Cześć dziewczyny, tak weszłam na wasz wątek, bo na naszych kwietniówkach 2021 już cisza i stwierdziłam, że może podzielę się tym jak to u mnie wyglądało, tym bardziej, że jestem szczęśliwą mamą dwójki dzieci
Poroniłam samoistnie pod koniec kwietnia 2020 i chociaż była to bardzo wczesna ciąża, bo gdzieś ok 5-6 tygodnia to mocno to przeżyłam...u mnie obyło się bez zabiegu, po prostu dzień po zrobionym teście, a przed @ dostałam lekkiego krwawienia, myślałam, że to wina spaceru z synem, bo musiałam go trochę dźwigać na rękach w drodze powrotnej, podejrzewałam też, że może znów potrzebna będzie luteina tak jak w pierwszej ciąży i dlatego umówiłam sobie konsultacje ginekologiczną na drugi dzień...wieczorem krwawiłam coraz bardziej, tak jakby po prostu przyszedł okres, ale coś było inaczej...czułam, że nie jest dobrze...rano po konsultacji pani doktor powiedziała to czego się obawiałam, że raczej zaczyna się ronienie, ale jak tak bardzo chce to da mi duphaston i przez weekend mam brać, zrobić betę i w poniedziałek ją powtórzyć...zrobiłam i zrobiłam też dwa testy po których już wiedziałam, że straciłam to dziecko...wieczorem dostałam mega silnego bólu podbrzusza i mocno ze mnie poleciało...a w poniedziałek beta była 2,3...
Mam syna, więc szybko się pozbierałam i powiem wam tak...ja nie mam problemu z zajściem w ciążę...po tej straconej miesiąc później znów biochemiczną i znów powtórka...w czerwcu też...i podejrzewałam, że coś jest nie tak, że zachodze bez żadnego problemu w każdym cyklu, ale nie mogę utrzymać ciąży i tracę ją już na samym początku...poprosiłam lekarza o skierowanie na badanie progesteronu, nie dał mi...dopiero internista podczas konsultacji się nade mną ulitował i dał mi skierowanie, a później ginekolog na kolejnej konsultacji dała mi ponowne do sprawdzenia progesteronu jak zobaczyłam dwie kreski na teście...i nie wiem, czy to dzięki temu, czy nie, ale kiedy zaszłam w lipcu w ciążę, z której mam obecnie 6miesięczną córkę to sama na własną rękę zaczęłam brać po owulacji luteine...takich mocnych kresek na teście przed @ jak wtedy nie miałam nigdy, oczywiście @ nie przyszła, a córkę urodziłam dzień przed terminem przez planowe cc, chociaż przed zabiegiem zaczęła mi się akcja porodowa
...także dziewczyny, które szybko zachodzą, ale na starcie tracą ciążę może warto się przyjrzeć waszemu progesteronowi?
Ja miałam rację i u mnie progesteron nie był za wysoki po owulacji i po zapłodnieniu również szału nie było, więc tą luteiną, której żaden lekarz nie chciał mi przepisać uratowałam ciążę i dzięki niej mam zdrową, cudną córeczkę