Badalas cokolwiek poza tarczyca? Rozumiem, że bierzesz leki i TSH masz ustabilizowane? Te poprzednie 2 razy miałaś dodatnie testy? A badalas HCG? Progesteron?
Pierwszy krok to wg mnie jest wykluczenie niedomogi lutealnej. Potem można pogłębiać diagnostykę o genetykę i immunologie.
Co do odczuwania skurczy, to czy jesteś pewna, że to nie są jelita? Espumisan jest absolutnie bezpieczny, można łykać do każdego posiłku, nawet dawkę max. Natomiast jeśli masz rzeczywiście takie skurcze macicy w bardzo wczesnej ciąży czy nawet na etapie implantacji, to ja bym jeszcze sprawdziła czy nie masz infekcji - nie tylko zwykły posiew na bakterie i grzyby, ale też chalmydia, myco i ureaplasma.
No generalnie jestes na początku drogi, łatwo zachodzisz w ciążę, ale coś się sypie na samym początku. Dobrze mieć sensownego lekarza. Z jakiego rejonu Polski jesteś?
Tak TSH mam poniżej 1, biorę Euthyrox 137. Jedyne co zauważyłam że o ile w 1 fazie cyklu mam ładne niskie to TSH to jak sprawdzałam bety w tych biochemach to TSH trochę wzrastało, tak do mniej więcej 1,5 więc całkiem sporo w krótkim czasie, gdzie nic poza ciąża się nie wydarzyło. Poza niedoczynnością i hashi, mam insulinoopornosc (biorę metformine), hiperprolaktynemię czynnościowa (przyjmuje dostinex), podwyższony testosteron, obniżone SHGB, dużo za duże DHEA-S04, kortyzol w normie. Na ten moment to wszystko co mam zdiagnozowane. Moja gin uważa że jak do wakacji się nie uda to poszerzymy diagnostykę o zespół antyfosfolipidowy. Tylko po jaka cholere mam tyle czekać jak któryś raz z rzędu nie dochodzi do zagnieżdżenia, więc już teraz wiem że jest jakiś problem...
Przy 1 biochemie ciążę wykrylam 14 dpo. Moja faza lutealna trwa 11 dni (od roku mierzę temperaturę, więc na wykresach wszystko widzę), owulacja jest co miesiąc. Miałam wtedy betę niecałe 9 i progesteron 7,6 ng jakoś tak. Przyrosty były malutkie, ponad tydzień po pierwszej becie miałam 56, a tydzień później poroniłam. Później mieliśmy cykl z przerwą w staraniach gdzie myślałam że nie doczekam się owu, bo była 8 dni później przez co cykl był długi... I wtedy sprawdziłam proga 7dpo i był 11,60 czyli bez szału ale dla mojej gin niby ok. Ona w ogóle uważa że nie ma sensu badać proga bo to tylko przy wspomaganiu rozrodu ma sens
drugi biochem był bardzo krótki, @ spóźniła się 2 dni, 11dpo miałam betę niecałe 3 i proga 1,5 więc już wiedziałam że kwestia chwili i po temacie. W sumie gdyby nie to mierzenie temp i że wiem ile trwa faza lutealna to nawet bym go nie wylapala... Chociaż zdychalam bardziej niż za 1 razem gdzie była znacznie wyższa beta.
Co do tych skurczy to jestem pewna że to nie są jelita, bo te drgania są specyficzne, nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałam, no i zaczynają się kilka dni po owu, a im bliżej @ tym są bardziej intensywne i odczuwalne. Czytałam że to moze być w wyniku niskiego proga, ale przy mojej fazie lutealnej to jak jestem dzisiaj 10dpo to organizm już się szykuje na @ wiec ten prog już spada skoro nie doszło do zagnieżdżenia. Niestety w tym cyklu nie badałam proga, wczoraj test biały może jeszcze jutro sprawdzę no ale czuję że coś się zadziało ale znowu nie zagnieździło...
Co do infekcji to nie wiedziałam że może być problem, zawsze to jakiś kierunek który warto sprawdzić.
Jestem z Trójmiasta, prowadzi mnie wydaje mi się że spoko babka która jest endo-gin i w sumie jestem zadowolona, tylko martwi mnie że tak olewa tego proga i nie widzi w nim problemu
Sorki że się tak rozpisalam