Ja tylko na chwilę.
Aga34 GRATULACJE!!!
V_jolka80 witaj w klubie. Czuję się tak samo. Wczoaj byliśmy u brata M. Były też obie siostry żony brata. Jedna rodzi w styczniu (tak jak ja miałam rodzić), druga w kwietniu. I w sumie wszystko było ok, dopóki w dvd nie wylądowało nagranie usg tego dzieciaczka, który urodzi się w styczniu. To będzie dziewczynka. I w sumie widok jej twarzyczki, kręgosłupa, rączek... W sumie to wszystko nawet bym zniosła. Ale jak usłyszałam z głośników bicie serca. Odrazu byłam w kiblu z płaczem. Oni nie wiedzą o moim poronieniu. Postarałam się więc pozbierać, czerwone oczy zrzuciłam na karb przeziębienia i jakoś wytrwałam jeszcze trochę. Ale jak tylko wsiedliśmy do auta, całą drogę przepłakałam. I dziś nadal czuję się fatalnie. To mogło być moje usg. To mogło być bicie serca mojego Orzeszka. Mogło... Ta świadomość tak bardzo boli...
Przytulam bardzo, bardzo mocno...
To nie jest proste ukrywać się ze swoim bólem...
Ja, wśród przyjaciół i znajomych,którzy nie wiedzą o niczym, nakładam maskę
Uśmiecham się, żartuję, bo nie mam ochoty na ciągłe tłumaczenia
A świadomość, o której piszesz...
To jest chyba najgorsze...
Bo niby wiesz, że to co się stało, nie było zależne ani od Ciebie, ani od nikogo innego...
I to ciągłe pytanie:
Dlaczego to właśnie moje maleństwo musiało odejść?
To nie jest proste ukrywać się ze swoim bólem...
Ja, wśród przyjaciół i znajomych,którzy nie wiedzą o niczym, nakładam maskę
Uśmiecham się, żartuję, bo nie mam ochoty na ciągłe tłumaczenia
A świadomość, o której piszesz...
To jest chyba najgorsze...
Bo niby wiesz, że to co się stało, nie było zależne ani od Ciebie, ani od nikogo innego...
I to ciągłe pytanie:
Dlaczego to właśnie moje maleństwo musiało odejść?
Ostatnia edycja: