Hmmm niedawno pisałam Wam że idę na zabieg, usuwali mi ciążę obumarłą. Moja historia jest bardzo długa bo od miesiąca lekarze nie potrafili stwierdzić co z moim dzieckiem, najpierw przy pierwszym badaniu powiedzieli że to ciąża pozamaciczna (bez usg), później że bardzo wczesna ciąża (pierwsze usg), później że puste jajo płodowe (drugie usg), następnie powiedzieli że będę mamą i że zarodek się jednak rozwija (to było w dniu w którym przyszłam na zabieg 3 usg), odprawili mnie do domu, po 2 tygodniach kontrola- ciąża obumarła (4usg), dzień przed zabiegiem potwierdzili że maleństwo nie żyje, na noc tabletka dopochwowo na rozszerzenie szyjki macicy, potworny ból przez pół nocy i strasznie dużo krwi, następnego dnia zabieg, wszystko od momentu gdy zawołali mnie na salę operacyjną pamiętam jak przez mgłę, obudziłam się 15 minut po zabiegu, nic mnie nie bolało, tylko całe łóżko we krwi, gdy usiadłam skrzepy wielkości pięści. Wczoraj wróciłam do domu a 2 dni temu miałam ten zabieg. Nie myślcie że piszę to żeby kogoś straszyć jaki to straszny zabieg ale chyba mi lżej gdy mogę to z siebie wyrzucić...:-(