Ale to nielogiczna postawa. Jeśli się pragnie dziecka to trzeba dążyć do spokoju i radości. Po połowie ciąży rzadko kiedy cos złego się dzieje.
To jak z lotem samolotem. Przecież latamy na wakacje, mimo iż zdarzają się katastrofy lotnicze. Równie dobrze, można bać się życia w ogóle. Wychodzenia z domu. Wypadki j nieszczęścia zdarzają się cały czas, a mimo to nie zakładamy, że spotka nas śmierć lub kalectwo.
Mówię to z pełną świadomością przepracowanej straty wczesnej oraz śmierci noworodka.
Problem z nawiązaniem więzi z dzieckiem w ciąży też miałam, ponieważ chronimy siebie przed potencjalną ponowna stratą. Ale odkąd córeczce wybraliśmy imię oraz czuje jej ruchy, czekam na nią i nie wyszukuję sobie problemów. Jeśli się pojawią, to wtedy będę się martwić. Dziś skończone 36tc. Wyprasowałam ciuszki. Wózek zniesiony że strychu.
Może kupno skarpetek to dobry początek, aby zacząć czekać w radości i przestać się bać?