Mój organizm przeszedł taki szok w ciągu ostatnich dni, że przeszły wszystkie objawy. To co czułam na początku zeszłego tygodnia to po prostu były nerwy przedślubne. I tyle. Piersi nie bolą. Podbrzusze nie ciągnie. Białe grudki zniknęły. W piątek tylko, gdy odwoływaliśmy salę, w której miało być wesele dostałam plamień. Trwały krótko. I były niewielkie. Po prostu stres.
Agatko ja też pocieszam się tym, że mój Orzeszek od tygodnia ma teraz najlepszą opiekę o jakiej mogłam marzyć. Grześ był świetnym ojcem. Tylko wiesz - mój Orzeszek ma tam na górze moją Babcię, dwóch Dziadków... Na pewno nie był tam sam. Grześ bardziej był potrzebny swojemu synkowi. I swojej żonie. Bóg nie powinien go wołać do siebie. Nie powinien...
I masz rację - złego licho nie bierze. Tracimy zawsze tych, którzy na to nie zasługują. Dlatego tak ciężko mi w tej chwili wierzyć w jakikolwiek sens. Bo jeśli Bóg nas kocha, to czemu skazuje nas na takie cierpienie? Czemu zabiera nam tych, którzy mają tak wiele jeszcze do zrobienia? Którzy są tak potrzebni? Którzy są tacy młodzi?!
Cieszę się, że z Twoim Kropkiem wszystko jest w najlepszym porządku. Oby tak dalej. A brzuszek śliczny. Mimo że jak na moje oko mało zaokrąglony. Hipopotama na pewno tam nie widzę.
Karola322, Aga34, Ewelina28, Czarna76, Ilonka26, Natalineczka555 i cała reszta Dziewczyn, których nie wymieniłam - dziękuję za modlitwę, dobre słowo i pamięć. Nie wiecie nawet jakie to dla mnie ważne.
Just79 to chyba najpiękniejsze 7mm Twojego życia? Cieszę się razem z Tobą.
Kasia trzymam kciuki za wyniki betki. Mężem się póki co nie przejmuj. Faceci są dziwni. Za nimi się nie da nadążyć. Ale na pewno on też się cieszy. Może po prostu boi się? Ale i to mu minie. Jak zobaczy, jaka Ty jesteś szczęśliwa.
Wszystkim Wiolkom życzę wszystkiego najlepszego.