reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Ło matko, przez to usg zobaczyła, uwierzyłam i dzisiaj mnie tak muli, że mam dość :eek:
Na śniadanie jadłam mandarynki z suchą bułką, bo jak lodówkę otworzyłam to nic nie mogłam wymyślić. Teraz też jestem głodna, ser biały czeka na zjedzenie, ale ciężkie to zadanie :sorry:
 
reklama
Cześć Dziewczyny.

Wczoraj pożegnaliśmy Grzesia. Od kilku dni była taka brzydka pogoda. A wczoraj błękitne niebo i słoneczko. Dobry człowiek - piękna pogoda. Mały Kościółek. Mały cmentarzyk. Może 20 grobów na krzyż. Grześ został pochowany blisko domu, który wybudował. Może z pół kilometra od niego. Wystarczy przejść ulicę i mały lasek... Było dużo ludzi. Przylecieli nawet jego współpracownicy z Francji. Piękna mowa napisana przez jego kolegów. Pięknie grająca trąbka. Jeśli pogrzeb może być piękny - to ten na pewno był.

Dziś mija tydzień od wypadku. A ja nadal nie wierzę w to, że jadąc do niego już go w tym domu nie zobaczę.

Nie mogę pojąć jak wiele może się zmienić w życiu człowieka przez zaledwie ułamki sekund. I jak bardzo może się zmienić życie w ciągu kilku dni.

Tydzień temu o tej porze niczego nieświadomi z moim M robiliśmy ostatnie zakupy. Byliśmy szczęśliwi, bo nadchodził nasz wielki dzień. Wystarczył jeden telefon, jedna minuta rozmowy, by wszystko się zmieniło. Nie ma uśmiechu, szczęścia. Jest ból, łzy i serce rozdarte na pół.

Synek Grzesia od momentu jak wie, że jego tata jest z aniołkami codziennie rano i wieczorem staje przed oknem, patrzy w niebo i macha Grzesiowi. I każe mamie też machać.

Ja wczoraj odebrałam swoją wiązankę ślubną. Wyglądała tak jak miała. Była śliczna. Po pogrzebie wróciłam z moim M i moimi rodzicami do tego kościółka, w którym żegnaliśmy Grzesia i złożyłam ją pod figurką Maryji i obrazem JPII. Nigdy w życiu nie trzęsły mi się tak ręce jak w tym momencie. Oddałam w intencji Grzesia swoje marzenia...

To dla mnie przestraszny rok. Najpierw radość z ciąży. Potem utrata Orzeszka. Radość ze ślubu i... kolejne utracone marzenia. I utrata tak wspaniałego członka rodziny.

Wiecie - ja nigdy Grzesia nie widziałam w złym nastroju. Zawsze widział pozytywy a nie negatywy. Zawsze potrafił się uśmiechnąć, jak trzeba było walił prosto z mostu i zawsze był gotowy pomóc.

Nie wiem kiedy przestanę płakać...

Przez ten tydzień schudłam 3kg. Dziś zauważyłam, że nie mogę opanować drżenia rąk. Czuję się tak jakbym w jakiejść części umarła z Grzesiem.

I wiem - może to zabrzmieć jak użalanie się nad sobą. Ale wierzcie mi - daleko mi do tego. Po prostu za dużo się na mnie zwaliło w ciągu ostatnich miesięcy. A śmierć Grześka jest dla mnie niewyobrażalna. I bardzo boli.

Pytacie czy robiłam betę. Nie. Mój organizm przeszedł taki szok w ciągu ostatnich dni, że przeszły wszystkie objawy. To co czułam na początku zeszłego tygodnia to po prostu były nerwy przedślubne. I tyle. Piersi nie bolą. Podbrzusze nie ciągnie. Białe grudki zniknęły. W piątek tylko, gdy odwoływaliśmy salę, w której miało być wesele dostałam plamień. Trwały krótko. I były niewielkie. Po prostu stres.

Agatko ja też pocieszam się tym, że mój Orzeszek od tygodnia ma teraz najlepszą opiekę o jakiej mogłam marzyć. Grześ był świetnym ojcem. Tylko wiesz - mój Orzeszek ma tam na górze moją Babcię, dwóch Dziadków... Na pewno nie był tam sam. Grześ bardziej był potrzebny swojemu synkowi. I swojej żonie. Bóg nie powinien go wołać do siebie. Nie powinien...

I masz rację - złego licho nie bierze. Tracimy zawsze tych, którzy na to nie zasługują. Dlatego tak ciężko mi w tej chwili wierzyć w jakikolwiek sens. Bo jeśli Bóg nas kocha, to czemu skazuje nas na takie cierpienie? Czemu zabiera nam tych, którzy mają tak wiele jeszcze do zrobienia? Którzy są tak potrzebni? Którzy są tacy młodzi?!

Cieszę się, że z Twoim Kropkiem wszystko jest w najlepszym porządku. Oby tak dalej. A brzuszek śliczny. Mimo że jak na moje oko mało zaokrąglony. Hipopotama na pewno tam nie widzę.

Karola322, Aga34, Ewelina28, Czarna76, Ilonka26, Natalineczka555 i cała reszta Dziewczyn, których nie wymieniłam - dziękuję za modlitwę, dobre słowo i pamięć. Nie wiecie nawet jakie to dla mnie ważne.

Just79 to chyba najpiękniejsze 7mm Twojego życia? Cieszę się razem z Tobą.

Kasia trzymam kciuki za wyniki betki. Mężem się póki co nie przejmuj. Faceci są dziwni. Za nimi się nie da nadążyć. Ale na pewno on też się cieszy. Może po prostu boi się? Ale i to mu minie. Jak zobaczy, jaka Ty jesteś szczęśliwa.

Wszystkim Wiolkom życzę wszystkiego najlepszego.
 
Cześć Dziewczyny.

Wczoraj pożegnaliśmy Grzesia. Od kilku dni była taka brzydka pogoda. A wczoraj błękitne niebo i słoneczko. Dobry człowiek - piękna pogoda. Mały Kościółek. Mały cmentarzyk. Może 20 grobów na krzyż. Grześ został pochowany blisko domu, który wybudował. Może z pół kilometra od niego. Wystarczy przejść ulicę i mały lasek... Było dużo ludzi. Przylecieli nawet jego współpracownicy z Francji. Piękna mowa napisana przez jego kolegów. Pięknie grająca trąbka. Jeśli pogrzeb może być piękny - to ten na pewno był.

Dziś mija tydzień od wypadku. A ja nadal nie wierzę w to, że jadąc do niego już go w tym domu nie zobaczę.

Nie mogę pojąć jak wiele może się zmienić w życiu człowieka przez zaledwie ułamki sekund. I jak bardzo może się zmienić życie w ciągu kilku dni.

Tydzień temu o tej porze niczego nieświadomi z moim M robiliśmy ostatnie zakupy. Byliśmy szczęśliwi, bo nadchodził nasz wielki dzień. Wystarczył jeden telefon, jedna minuta rozmowy, by wszystko się zmieniło. Nie ma uśmiechu, szczęścia. Jest ból, łzy i serce rozdarte na pół.

Synek Grzesia od momentu jak wie, że jego tata jest z aniołkami codziennie rano i wieczorem staje przed oknem, patrzy w niebo i macha Grzesiowi. I każe mamie też machać.

Ja wczoraj odebrałam swoją wiązankę ślubną. Wyglądała tak jak miała. Była śliczna. Po pogrzebie wróciłam z moim M i moimi rodzicami do tego kościółka, w którym żegnaliśmy Grzesia i złożyłam ją pod figurką Maryji i obrazem JPII. Nigdy w życiu nie trzęsły mi się tak ręce jak w tym momencie. Oddałam w intencji Grzesia swoje marzenia...

To dla mnie przestraszny rok. Najpierw radość z ciąży. Potem utrata Orzeszka. Radość ze ślubu i... kolejne utracone marzenia. I utrata tak wspaniałego członka rodziny.

Wiecie - ja nigdy Grzesia nie widziałam w złym nastroju. Zawsze widział pozytywy a nie negatywy. Zawsze potrafił się uśmiechnąć, jak trzeba było walił prosto z mostu i zawsze był gotowy pomóc.

Nie wiem kiedy przestanę płakać...

Przez ten tydzień schudłam 3kg. Dziś zauważyłam, że nie mogę opanować drżenia rąk. Czuję się tak jakbym w jakiejść części umarła z Grzesiem.

I wiem - może to zabrzmieć jak użalanie się nad sobą. Ale wierzcie mi - daleko mi do tego. Po prostu za dużo się na mnie zwaliło w ciągu ostatnich miesięcy. A śmierć Grześka jest dla mnie niewyobrażalna. I bardzo boli.

Pytacie czy robiłam betę. Nie. Mój organizm przeszedł taki szok w ciągu ostatnich dni, że przeszły wszystkie objawy. To co czułam na początku zeszłego tygodnia to po prostu były nerwy przedślubne. I tyle. Piersi nie bolą. Podbrzusze nie ciągnie. Białe grudki zniknęły. W piątek tylko, gdy odwoływaliśmy salę, w której miało być wesele dostałam plamień. Trwały krótko. I były niewielkie. Po prostu stres.

Agatko ja też pocieszam się tym, że mój Orzeszek od tygodnia ma teraz najlepszą opiekę o jakiej mogłam marzyć. Grześ był świetnym ojcem. Tylko wiesz - mój Orzeszek ma tam na górze moją Babcię, dwóch Dziadków... Na pewno nie był tam sam. Grześ bardziej był potrzebny swojemu synkowi. I swojej żonie. Bóg nie powinien go wołać do siebie. Nie powinien...

I masz rację - złego licho nie bierze. Tracimy zawsze tych, którzy na to nie zasługują. Dlatego tak ciężko mi w tej chwili wierzyć w jakikolwiek sens. Bo jeśli Bóg nas kocha, to czemu skazuje nas na takie cierpienie? Czemu zabiera nam tych, którzy mają tak wiele jeszcze do zrobienia? Którzy są tak potrzebni? Którzy są tacy młodzi?!

Cieszę się, że z Twoim Kropkiem wszystko jest w najlepszym porządku. Oby tak dalej. A brzuszek śliczny. Mimo że jak na moje oko mało zaokrąglony. Hipopotama na pewno tam nie widzę.

Karola322, Aga34, Ewelina28, Czarna76, Ilonka26, Natalineczka555 i cała reszta Dziewczyn, których nie wymieniłam - dziękuję za modlitwę, dobre słowo i pamięć. Nie wiecie nawet jakie to dla mnie ważne.

Just79 to chyba najpiękniejsze 7mm Twojego życia? Cieszę się razem z Tobą.

Kasia trzymam kciuki za wyniki betki. Mężem się póki co nie przejmuj. Faceci są dziwni. Za nimi się nie da nadążyć. Ale na pewno on też się cieszy. Może po prostu boi się? Ale i to mu minie. Jak zobaczy, jaka Ty jesteś szczęśliwa.

Wszystkim Wiolkom życzę wszystkiego najlepszego.

Dziękuję...
Popłakałam się...
Tak bardzo nie mogę pojęć pewnych działań Najwyższego...
Zabiera nam wszystko, co dla nas ważne...
 
Jak to mowia nieszczescia chodza parami powiem ci ze ja tez mam przeklety ten rok nie dosc ze stracilam aniolka to jeszcze zle mnie wyczyscili i musialam dwa razy przez to samo przechodzic bylam zalamana teraz ide znow do szpitala ale z kolanem i ciagle po szpitalach chodze niech konczy sie juz ten rok.Moze nastepny bedzie dla nas lepszy.Trzymaj sie kochana cieplutko.
 
She przytulam... Dzisiaj w Dzień dobry TVN była mowa o śmierci... I padło tam bardzo mądre zdanie... "Na śmierć trzeba sobie zasłużyć"... Jest w tym coś prawdziwego... Może Bóg rzeczywiście zabiera stąd młodych i dobrych ludzi, bo tam czeka ich lepsze życie...
 
Widziałam zdjęcia z wypadku. Z auta Grzesia został tylko tył. Ciężarówka uderzyła w auto Grzesia nie czołowo a centralnie w kierowcę. Może gdyby zderzenie było czołowe Grześ by żył? Tak samo jak kierowca clio, które jechało za Grzesiem i po tym jak Grzesia odrzuciło na bok, uderzyło w ciężąrówkę czołowo...

To było auto, którym mieliśmy jechać do ślubu...

Z relacji świadków wiemy, że Grześ zginął na miejscu. Zaraz po wypadku dobiegła do niego pani z domu stojącego obok drogi i kierowca z auta jadącego za clio. Grześ już nie żył. Kierowca tego trzeciego auta pomagał kierowcy z clio. Z jego relacji wiemy, że nadal wraca do niego widok Grzesia. Ten pan oznajmił, że mimo, że Grzesia nie znał zapamięta go do końca życia. Po pierwsze dlatego, że nie mógł mu już pomóc a tak bardzo chciał. A po drugie dlatego, że gdyby wyjechał w trasę minutę wcześniej byłby na miejscu Grzesia...

Mój M miał jechać z nim, ale nie dostałby wolnego, więc musiał odmówić Grzesiowi... Choć na tyle Bóg był miłosierny.
 
Ostatnia edycja:
Daaa tak, to mądre słowa. Ksiądz prowadzący mszę też mówił mądrze. Tylko nosząc żałobę w sercu, stojąc koło trumny 33-letniego członka rodziny ciężko myśleć kategoriami: On był wyjątkowy dlatego Bóg go zawołał do siebie.

W naszym poczuciu on był bardziej potrzebny tu na ziemi, nam wszystkim. Nie Bogu.
 
Daaa tak, to mądre słowa. Ksiądz prowadzący mszę też mówił mądrze. Tylko nosząc żałobę w sercu, stojąc koło trumny 33-letniego członka rodziny ciężko myśleć kategoriami: On był wyjątkowy dlatego Bóg go zawołał do siebie.

W naszym poczuciu on był bardziej potrzebny tu na ziemi, nam wszystkim. Nie Bogu.

She rozumiem Cię doskonale i pozwól, że zapalę [*]
Trudno zrozumieć wyroki Boga...
 
reklama
Rozumiem Cię She... Wiadomo, że staramy sobie takie tragedie tłumaczyć, a w naszych sercach nadal boli pytanie dlaczego... :-:)-(

Kiedyś nie zastanawiałam nad śmiercią... Swoją, czy kogokolwiek z moich bliskich.... To zmieniło się rok temu... Moja znajoma (lat 22) wyjechała ze swoim narzeczonym (lat 23) na wakacje do Egiptu... Obydwoje zdrowi, pełni życia... Trzeciego dnia on się już nie obudził... tak po prostu... do dziś nie wiadomo dlaczego.... Mimo, że nie jest to moja bliska znajoma, a jej narzeczonego widziałam tylko na zdjęciach, to wiem, że miało to ogromny wpływ na moje życie... Od tego wydarzenia codziennie budząc się i kładąc się spać mówię mojemu M. jak bardzo go kocham i dziękuję mu za to, że po prostu jest ...
 
Do góry