Miroslava1979
Szalona Żoneczka ;-)
Faceci tak już mają, nie potrafią okazywać otwarcie uczuć.
Mój M przy pierwszym poronieniu był ze mną, ale widziałam, że on nie martwi się o to, ze nasze maleństwo umarło, tylko o to, ze ja cierpię. Wtedy nic nie mówiłam, dopiero po jakimś czasie wybuchłam, wywrzeszczałam mu, że on nie chciał tego dziecka, że nie rozumie co ja czuję i takie tam i wiecie co, wtedy on pękł, rozpłakał się jak dziecko i wytłumaczył mi, że on widzi jak ja cierpię i dlatego nie chce mnie bardziej dobijać, od tamtego czasu rozumiem go.
Tym razem, jak powiedziałam mu, że coś jest nie tak, byliśmy momentalnie w szpitalu i on też tak strasznie chciał żeby to była pomyłka lekarska, nie uwierzył lekarzom tak samo jak ja... nawet gdy juz kolejny lekarz to potwierdził, to on i tak pytał sie mnie, czy będą mnie badać przed zabiegiem, żeby się upewnić....
On też cierpi, ale znowu tego nie okazuje, tylko, że ja już wiem, ze on to robi w skrytości seca... I ja też...
Mój M przy pierwszym poronieniu był ze mną, ale widziałam, że on nie martwi się o to, ze nasze maleństwo umarło, tylko o to, ze ja cierpię. Wtedy nic nie mówiłam, dopiero po jakimś czasie wybuchłam, wywrzeszczałam mu, że on nie chciał tego dziecka, że nie rozumie co ja czuję i takie tam i wiecie co, wtedy on pękł, rozpłakał się jak dziecko i wytłumaczył mi, że on widzi jak ja cierpię i dlatego nie chce mnie bardziej dobijać, od tamtego czasu rozumiem go.
Tym razem, jak powiedziałam mu, że coś jest nie tak, byliśmy momentalnie w szpitalu i on też tak strasznie chciał żeby to była pomyłka lekarska, nie uwierzył lekarzom tak samo jak ja... nawet gdy juz kolejny lekarz to potwierdził, to on i tak pytał sie mnie, czy będą mnie badać przed zabiegiem, żeby się upewnić....
On też cierpi, ale znowu tego nie okazuje, tylko, że ja już wiem, ze on to robi w skrytości seca... I ja też...