reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dzień dobry,
wolałabym przebywać w tym momencie na innym forum, ale mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona...
W tym tygodniu wyszłam ze szpitala po drugiej stracie.
Pierwszą ciążę straciłam we wrześniu 2020 w 8+6 tyg. Skończyło się podaniem tabletek w szpitalu i łyżeczkowaniem. Byłam wtedy z innym partnerem, związek nie przetrwał (z innego powodu). Do pracy wróciłam dość szybko, ale psychicznie nie doszłam do siebie chyba nigdy. Byłam u psychologa, stwierdził początki depresji, zaproponował leczenie, nie chciałam brać leków, kolejny raz już nie poszłam.
Wtedy uwierzyłam w to, co mówili niektórzy: może to stres, 1 ciąża, czasem tak się zdarza, pech.
Po jakimś czasie poznałam obecnego partnera, szczęśliwie zakochałam się. Rozpoczęliśmy starania. Zaszłam w ciążę i na 2 USG okazało się, że ciąża zatrzymała się na etapie 6+2. Znów szpital, tabletki i łyżeczkowanie.
Mam 38 lat i nie mam dzieci.
Narazie... chce mi się tylko płakać.
Partner bardzo mnie wspiera, a ja gdzieś z tyłu głowy myślę o tym, że może nigdy nie dam mu dzieci, a on odejdzie... Przyszłość mnie przeraża. Czuję pustkę.
Badań nie robiłam, poza bardzo podstawowymi. Czytałam, że czasem nie można znaleźć przyczyny... że leczenie trwa latami... ja tego czasu nie mam...
Mam milion myśli, raz chcę walczyć, za chwilę, jak pomyślę, że brakuje mi siły, planu, pewnie pieniędzy, chce mi się płakać jeszcze bardziej.
Jak znaleźć w sobie siłę, mając w pamięci to morze krwi... Może taki mój los? Tyle, że nie potrafię się z tym pogodzić.
Podziwiam osoby, które próbują wiele razy.
Ja do tego podchodzę tak, że faktycznie nie każdy może mieć dzieci naturalnie, jako ludzie (żeby nie było - ja tez) mamy takie roszczeniowe podejście, że wszystko nam się należy, w tym również zdrowie. A tak nie jest i powinnismy to zaakceptować. Ja jestem na etapie takiej akceptacji i zaczyna mi być z tym łatwiej w zyciu. Ja tez nie mam dzieci, tez poroniłam dwa razy i okej jestem trochę młodsza ale ja sobie teraz daje ostatnia szanse i potem będę potrzebować przerwy bo nie wyobrażam sobie, żeby kolejny rok kręcił wokół moich nieudanych ciąż.
Jakie badania robiłaś po drugim poronieniu? Ja dużo badań zrobiłam w LUX med - cena pakietu jest znacznie tańsza niż badania które tam zrobiłam, kilka prywatnie, kilka na NFZ. Poszłam na akupunkturę, do dietetyczki - poprawiałam mnóstwo swoich małych niedoborów. Zmieniłam 2 razy lekarza - ginekologa i endokrynologa. I zobaczymy czy zmiany które wprowadziłam w swoim zyciu i problemy które udało się zdiagnozować przyniosą pozytywne rezultaty. Jeżeli Tobie zależy musisz działać, nikt tego nie zrobi za Ciebie. Pogadaj z partnerem - zobaczcie jakieś macie możliwości finansowe i czasowe - co jest ważne a z czego możecie zrezygnować. No i najważniejsze brak możliwości posiadania dzieci naturalnie nie oznacza ze nigdy nie będziesz ich miała - jest jeszcze adopcja.
 
reklama
A i jeszcze jedno @IssGreen - nie nastawiaj się źle do badań - one wcale nie trwają latami - ja ogarnęłam całość w jakieś 3-4 miesiące (długo zwlekałam z kariotypem a potem na wynik czekałam ponad miesiąc).
 
Dzień dobry,
wolałabym przebywać w tym momencie na innym forum, ale mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona...
W tym tygodniu wyszłam ze szpitala po drugiej stracie.
Pierwszą ciążę straciłam we wrześniu 2020 w 8+6 tyg. Skończyło się podaniem tabletek w szpitalu i łyżeczkowaniem. Byłam wtedy z innym partnerem, związek nie przetrwał (z innego powodu). Do pracy wróciłam dość szybko, ale psychicznie nie doszłam do siebie chyba nigdy. Byłam u psychologa, stwierdził początki depresji, zaproponował leczenie, nie chciałam brać leków, kolejny raz już nie poszłam.
Wtedy uwierzyłam w to, co mówili niektórzy: może to stres, 1 ciąża, czasem tak się zdarza, pech.
Po jakimś czasie poznałam obecnego partnera, szczęśliwie zakochałam się. Rozpoczęliśmy starania. Zaszłam w ciążę i na 2 USG okazało się, że ciąża zatrzymała się na etapie 6+2. Znów szpital, tabletki i łyżeczkowanie.
Mam 38 lat i nie mam dzieci.
Narazie... chce mi się tylko płakać.
Partner bardzo mnie wspiera, a ja gdzieś z tyłu głowy myślę o tym, że może nigdy nie dam mu dzieci, a on odejdzie... Przyszłość mnie przeraża. Czuję pustkę.
Badań nie robiłam, poza bardzo podstawowymi. Czytałam, że czasem nie można znaleźć przyczyny... że leczenie trwa latami... ja tego czasu nie mam...
Mam milion myśli, raz chcę walczyć, za chwilę, jak pomyślę, że brakuje mi siły, planu, pewnie pieniędzy, chce mi się płakać jeszcze bardziej.
Jak znaleźć w sobie siłę, mając w pamięci to morze krwi... Może taki mój los? Tyle, że nie potrafię się z tym pogodzić.
Podziwiam osoby, które próbują wiele razy.
przykro mi. Robiłas badania na trombofilie, zespół antyfosfolipdowy? To jedne z takich podstawowych badan. Pamiętaj że wiek to tylko liczby. Ze mną na porodówce było mnóstwo dziewczyn 40 lat i więcej i miały ciążę bezproblemowe, a te mlodsze miały problemy.
Wiadomo, jesteśmy tu wszytskie po przejściach i każda świruje. Ale myśle, że warto do nowej ciąży podejść z nowym podejściem - próbować się odcinać od tamtych negatywnych emocji, analiz i strachu. Popatrz jak już Ci się poszczęściło, że znowu możesz w tej ciąży być. Wszytsko zależy od perspektywy która obierzemy - jesteś w ciąży - ciesz się tym ;) a z tymi objawami - ja do zabiegu miałam obolałe piersi i nudności, łącznie z wymiotami pomimo, że ciąża od 2 tygodni się nie rozwiązała - mi to pokazuje, że objawy nic nie znaczą.

Dokładnie, mam takie samo zdanie jak ty. Trzeba dostrzegac pozytywy. Cieszyć się z tego że szybko zaszłas w ciążę, masz też już dziecko. To serio wiele. Ja też szybko zachodze i też mam już dziecko i uważam że jestem w o wiele lepszej sytuacja niż niektóre tutaj dziewczyny. Także cieszmy się z tego co mamy, a co będzie dalej zobaczymy. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu ale trzeba myśleć pozytywnie.
Ja mimo że pochodzę z bardzo katolickiej rodziny, rzadko chodze do kościoła. Ale codziennie się modlę. Teraz też znalazłam sobie taką modlitwę dla kobiet w ciąży i tak jakoś raźniej czuje się z ta wiara, czuje że teraz gora mi pomoże.
 
haha oki.
Ale wypalanie u dermatologa ? Nie wiem czy wypalać w ciąży można, wymrazac można ponoć u dermatologa. Ale myślałam że coś w domu zadziałałam
Kurczę sama nie wiem, ale faktycznie to chyba był ciekły azot w poradni dermatologicznej. 5 minut i po sprawie, zapytaj czy w ciąży można. Uważałabym na rzeczy w domu, bo mój mąż dorobił się stanu zapalnego pod brodawką - właśnie takimi lekami OTC ...
 
Kurczę sama nie wiem, ale faktycznie to chyba był ciekły azot w poradni dermatologicznej. 5 minut i po sprawie, zapytaj czy w ciąży można. Uważałabym na rzeczy w domu, bo mój mąż dorobił się stanu zapalnego pod brodawką - właśnie takimi lekami OTC ...
no mi właśnie ten watrix fajnie pomógł. Na 4 lata spokój. Teraz osłabiony organizm przez ciążę to może zaś zaatakowało. 16 maja mam wizytę u ginekologa to zapytam co on na to ale w sumie i tak pewnie poczekam do drugiego trymestru
 
no mi właśnie ten watrix fajnie pomógł. Na 4 lata spokój. Teraz osłabiony organizm przez ciążę to może zaś zaatakowało. 16 maja mam wizytę u ginekologa to zapytam co on na to ale w sumie i tak pewnie poczekam do drugiego trymestru
Na mają nic nie działało, aż w końcu babka w aptece poleciła mi gdzie iść. I faktycznie pomogło. A miałam na palcu tak jak się trzyma długopis...
 
Przenoszę post na ten wątek
Czesc Dziewczyny,
Potrzebuję porady ponieważ jestem obecnie w trakcie bardzo trudnej sytuacji i już sama nie wiem co robić. Nie wiem czy odpuszczać temat dalszych starań czy nie. Wewnątrz czuje, że nie spocznę i dopóki starczy mi sił fizycznych i ciało nie odmówi posłuszeństwa to będę starała się o dziecko. Ale....
-mam już 38 lat,
- w styczniu tego roku przeżyłam poronienie zatrzymane w 7 tyg ( był 10tydzien jak się dowiedziałam), o dziecko starałam się ponad rok, nie znam przyczyny lekarz stwierdził że to statystyka i tyle,
- obecnie mam zdiagnozowana ciążę pozamaciczna ( zaszliśmy w pierwszym cyklu starań) i jestem po laparoskopii ale czeka mnie jeszcze metotreksat ponieważ beta bardzo wolno spada po zabiegu, czyli znów jestem w tym " gorszym" procencie...Czuje się jak wybrakowany towar, że na starość dziecka mi się zachciało to teraz mam co mam...
Czy to nie zbyt wiele znaków żeby jednak zaprzestać starań? Żeby odpuścić...? Co mogę zrobić teraz aby zapobiec kolejnemu nieszczęściu zwłaszcza, że licznik nieubłaganie tyka...
Robiłam wiele badań: choroby zakaźne, krzywa glukozowa i insulinowa, antykoagulant toczniowy, homocysteine, Ana.
Jedyne co wyszło źle to Ana mam dodatnie miano 1:160. ANA 3 ujemne. Lekarz powiedział, że to żadna przeszkoda i mam brać Acard już na stałe. Biore mioinozytol, koenzym q10, metylowane witaminy, omega 3. Schudłam 3 kg ( ważę 63 przy 163 cm - to chyba w miarę ok). Naprawdę bardzo chce żeby mój ukochany syn miał rodzeństwo którego tak bardzo pragnie....
Na pewno zrobię profil limfocytarny. Co jeszcze mogę zrobić aby w końcu uśmiechnęło się do mnie szczęście...????
Przepraszam za dlugi post ale muszę gdzieś się wyżalić, jak to pisze w szpitalnej sali to łzy płyną mi ciurkiem...
 
reklama
Laski a co na kurzajki w ciąży? Zrobiła mi się dziadówka na kciuki i jak o nią zahacze to boli. Kilka lat temu też miałam jedna w tym samym miejscu i pomogą war*tix czy warto*x jakoś tak. Nie przypominam sobie żeby w ulotce ciąża była przeciwwskazaniem ale na necie pisze że najlepiej poradzić się lekarza🤦 może jakieś domowe sposoby ?
A brodacid?
 
Do góry