reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Witam drogie Panie :) nieśmiało chciałabym się przywitać, nigdy nie myślałam, że będę miała problemy z utrzymaniem ciąży i będę szukała wsparcia, a jednak :( Mam 29 lat, z mężem zaczęliśmy starania o pierwsze dziecko w październiku zeszłego roku. W pierwszym cyklu nie trafiliśmy w owu, w drugim cyklu się udało ale biochemiczna... Od momentu wykrycia ciąży (pozytywny test) do poronienia byłam w niej "aż" 18 dni ( wydaje mi się że długo, skoro nie doszło do zagnieżdżenia). Później zrobiliśmy cykl przerwy który z resztą był bardzo długi, więc organizm dochodził do siebie. Ponowne starania 3 cykl i znowu biochem tym razem tylko 2 dni opóźnienia @. Teraz 4 cykl starań i znowu czuje że dzieje się to samo... Otóż przy moich ostatnich dwóch biochemach i aktualnie niestety też, miałam w czasie możliwej implantacji wyczuwalne skórcze macicy, coś takiego jak skacząca powieka od niedoboru magnezu... Bezbolesne ale intensywne ruchy w macicy.... Obecnie jestem 10dpo, skórcze odczuwałam od kilku dni i brałam nospe+magnez w nadziei, że to coś pomoże :( niestety dzisiaj macica nap***dała jak szalona więc już wiem, że znowu się nie udało.... Bardzo mnie to dobija :( macie pomysł z czego to może wynikać? W jakim kierunku rozszerzyć ewentualną diagnostykę? Czuję jakby mój organizm traktował zarodek jak ciało obce którego trzeba się pozbyć... Czy to może być przez niedoczynność tarczycy i Hashimoto? Serio tracę już chęć na dalsze starania, dopiero 4 cykl starań a już 3 taka akcja... Więc ewidentnie w czymś tkwi problem :( i boję się że jak czegoś nie poprawie to będzie tak co miesiąc i wykoncze się psychicznie.
Czy ktoś coś podpowie? 😔
 
reklama
Czy ktoś coś podpowie? [emoji17]
Badalas cokolwiek poza tarczyca? Rozumiem, że bierzesz leki i TSH masz ustabilizowane? Te poprzednie 2 razy miałaś dodatnie testy? A badalas HCG? Progesteron?

Pierwszy krok to wg mnie jest wykluczenie niedomogi lutealnej. Potem można pogłębiać diagnostykę o genetykę i immunologie.

Co do odczuwania skurczy, to czy jesteś pewna, że to nie są jelita? Espumisan jest absolutnie bezpieczny, można łykać do każdego posiłku, nawet dawkę max. Natomiast jeśli masz rzeczywiście takie skurcze macicy w bardzo wczesnej ciąży czy nawet na etapie implantacji, to ja bym jeszcze sprawdziła czy nie masz infekcji - nie tylko zwykły posiew na bakterie i grzyby, ale też chalmydia, myco i ureaplasma.

No generalnie jestes na początku drogi, łatwo zachodzisz w ciążę, ale coś się sypie na samym początku. Dobrze mieć sensownego lekarza. Z jakiego rejonu Polski jesteś?
 
Trochę rozumiem Twoje odczucia. Ja też gdzieś odczuwam jakąś granicę - nie czuję postawy "za wszelką cenę". Ale Ty w ogóle nie masz dzieci? Myślę, że z biegiem czasu i wraz z poznawaniem wroga, będziesz widziała mocniejsze światło nadziei i będzie Cię ono przyciągać. Bo teraz to tak naprawdę masz prawo ryczeć z doświadczonego rozczarowania - trudno wmawiać sobie, że następnym razem będzie słodko.
Nie mam i myślałam, że trochę inaczej to będzie wyglądać. Początkowo plan był taki, że jak uda się zajść w ciążę to fajnie, ale jak nie to też ok. Nie spodziewałam się, że co zajdę do od razu poronię i że trzeba będzie podjąć decyzję taką na 100% w którą stronę chcemy iść. Tym bardziej ciężko, że ja skłaniam się do odpuszczenia starań, a mój mąż do próbowania i dalszego leczenia.
 
Nie mam i myślałam, że trochę inaczej to będzie wyglądać. Początkowo plan był taki, że jak uda się zajść w ciążę to fajnie, ale jak nie to też ok. Nie spodziewałam się, że co zajdę do od razu poronię i że trzeba będzie podjąć decyzję taką na 100% w którą stronę chcemy iść. Tym bardziej ciężko, że ja skłaniam się do odpuszczenia starań, a mój mąż do próbowania i dalszego leczenia.
Na razie wykorzystaj jego zapał, żeby on też się dobrze przebadal.
 
No właśnie dlatego mam mieszane uczucia...
A jak się czuję... Fizycznie dobrze. Psychicznie... Dziwnie, nie wiem co myśleć. Ze skrajności do skrajności. Od jestem spokojna jest ok do nie chcę żyć nic nie ma sensu... Nie mogę złapać równowagi...
To normalne ze hormony buzują i czujemy się jak na rollercoasterze…
Ja tez tak mam. Chwile się śmieje i myśle, że wszystko będzie Ok a potem zaczynam ryczeć i wszystko mnie wkurza.
Jak zaszłam w ta ciąże która tak szybko straciłam to codziennie rano spoglądałam na test z uśmiechem i niedowierzaniem. Tak bardzo się cieszyłam.
A teraz każdego dnia rano uświadamiam sobie, że straciłam ta ciąże i jestem załamana.
Witam drogie Panie :) nieśmiało chciałabym się przywitać, nigdy nie myślałam, że będę miała problemy z utrzymaniem ciąży i będę szukała wsparcia, a jednak :( Mam 29 lat, z mężem zaczęliśmy starania o pierwsze dziecko w październiku zeszłego roku. W pierwszym cyklu nie trafiliśmy w owu, w drugim cyklu się udało ale biochemiczna... Od momentu wykrycia ciąży (pozytywny test) do poronienia byłam w niej "aż" 18 dni ( wydaje mi się że długo, skoro nie doszło do zagnieżdżenia). Później zrobiliśmy cykl przerwy który z resztą był bardzo długi, więc organizm dochodził do siebie. Ponowne starania 3 cykl i znowu biochem tym razem tylko 2 dni opóźnienia @. Teraz 4 cykl starań i znowu czuje że dzieje się to samo... Otóż przy moich ostatnich dwóch biochemach i aktualnie niestety też, miałam w czasie możliwej implantacji wyczuwalne skórcze macicy, coś takiego jak skacząca powieka od niedoboru magnezu... Bezbolesne ale intensywne ruchy w macicy.... Obecnie jestem 10dpo, skórcze odczuwałam od kilku dni i brałam nospe+magnez w nadziei, że to coś pomoże :( niestety dzisiaj macica nap***dała jak szalona więc już wiem, że znowu się nie udało.... Bardzo mnie to dobija :( macie pomysł z czego to może wynikać? W jakim kierunku rozszerzyć ewentualną diagnostykę? Czuję jakby mój organizm traktował zarodek jak ciało obce którego trzeba się pozbyć... Czy to może być przez niedoczynność tarczycy i Hashimoto? Serio tracę już chęć na dalsze starania, dopiero 4 cykl starań a już 3 taka akcja... Więc ewidentnie w czymś tkwi problem :( i boję się że jak czegoś nie poprawie to będzie tak co miesiąc i wykoncze się psychicznie.
Witam serdecznie :-) mam nadzieje, że znajdziesz tutaj odpowiedzi na nurtujące Cię pytania i wsparcie.

………………
Dzisiaj zrobiłam pierwszy test ciążowy od poronienia. Jedna kreska. Eh… było i nie ma.
Dziwne uczucie.
 
Badalas cokolwiek poza tarczyca? Rozumiem, że bierzesz leki i TSH masz ustabilizowane? Te poprzednie 2 razy miałaś dodatnie testy? A badalas HCG? Progesteron?

Pierwszy krok to wg mnie jest wykluczenie niedomogi lutealnej. Potem można pogłębiać diagnostykę o genetykę i immunologie.

Co do odczuwania skurczy, to czy jesteś pewna, że to nie są jelita? Espumisan jest absolutnie bezpieczny, można łykać do każdego posiłku, nawet dawkę max. Natomiast jeśli masz rzeczywiście takie skurcze macicy w bardzo wczesnej ciąży czy nawet na etapie implantacji, to ja bym jeszcze sprawdziła czy nie masz infekcji - nie tylko zwykły posiew na bakterie i grzyby, ale też chalmydia, myco i ureaplasma.

No generalnie jestes na początku drogi, łatwo zachodzisz w ciążę, ale coś się sypie na samym początku. Dobrze mieć sensownego lekarza. Z jakiego rejonu Polski jesteś?
Tak TSH mam poniżej 1, biorę Euthyrox 137. Jedyne co zauważyłam że o ile w 1 fazie cyklu mam ładne niskie to TSH to jak sprawdzałam bety w tych biochemach to TSH trochę wzrastało, tak do mniej więcej 1,5 więc całkiem sporo w krótkim czasie, gdzie nic poza ciąża się nie wydarzyło. Poza niedoczynnością i hashi, mam insulinoopornosc (biorę metformine), hiperprolaktynemię czynnościowa (przyjmuje dostinex), podwyższony testosteron, obniżone SHGB, dużo za duże DHEA-S04, kortyzol w normie. Na ten moment to wszystko co mam zdiagnozowane. Moja gin uważa że jak do wakacji się nie uda to poszerzymy diagnostykę o zespół antyfosfolipidowy. Tylko po jaka cholere mam tyle czekać jak któryś raz z rzędu nie dochodzi do zagnieżdżenia, więc już teraz wiem że jest jakiś problem...
Przy 1 biochemie ciążę wykrylam 14 dpo. Moja faza lutealna trwa 11 dni (od roku mierzę temperaturę, więc na wykresach wszystko widzę), owulacja jest co miesiąc. Miałam wtedy betę niecałe 9 i progesteron 7,6 ng jakoś tak. Przyrosty były malutkie, ponad tydzień po pierwszej becie miałam 56, a tydzień później poroniłam. Później mieliśmy cykl z przerwą w staraniach gdzie myślałam że nie doczekam się owu, bo była 8 dni później przez co cykl był długi... I wtedy sprawdziłam proga 7dpo i był 11,60 czyli bez szału ale dla mojej gin niby ok. Ona w ogóle uważa że nie ma sensu badać proga bo to tylko przy wspomaganiu rozrodu ma sens 🤷🏻‍♀️ drugi biochem był bardzo krótki, @ spóźniła się 2 dni, 11dpo miałam betę niecałe 3 i proga 1,5 więc już wiedziałam że kwestia chwili i po temacie. W sumie gdyby nie to mierzenie temp i że wiem ile trwa faza lutealna to nawet bym go nie wylapala... Chociaż zdychalam bardziej niż za 1 razem gdzie była znacznie wyższa beta.
Co do tych skurczy to jestem pewna że to nie są jelita, bo te drgania są specyficzne, nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałam, no i zaczynają się kilka dni po owu, a im bliżej @ tym są bardziej intensywne i odczuwalne. Czytałam że to moze być w wyniku niskiego proga, ale przy mojej fazie lutealnej to jak jestem dzisiaj 10dpo to organizm już się szykuje na @ wiec ten prog już spada skoro nie doszło do zagnieżdżenia. Niestety w tym cyklu nie badałam proga, wczoraj test biały może jeszcze jutro sprawdzę no ale czuję że coś się zadziało ale znowu nie zagnieździło...
Co do infekcji to nie wiedziałam że może być problem, zawsze to jakiś kierunek który warto sprawdzić.
Jestem z Trójmiasta, prowadzi mnie wydaje mi się że spoko babka która jest endo-gin i w sumie jestem zadowolona, tylko martwi mnie że tak olewa tego proga i nie widzi w nim problemu 🤷🏻‍♀️
Sorki że się tak rozpisalam :)
 
Badalas cokolwiek poza tarczyca? Rozumiem, że bierzesz leki i TSH masz ustabilizowane? Te poprzednie 2 razy miałaś dodatnie testy? A badalas HCG? Progesteron?

Pierwszy krok to wg mnie jest wykluczenie niedomogi lutealnej. Potem można pogłębiać diagnostykę o genetykę i immunologie.

Co do odczuwania skurczy, to czy jesteś pewna, że to nie są jelita? Espumisan jest absolutnie bezpieczny, można łykać do każdego posiłku, nawet dawkę max. Natomiast jeśli masz rzeczywiście takie skurcze macicy w bardzo wczesnej ciąży czy nawet na etapie implantacji, to ja bym jeszcze sprawdziła czy nie masz infekcji - nie tylko zwykły posiew na bakterie i grzyby, ale też chalmydia, myco i ureaplasma.

No generalnie jestes na początku drogi, łatwo zachodzisz w ciążę, ale coś się sypie na samym początku. Dobrze mieć sensownego lekarza. Z jakiego rejonu Polski jesteś?
I jeszcze pytanie czy te infekcje wyszłyby na cytologii? Bo miałam robiona jakoś w styczniu po pierwszym biochemie i była jakaś infekcja która od razu leczyłam
 
Ostatnia edycja:
Lekarz chce zrobić ten zabieg żeby zobaczyć czy wszystko jest ok i wykluczyć ewentualnie jakieś nieprawidłowości. Ma do mnie dziś dzwonić z terminem. Reszta badań oprócz tych mutacji MTHRF i PAI jest ok. Mówi że szkoda rezygnować trzeba spróbować zrobić badanie nasienia i właśnie to. Mam mieszane uczucia bo nie wiem czy jest sens robić to badanie... Czy to coś zmieni w mojej sytuacji czy coś wyjaśni. Zaprowadził mnie na konsultację z lekarzem pracującym w klinice leczenia niepłodności to babka powiedziała, że wyniki mam dobre, żeby sprawdzić nasienie bo tu może być problem i próbować. Powiedziała że jeszcze dwa razy mogę podjąć próbę bo nic nie tracę a mogę dużo zyskać. Może masz rację, może powinnam ochłonąć. Lekarz mi powiedział że skoro i tak mam 3 miesiące odczekać to jest to dobry czas na diagnostykę żeby później jeśli się zdecydujemy to moc od razu działać. Niby rozsądny argument...
Skoro jeszcze nie badaliście nasienia to radziłabym zrobić jak najszybciej, to jedno z podstawowych badań przy niepowodzeniach, i pamiętaj żeby koniecznie w tym badaniu było uwzględnione fragmentacja dna, my nie zbadaliśmy (bo wtedy nie wiedziałam) i teraz żałuję i nie wiem czy nie będę jeszcze raz mojego wysyłać swojego... :/ a łatwe to dla niego nie było :p
I jeszcze pytanie czy te infekcje wyszłyby na cytologii? Bo miałam robiona jakoś w styczniu bo pierwszym biochemie i była jakaś infekcja która od razu leczyłam
Powinien wyjść w cytologi stan zapalny, ale infekcje my o czy ureaplasma niekoniecznie, bo one z reguły są bezobjawowe. A co do twoich wcześniejszych wpisów, zasiegnelabym opinii i skonsultowała te wyniki z innym ginem, bo wygląda na to że masz problemy z progesteronem. Z jednej strony jak jest zdrowa ciąża to i prog jest odpowiedni, ale też nie koniecznie. Ja w pierwszej nieudanej miałam dość niski i się nie udało, w drugiej miałam kosmicznie wysoki i też się nie udało, tylko trochę później, muszę szukać przyczyny dalej.
 
reklama
Jeśli problemem miałyby byc tylko NK, to leczenie/profilaktyka nie są jakieś straszne. Steryd to biorą niektóre dziewczyny w ciemno, bez badań immuno.
Aspekt, czyli immunofenotyp najlepiej badać przed miesiączką, czy po prostu w dowolnym momencie po owulacji? Jestem 2tyg po zabiegu i jednak też zrobię te badania, tylko zastanawiam się właśnie kiedy najlepiej. Myślałam iść w piątek, jutro mam wizytę u swojego gin to też mi powie czy już po owu i jak to po zabiegu wygląda :)
 
Do góry