Dziękuję że pytasz. Dziś jako tako, wczoraj już mąż chciał mnie na pogotowie zawozić bo od soboty mam zawroty głowy, wymioty, mdlałam, głowa tak mnie bolała że nie szło jej z poduszki podnieść. Oczywiście moja lekarka zlewała mnie i nie odbierala. Wczoraj wieczorem odebrała i przepisała mi antybiotyk bo stwierdzila że mam zapalenie wszystkich możliwych zatok. Mam dość dziewczyny. Dziś sobie tak myślałam że dokładnie 26 stycznia będzie rok jak to całe ***** się zaczęło(wyrostek, powikłania, strata ciąży, zaś ciąża zaś strata ) i końca nie widać. Śmiałam się że cud że jeszcze covid nie mam....no to już mam. Co będzie następne ? Nie wiem i ku*** strasznie się boje.
Mój mąż i mała negatywni, nie wiem jakim cudem. Były buziaki, mała jadła moim widelcem jak już byłam zainfekowana
a moi rodzice i moja siostra nie mieli praktycznie ze mną kontaktu a prawdopodobnie też przechodzą covid. Pisze prawdopodobnie bo ani do lekarza ani do sanepidu nie szło się dodzwonić więc skierowana na test nie dostali, ani pomocy. A czują się fatalnie