Witajcie dziewczynki z rana (u mnie wciąż jest ranek) :-)
Mam nadzieję, że te z dołkami po spędzeniu przedpołudnia na forum czują się już lepiej
Jeśli jeszcze nie to ściskam mocno.
moja kochana ja mialam zabieg..jeden lekarz powiedzial ze musze czekac pol roku a drugi za juz moge sie starac na 2 @ (ja wybieram ta 2 opcje) ja tez bylam w 8 tygodniu-pusty pecherz ciazowy bez zarodka...ale mi nie dali wyboru mialam czyszczenie.... a masz juz @???
U mnie zarodek się rozwijał do 7 tyg i 3 dnia, a potem przestał :-( Nawet widziałam to maleństwo, miało już oczka małe rączki i maleńkie nóżki - było słodkie...
@ oczywiście jeszcze nie mam. Dopiero od 5 dni przestałam krwawić i plamić, więc trzeba poczekać pewnie przynajmniej jeszcze 2 tyg. Mój gin mówił, że średnio pierwsza @ przychodzi po 6 tyg, ale oczywiście mam nadzieję, że u mnie będzie wcześniej. To się jednak dopiero okaże.
dzisiaj od rana mam fantastyczne samopoczucie......
jestem bardzo szczęśliwa...i mam cudownego męża, w którym po raz kolejny się zakochałam....
i jestem pewna, że teraz już wszystko musi być dobrze
i praca nad zafasolkowaniem i czekanie na rezultaty upłynie w błogim stanie zakochania....:-)
I tak trzymać!!! :-):-):-)
A ja znowu jestem sama bo mężuś poszedł do pracy i tak codziennie a dzisiaj dopiero wróci po 21.00 już tak 5 tydzień siedzenia w domu a tu jeszcze sporo czasu przed nami. Ale dzidziuś najważniejszy:-):-):-):-)
Karola, to odpoczywaj za nas wszystkie co to musimy chodzić do pracy i nie mamy kiedy poleżeć. Możesz przeczytać za nas wszystkie książki co to leżą odłogiem i czekają na swój czas i obejrzeć zaległe filmy
A w czasie nieobecności męża my możemy umilić Twój czas ;-)
Dzien dobry dziewczynki zadki bywam bo leze z ta noga i okazalo sie wczoraj ze ide na zabieg bo poszla mi łekotka 4 tygodnie po lekarzach i kazdy gadal co innego i w koncu wczoraj trafilam do normalnego i mowi ze niema co trzeba zabieg bo ja sie tylko mecze 4 tygodnie i poprawy nic nie
Lenka, dobrze trafiłaś w końcu na kompetentnego lekarza. Umawiaj się zatem szybko na zabieg i wkrótce będziesz hasała ze zdrową nóżką ;-) Trzymam kciuki aby wszystko sprawnie przebiegło.
Ja tez duzo o tym rozmawiam nie robie z tego tajemnicy bo nie zrobilam nic zlego ,z M tez razem plakalismy najwazniejsze zeby sie nie obwiniac .Bo to prowadzi do kłotni.I niektórzy to aż sie dziwli że ja mówie o tym tak normalnie ,ale trzeba mówić duzo na ten temat.Bo to pomaga
Ja z mężem też sporo o tym rozmawiałam. On chciał abym z nim rozmawiała zamiast tłumić to w sobie. Nie mam problemów też aby rozmawiać z moimi przyjaciółmi, którzy wiedzieli o ciąży. Z rodziną jednak tego nie roztrząsam, chociaż nie jest to też temat tabu. Oni się pytają jak się czuję i pocieszają, że następnym razem się uda po czym kończymy temat. Zresztą rodzina jest daleko i nie mamy okazji za często porozmawiać.
W pracy natomiast nikt nie wiedział o ciąży, więc nie mówiliśmy co się stało. Jedynie szefom musieliśmy powiedzieć aby uspawiedliwić swoją nieobecność w pracy. Męża nie było tylko jeden dzień, ale ja przez kilka dni zostałam w domu. Innym powiedziałam, że miałam anginę. Czasami jednak zastanawiam się czy to było dobre posunięcie. Niedawno rozmawiałam z kolegą z pracy, któremu właśnie urodziło się dziecko o jego problemach. (Chłopczyk urodził się kilka tygodni wcześniej, ma problemy z serduszkiem i czymś jeszcze. Jego starsza siostra urodziła się 2 czy 3 miesiące za wcześnie i wyszła do domu dopiero po pół roku pobytu w szpitalu, więc mają trochę przeżyć z dziećmi). Inny kolega, który przysłuchiwał się naszej rozmowie zapytał kiedy my z G planujemy dziecko. Przyznam, że strasznie przykro mi się zrobiło i nie wiedziałam co odpowiedzieć :-(. Na szczęście ten pierwszy kolega naskoczył na niego, że się nie zadaje takich pytań i temat został zamknięty. Myślę, że jakby ludzie tutaj wiedzieli co się stało to nie zadawaliby mi takich głupich pytań.
a najlepsze jest to, że ja ciągle nie mogę uwierzyć, że nie jestem w ciąży
normalnie choroba psychiczna...
czy co
tak oglądam tą @ i cały czas jestem przekonana, że to jeszcze jest możliwe, a właściewie, to że jest niemożliwe, żebym nie była w ciąży ...
ale wstyd... taki człowiek dorosły a taaaaaki głupiutki...
Chyba każdej z nas trudno uwieżyć, że nie jesteśmy w ciąży. Mimo, że w wielu przypadkach nasze szczęście trwało zaledwie kilka tygodni, to jednak zdążyłyśmy się przyzwyczaić do tej myśli i teraz trudno jest nam zaakceptować, że coś się zmieniło w tej kwestii :-(
Poczekam do jutra na wynik i zobaczymy
Życzę jak najlepszych wyników!!! Niech ten poziom będzie tym razem bardzo niski, więc nie będziesz miała wątpliwości czy się już starać o fasolkę czy nie!
Karolcia, to ja Ci powiem lepszy numer. Ze strony rodziny mojego P też nie ma tematu, jakby nic się nie stało, pomijając temat, że nawet teściowa nie raczyła odwiedzić mnie w szpitalu....A po zabiegu skomentowała i to nie do mnie!!!! - "Mogła jeszcze bardziej zapier* w pracy" - znaczy, że to co się stało, to moja wina.....
tyle, że ja nią się nie przejmuje....toleruje, bo muszę....ogólnie jest ok, tylko ten jeden wyskok....mi teściowa do szczęścia nie potrzebna!
Teściowie trafiają się różni. W końcu to nie ich wybieramy tylko ich synów. Jeśli jednak nie umieją się zachować w pewnych sytuacjach to trzeba ich olać i tyle. Chociaż wiem, że to tak łatwo powiedzieć a wiadomo, że takie zachowanie teściowej boli...
KOCHANI SĄ CI NASI MĘŻCZYŹNI.
Podpisuję się pod tym obiema rękami :-):-):-)
Kochaniutkie, mykam! Za chwilę czeka mnie starcie z teściową przy wspólnym obiadku
Mam nadzieję, że obiadek z teściową nie był taki zły ;-)
Trzymajcie się dziewczynki i niech Wam dopisują humorki
Ja chyba powinnam zabrać się w końcu do pracy. Codziennie sobie obiecuję, że tym razem jak przyjdę do pracy to najpierw popracuję a potem do Was zajrzę, ale jakoś nie mogę się powstrzymać i praca musi poczekać ;-) Zresztą ostatnio i tak nie mam nastroju do pracy... jakoś tak.
Za pół godzinki idę zresztą (wciąż w pracy i na jej terenie) na zbadanie tzw. vital numbers, czyli mnie zważą, zbadają ciśnienie, poziom glukozy i cholesterolu i na tej podstawie stwierdzą czy jestem okazem zdrowia czy też niekoniecznie. To tak w ramach ubezpieczenia zdrowotnego organizują nam takie testy co roku. W tamtym roku za uczestniczenie w nich płacili nam $75, ale w tym roku widać, że jest kryzys i nic nie płacą
Obiecują tylko, że jak się pójdzie na ten test i dodatkowo wypełni ankietę o swoim zdrowiu przez internet to się dostanie $600 zniżki na ubezpieczenie na przyszły rok. Z tym, że nawet z tą zniżką to ubezpieczenie będzie droższe niż w tym roku bez zniżki. Niektórzy twierdzą, że w przyszłym roku pewnie zniżki nie będzie i w taki to sposób zwiększą nam składkę na ubezpieczenie jeszcze bardziej...:-( Ach, ale na temat tutejszego ubezpieczenia długo by pisać, więc nie chcę Was dłużej tym tematem zamęczać.