ubytek w przegrodzie międzykomorowej to ja też mam i żyję z tym choć czasem cięzko.Najprościej pisząc to dziura w sercu.Witajcie
nie mam czasu dzisiaj wiecej pisac. Pozatym jakoś trochę sie zdołowałam. Ale moze neidługo minie.
Agatko co do tych wyników to na pierwszy rzut oka wydaje sie wszystko w porządu. Ale jak zaczełam się zagłebiać to możliwe iż jest parę informajci które mogą świadczyć o niedotlenieniu.Nie znam sie na tym. WYsłałam do pani dr. Może ona coś powie.
Jest takie zdanie np.
Płuca bezpowietrzne, cechy aspiracji wód płodowych?
Nadnercza- w miejscu typowym o wyraźnym rysunku, przekrwione?
a już najbardziej intersuje mnie co oznacza
Przy omawianiu układu krwionosnego- obecność ewentualnego ubytku w przegordzie międzykomorowej oraz średnica tętnicy płucnej nie nadają się do oceny makroskopowej?
Czy któraś z was się na tym zna?
Coś takiego jak po narodzeniu u niektórych noworodków przetrwały przewód botalla ,który się nie zamyka i potrzebna jest operacja.
Piękny sen.Też myślę,że córcia przyszła się z Tobą pożegnać.Mój Z pojechał na zakupy, to mam teraz chwilę dla siebie....
On się strasznie denerwuje, ze siedzę ciągla na necie i czytam o poronieniach i ciążach po stracie.....twierdzi, że tylko niepotrzebnie rozdrapuje rany...trochę racji ma dlatego jesli już to ostatnio jestem tylko z Wami, bo tu przynajmniej pozytywne wibracje są a nie takie głupoty i straszenia jak na innych forach.
Muszę Wam coś opowiedzieć.....
jakieś dwa lub trzy tygodnie po poronieniu miałam taki sen :
siedziałam w domu z całą rodziną i tuliłam swoje dziecko, to była dziewczynka, tylko, że miała jakąś chorobę, coś jak zespół Downa, była sliczna i się do mnie cały czas uśmiechała....w pewnym momencie wtuliła się we mnie i zasnęła, ale tak dziwnie, stała się taka wiotka i przestała oddychać, zaczęłam krzyczeć do wszystkich że ona nie zyje, żeby ją ratowali, a moja mama i mój Z ze stoickim spokojem powiedzieli, że ona tylko spi, a ja dalej krzyczę, że nie, żeby mi pomogli ją ratować i szarpię tym wiotkim ciałkiem.....a moja mama powiedziała idź ją połóż do łóżeczka, ona zasnęła, zostaw ją i pozwól jej spać....
nie jestem jakąś tam nawiedzoną osobą, ale po tym śnie kamień spadł mi z serca, niesamowicie się uspokoiłam....obudziłam się z płaczem i ogromnym poczuciem ulgi, opowiedziałam sen mojemu Z i rozpłakaliśmy się oboje....czułam, ze moje dzieciątko przyszlo się ze mną pożegnać i powiedzieć mi, ze było chore i żebym już pozwoliła jej odejść i nie starała się za wszelką cenę zatrzymywać jej w pamięci.
i tak naprawdę to właśnie wtedy uwolniłam się od tego ciężaru, od tego cierpienia...
tego samego dnia dostałam pierwszą @ i wiedziałam, ze już wszystko będzie dobrze....
Dała Ci znać,że nic jej nie jest,że spokojnie sobie śpi.