pluto_nova
Moderator
- Dołączył(a)
- 11 Lipiec 2021
- Postów
- 21 354
widzisz, czyli Ty też jak ja - byłam pewna, że żaden biochem mnie nie dotyczy i że jak już zaskoczy to będzie z górki... Gdyby nie forum i podczytywanie o innych przypadkach, to nie wiem jak bym to zniosła, bo myślałam, że ciąża biochemiczna to się zdarza rzadko, a jakże się myliłam, gdy trafiłam tutaj i nagłe zderzenie z rzeczywistością... Moja babcia, mama, siotra mamy i dwie moje siostry nigdy tego nie doświadczyły, ja sama mam na koncie dwoje dzieci ze normalnych ciąż, bez specjalnych komplikacji - jedynie przy córce ginekolog przepisał mi luteinę ze względu na to, że widział odklejające się przodujące łożysko, ale żadnych plamień nie miałam - brałam ją jakoś 2 tygodnie i potem wszystko się unormowało i nawet łożysko wskoczyło na prawidłowe miejsce, a nie oszczędzałam się jakoś specjalnie, bo miałam już na pokładzie syna 2 lata i opiekowałam się babcią ze złamaną nogą (bo akurat wtedy byłam u niej podczas urlopu). Fakt, że mam innego partnera, ale mimo wszystko nigdy bym nie pomyślała, że trafi mi się biochem... Siostra 3 lata starsza ode mnie zaliczyła wpadkę z trzecim i urodziła w maju zdrowego synka bez żadnych ciążowych komplikacji (choć zdążyła zaskoczyć niecałe dwa miesiące przed skończeniem 35 lat ). Dajcie sobie czas, bo mimo wszystko takie sytuacje jak Nasze się zdarzają i to dość często, ale tak samo często zachodzi się później w ciąże, które donoszone są bezproblemowo. Poczekajcie, aż wszystko się unormuje i wróćcie do tematu na spokojnie, po najgorszym czasie, wtedy będziecie bardziej pewni tego co czujecie i co chcecie dalej tak na chłodnoNo u mnie dopiero wczoraj się zaczęło. Dziś jest tragedia, wiedziałam że lekko nie będzie, ale momentami jestem wręcz przerażona bólem i zastanawiam się czy będzie jeszcze gorzej niż to czy już jest max. To byłby/jest jakiś 7/8tc (zależy jak kto liczy).
Dla mnie to, że zaskoczyliśmy nie jest jakąś radością bo staraliśmy się 2 cykle defakto, a to nasza 3 wspólna ciąża więc tak jakby raczej nie przewidywaliśmy, że pójdzie coś nie tak. Wręcz przeciwnie i to mnie chyba przeraża, że się może zestarzeliśmy skoro teraz nie wyszło i może to jakiś znak, że starczy nam już dzieci. Do tego dochodzi lęk, że znowu będzie tak samo, znowu te rozmowy z lekarzem na głośnomówiącym gdzie jednocześnie jedną ręką pracuję i wymieniam służbowe maile, a drugą pomagam w czymś dziecku. Nie chcę nawet myśleć jak bym miała funkcjonować np. musząc leżeć większość ciąży. Wcześniej sobie tego nie wyobrażałam, myślałam że mnie to nie dotyczy i nie będzie dotyczyć bo moje ciąże były takie idealne, jak z cukrowego instagrama