Gagatka światełko dla Twojego Aniołka
[*]
A ja Dziewczyny odkładam betę na po weselu. Nie mogę iść się pokłóć przed, bo mam strasznie cieńkie żyły, w które ciężko się wkłuć. Pobieranie krwi to dla mnie masakra, bo nigdy nie udaje się za pierwszym razem. A jak już się uda to przez kolejnych kilka dni chodzę z siniakami na pół ręki. A sukienki mam na ramiączkach, więc kiepsko by to wyglądało... Jakbyśmy się co najmniej z M potłukli :-) Dobrze, że mnie olśniło, bo jakbym poszła oddać krew, to potem bym sobie w twarz pluła, że nie pomyślałam o konsekwensjach!
Pierwszy test wyblakł i II kreseczka jest ledwo co widzialna (ja wiem gdzie była, więc ją widzę... Ale ktoś trzeci stwierdziłby, że mam wizje ;-) ), drugi zaś wysechł cały i ma II kreseczki. Kontrolną silną, testową słabą. Jakieś lipne te testy... Mówię Wam.
Skupię się więc na ślubie, postaram się zignorować objawy i poczekam jeszcze trochę.
Choć to co się ze mną dzieje zaczyna mnie denerwować. Teraz np. strasznie mi się spać chce. Jestem taka znużona, a tyle jeszcze do zrobienia. A w domu jest tak cicho i spokojnie...
W sklepie na zakupach zapragnęłam kiełbasy (nowość, bo nie jadam), ale jak tylko przyszłam do domu to ochota mi przeszła. Ostatnie łyki kawy stawały mi w gardle. Książkowe objawy, nie? I chyba dlatego coraz bardziej się upewniam, że to moja wyobraźnia.
Na początku roku też czułam się dziwnie i nigdy nie była to ciąża. A jak jeden cykl czułam się normalnie (tylko byłam rozkojarzona strasznie), to się okazało, że jest Orzeszek...
Dziwna jestem. Nie ma co...