reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Jesteśmy w podobnym miejscu. W grudniu 2020 dowiedziałam się że jestem w ciąży, w styczniu już była abrazja, zaczęliśmy znów w marcu/kwietniu i chyba wtedy miałam biochemiczną, test wyszedł, a następnego dnia okres... Od tamtej pory nic. Jest grudzień rok później a ja dalej nie w ciąży. Do tego w naszym bliskim otoczeniu pojawiło się właśnie dziecko, a ja nie jestem w stanie pójść i go zobaczyć bo myślę że pęknie mi serce...Do tego byłam u gina 2 dni temu i wiedziałam że nie usłyszę nic dobrego. Cykle regularne, jak w zegarku 28 dni, byłam chyba 3 razy w okolicy owu, pęcherzyk oczywiście piękny i tylko działać, prolaktyna po obciążeniu była trochę za duża ale czekaliśmy. Teraz powtórzyłam badanie i już teraz na czczo się podniosła, do tego albo cykl bez owulacyjny, albo większa prolaktyna w końcu mi skutecznie tą owulację zablokowała... :( Dostałam receptę na bromergon i Clo, w moim mieście brak bromergonu, poza tym czytałam że fatalnie dziewczyny się czują, więc dostałam zalecenie Norprolacu, znalazłam w 1 aptece, jutro wykupuję leki. Z jednej strony się na wizycie załamałam (miałam fatalny tydzień ogólnie w związku z paroma sytuacjami) a negatywne wieści u gin sprawiły że jeszcze bardziej się rozkleiłam. Z drugiej strony jest jakiś plan i trzeba działać, ale wiem że to po prostu oddala trochę wypragnione dwie kreseczki. Też jestem w dołku, praca mnie męczy, nic mnie nie cieszy, jedynie mąż dzielnie się trzyma i mnie pociesza. Do tego wyszła "wczesna insulinooporność" i trochę nieprawidłowa tolerancja glulozy, mam zmienić dietę. Za miesiąc kolejna wizyta sprawdzić jak Cło działa. Także rozumiem cię doskonale, zwłaszcza że znów jest grudzień :( A my nadal mamy niekończące się pasmo nieszczęść... Dziś ogólnie trochę lepiej, no i zbliża się weekend, będzie można odsapnąć. A do tej pory myślałam że jestem całkiem zdrowa, szczupła, jeszcze stosunkowo młoda...
To ja do Was dołączę z tym zataczaniem koła...tez w grudniu 2020 zaczelismy sie starac i jakoś po swietach 2 kreseczki...potem brak zarodka i puste jajo.... Bardzo dlugo czekałam na powrót okresu ale w 1 lub 2 cyklu sie udało...i po 5 mcach strata. Dzisiaj mija 1.5 mca i znowu w kalendarzu grudzień.
Ciesze sie, ze ten rok sie juz kończy i liczę, ze kolejny będzie bardziej szczesliwy 💚
 
reklama
To ja do Was dołączę z tym zataczaniem koła...tez w grudniu 2020 zaczelismy sie starac i jakoś po swietach 2 kreseczki...potem brak zarodka i puste jajo.... Bardzo dlugo czekałam na powrót okresu ale w 1 lub 2 cyklu sie udało...i po 5 mcach strata. Dzisiaj mija 1.5 mca i znowu w kalendarzu grudzień.
Ciesze sie, ze ten rok sie juz kończy i liczę, ze kolejny będzie bardziej szczesliwy 💚
Hmmm no właśnie oby kolejny był szczęśliwy...
 
To ja do Was dołączę z tym zataczaniem koła...tez w grudniu 2020 zaczelismy sie starac i jakoś po swietach 2 kreseczki...potem brak zarodka i puste jajo.... Bardzo dlugo czekałam na powrót okresu ale w 1 lub 2 cyklu sie udało...i po 5 mcach strata. Dzisiaj mija 1.5 mca i znowu w kalendarzu grudzień.
Ciesze sie, ze ten rok sie juz kończy i liczę, ze kolejny będzie bardziej szczesliwy 💚
Ja też tak bardzo liczyłam na ten rok. Że sie uda, ale niestety...mnie jeszcze dołuje ze tez już rok starsza będę, że szanse maleją....
 
Cześć dziewczyny. Dołączę do Was. Jest tu bardzo dużo tego wszystkiego, że nie jestem w stanie tego nadrobić. Mam 30 lat. Staramy sie juz od 3 lat. Zaraz zaczniemy 4 rok. Jestem na skraju wyczerpania, nic mnie nie cieszy, nic mi sie nie chce...
Rok temu zobaczyłam upragnione dwie kreski. Jednak moja Radość nie trwała długo ponieważ w 11 tc dowiedziałam się że cisza obumarła 8/9 tc. Miałam łyżeczkowanie, ponieważ nic się nie zaczęło.
Nie znam dokładnej przyczyny. Jedyne co wyszło to cytomegalia. Lekarz powiedział że to mogło być przyczyna. Nie kazał robic żadnych dodatkowych badań. Po tym wszystkim odczekaliśmy 3 miesiące i w kwietniu mieliśmy zaczac starania. Jednak cmv nadal wysoka. Dopiero od lipca dostalismy zielone światło z tym ze juz było po owulacji. Także można powiedzieć że od sierpnia. Zaczęłam też robic testy owulacyjne, ale do tej pory nic. Bardzo mnie stresuja te testy I chyba przestane to robic. Robię kontrolne badania hormonow i niby wydają się być w normie. Teraz mi wyszla wysoka prolaktyna 35 gdzie norma do 24. Dostałam tabletki, ale z tego co słyszę są podzielone zdania co do brania tabletek na obniżenie. Może któraś z was ma jakieś rady?

Jeśli chodzi o poronienie strasznie to przeżyłam. Do tego jeszcze dopadł nas kryzys małżeński. Zaczęliśmy żyć swoim życiem pomijając to co sie wydarzylo. Mam za złe mężowi że nie wspierał mnie do końca. Miałam wrażenie ze to co się stało przyjął z postawa no mówi się trudno. Mam stany depresyjne przez to wszystko. Tydzien temu tak naprawdę o tym pogadaliśmy a w styczniu 2022 minie rok od poronienia. Wiem, że on to także przeżywa ale nie okazuje tego. Ja płacze, krzyczę, każda dziewczyna w ciazy mnie wzrusza i zadaję sobie pytanie czy mi to będzie kiedyś dane...
Mąż twierdzi że ja za bardzo się skupiam na tym żeby być w ciąży. Robie testy owu, analizuje kiedy się starac czy lepiej dzisiaj czy może jutro..... od listopada zaczęłam chodzić na monitoring uwulacji. Także ciągle kontrola który to dzień cyklu, obserwacja czy jest śluz, który jajnik boli....
Zdaję sobie sprawę, że muszę uwolnić swoją głowę, tylko nie mam motywacji do tego i pomysłu....
Przykro mi kochana. Ja stracilam ciążę w lutym w 5 miesiącu przez wyrostek. Widoku mojego dziecka nie zapomnę nigdy, straciłam sens życia, mąż też mnie nie rozumiał, wieczne kłótnie, uciekanie od siebie ale pozbieraliśmy się bo mamy już córkę i nie chcieliśmy jej rozwalać życia. Niedługo potem zaszłam w kolejną ciążę, niestety bliźniaki jednokomorowe jednoowodniowe czyli ciąża która rokuje bardzo bardzo źle, straciła ja w 11 tyg. Myślałam że będzie gorzej ale w miarę szybko się pozbierałam. Po nowym roku zaczynamy starania
Ja jestem taka osoba, że zawsze staram się szukać pozytywów, cieszyć tym co mam.
Piszesz że idziesz do psychiatry, idź jeśli sobie nie radzisz. Co do męża to chłopy inaczej to wszystko przechodzą, po prostu rozmawiajcie o tym.
Co do tesow, temp. Itd. ja też zawsze podczas starań wszystko robiłam ale mnie to mega jaralo. Dziwna jestem 🤦 teraz mi się już w to wszystko chyba bawić nie będzie chciało więc będę tylko testy owu robić.
To ja do Was dołączę z tym zataczaniem koła...tez w grudniu 2020 zaczelismy sie starac i jakoś po swietach 2 kreseczki...potem brak zarodka i puste jajo.... Bardzo dlugo czekałam na powrót okresu ale w 1 lub 2 cyklu sie udało...i po 5 mcach strata. Dzisiaj mija 1.5 mca i znowu w kalendarzu grudzień.
Ciesze sie, ze ten rok sie juz kończy i liczę, ze kolejny będzie bardziej szczesliwy 💚
Ja też cieszę się że ten rok się już kończy. Najgorszy rok w moim życiu...
 
Nie wiem czy mnie pamiętacie. W pt przez cc przyszła na świat moja trzecia, wyczekana tęczowa córeczka Justynka. 3560g 55cm 10/10 😍
Zabieg był dla mnie emocjonalnie traumatyczny, ze względu na wciąż żywe wspomnienie porodu drugiej chorej córki. Płakałam już przy cewniku, szlochałam jak wyjeli córkę, a potem nie mogłam opanować drżenia całego ciała chyba ze 2h po porodzie. Dobrze, że Pan anestezjolog był cudownym człowiekiem i rozmawiał ze mną cały zabieg, a Pani położna młoda dziewczyna przystawiła mi małą do piersi jeszcze na sali operacyjnej. Dziś wychodzę do domu.

Ja jestem z tych, co się po stratach nie badały. Jestem po 2 stratach. Córki donoszonej z powodu wrodzonej wady OUN, oraz po poronieniu w 9tc. Poroniłam w grudniu 2020r. W obecną ciążę zaszłam w lutym 2021r. Nie patrzcie w przyszłość tak źle. Życzę każdej z Was jak najlepiej, żebyście wszystkie doczekały swoich małych cudów💓🤰🤱
Gratulacje ❤️
 
Przykro mi kochana. Ja stracilam ciążę w lutym w 5 miesiącu przez wyrostek. Widoku mojego dziecka nie zapomnę nigdy, straciłam sens życia, mąż też mnie nie rozumiał, wieczne kłótnie, uciekanie od siebie ale pozbieraliśmy się bo mamy już córkę i nie chcieliśmy jej rozwalać życia. Niedługo potem zaszłam w kolejną ciążę, niestety bliźniaki jednokomorowe jednoowodniowe czyli ciąża która rokuje bardzo bardzo źle, straciła ja w 11 tyg. Myślałam że będzie gorzej ale w miarę szybko się pozbierałam. Po nowym roku zaczynamy starania
Ja jestem taka osoba, że zawsze staram się szukać pozytywów, cieszyć tym co mam.
Piszesz że idziesz do psychiatry, idź jeśli sobie nie radzisz. Co do męża to chłopy inaczej to wszystko przechodzą, po prostu rozmawiajcie o tym.
Co do tesow, temp. Itd. ja też zawsze podczas starań wszystko robiłam ale mnie to mega jaralo. Dziwna jestem 🤦 teraz mi się już w to wszystko chyba bawić nie będzie chciało więc będę tylko testy owu robić.

Ja też cieszę się że ten rok się już kończy. Najgorszy rok w moim życiu...
Fajnie, że starasz się widzieć pozytywne rzeczy, optymistom chyba żyje się łatwiej :)
 
Cześć dziewczyny 🙂 Pisałam tu trochę jakiś czas temu. Musiałam trochę odpocząć i odciąć sie od forum i przykrych informacji bo strasznie mnie to dołowało. Dwa miesiące temu straciłam córeczkę w 26 tygodniu ciąży. Mója nowa lekarka po analizie wyników i histopatu łożyska powiedziała, że niestety zawinił zespół atyfosfolipidowy. Powinnam brać większą dawkę heparyny i acardu 😥Jak to usłyszałam to poczułam się jakby mi ktoś w pysk dał, bo tyle lat walki o ciążę wcześniej 4 straty i ta 5 ciąża wymarzona, idealna i juz tak blisko końca a wystarczyło brać większą dawke leku szok i niedowierzanie 💔😭

Powoli zaczynam do siebie dochodzić terapia z psychologiem przynosi rezultaty 🙂 W styczniu wracam do pracy czego się trochę obawiam, ale nad tym też juz pracuje z terapeuta żeby się pozbyć tego lęku przed powrotem.

Widzę że dołączyły do naszego grona kolejne dziewczyny. Strasznie jest to przykre, że jest nas tak dużo 😥 Ale są też pozytywne informacje gratuluję zafasolkowanym mamom trzymam kciuki😁. No i @Smaily jeszcze raz gratulacje dajesz nadzieję ❤️
@KatJak już tak bliziutko rozwiązania życzę Ci kochana szybkiego produ. Trzymaj się.

Pozdrawiam Was dziewczyny 🙂
 
Cześć dziewczyny 🙂 Pisałam tu trochę jakiś czas temu. Musiałam trochę odpocząć i odciąć sie od forum i przykrych informacji bo strasznie mnie to dołowało. Dwa miesiące temu straciłam córeczkę w 26 tygodniu ciąży. Mója nowa lekarka po analizie wyników i histopatu łożyska powiedziała, że niestety zawinił zespół atyfosfolipidowy. Powinnam brać większą dawkę heparyny i acardu 😥Jak to usłyszałam to poczułam się jakby mi ktoś w pysk dał, bo tyle lat walki o ciążę wcześniej 4 straty i ta 5 ciąża wymarzona, idealna i juz tak blisko końca a wystarczyło brać większą dawke leku szok i niedowierzanie 💔😭

Powoli zaczynam do siebie dochodzić terapia z psychologiem przynosi rezultaty 🙂 W styczniu wracam do pracy czego się trochę obawiam, ale nad tym też juz pracuje z terapeuta żeby się pozbyć tego lęku przed powrotem.

Widzę że dołączyły do naszego grona kolejne dziewczyny. Strasznie jest to przykre, że jest nas tak dużo 😥 Ale są też pozytywne informacje gratuluję zafasolkowanym mamom trzymam kciuki😁. No i @Smaily jeszcze raz gratulacje dajesz nadzieję ❤️
@KatJak już tak bliziutko rozwiązania życzę Ci kochana szybkiego produ. Trzymaj się.

Pozdrawiam Was dziewczyny 🙂
Z jednej strony tak jak piszesz wystarczyło brać większą dawkę leków w ciąży i byłoby ok ale z drugiej wiesz co się do tego przyczyniło i wiadomo co zrobić żeby było dobrze. Ale twój poprzedni lekarz wiedział o zespole?
Cieszę się że terapia przynosi efekty, a co do pracy to tak jak już wielokrotnie mówiłam: najgorszy pierwszy dzień ale potem już jest z górki
 
reklama
Z jednej strony tak jak piszesz wystarczyło brać większą dawkę leków w ciąży i byłoby ok ale z drugiej wiesz co się do tego przyczyniło i wiadomo co zrobić żeby było dobrze. Ale twój poprzedni lekarz wiedział o zespole?
Cieszę się że terapia przynosi efekty, a co do pracy to tak jak już wielokrotnie mówiłam: najgorszy pierwszy dzień ale potem już jest z górki
Poprzedni lekarz wiedział o zespole. Teraz z perspektywy czasu wiem, że zaniedbał to niestety.
 
Do góry