A lekarz zalecił odczekać że staraniami? U mnie powiedziała żeby próbować od razu... Ale wszędzie czytam że odczekać
Ja kontaktowałam się ze swoim ginekologiem mailowo, bo nie było już do niego miejsc wolnych i pytałam czy przyjmie mnie dodatkowo, ale pisał, ze mam pojawić się po pierwszej @, chyba, ze działoby się coś niepokojącego to mam przyjść. Ale nic takiego się nie dzieje… poroniłam samoistnie, mimo ze wylądowałam w szpitalu. Ja narazie starać się nie będę, bo mam straszna anemię i psychicznie z mezem musimy dojść do porządku. Chciałabym jeszcze się przebadać. Na pewno jakieś podstawowe badania. Cytologię muszę zrobić bo miałam rok temu… do tego na pewno tarczyce i prolaktyna, bo teraz po poronieniu przypomniało mi się ze jako nastolatka miałam z nią problem… 2 pierwsze ciaze mieliśmy w pierwszym cyklu a teraz staramy się już dobre 3 lata będzie i rok temu dopiero biochem a teraz w październiku ciąża, ale chybiona w 8tc… nie wiem. Czekam na @ a po niej idę do swojego ginka na dluuuga (mam
nadzieje) rozmowę i obmyślenie planu działania. Ja już na pewno sama od widzi mi się nie będę próbować. Chce czuc się choć trochę bezpieczna i wiedzieć ze przed ciąża mam wszystko wyregulowane a jak się uda to tez chce wiedzieć jak ma zamiar mnie traktować, czy będzie mnie wspomagał czymś czy będzie miał mnie gdzies i co będzie to będzie… nie wiem czego się po nim spodziewać bo chodzę do niego od roku. Bo biochemie kazał mi tylko badać poziom bety żeby spadł całkiem i zrobił cytologię… teraz wyniki na początku ciąży miałam rewelacyjne. Oprócz żelaza, ale zabronił mi brać, bo można poronic… i tak poroniłam, a w szpitalu jeszcze powiedzieli ze pierwsze słyszą, ze jego zbyt niski poziom również może przyczynić się do poronienia…. Także bądź tu mądry i wybieraj komu ufać…. Wole wierzyc ze tak mialo być a poziom żelaza nie był czynnikiem tragedii…
Pewnie jeszcze dużo zależy od tego w którym tygodniu doszło do poronienia…. Po biochemie działaliśmy dalej, ale to co ze mnie wyszło wtedy w porownianiu do tego co działo się 2 tygodnie temu to, wiem, ze macica tez musi dojść do siebie…
jednak dziewczyny delikatnie krwawię… jest czym się niepokoić? Czy to normalne ze takie krwawienia wracają? Nic mnie nie boli… seksu tez nie było, żeby mogło coś się naruszyć…