Boże Kochana, dlaczego ja weszłam tu dopiero dziś. Wczoraj jakoś celowo unikałam forum, dziś rano przeczytałam, co napisałaś i dosłownie wpadłam w płacz. Jest mi tak cholernie przykro, ze musisz to przechodzić. Nie jestem najlepsza w racjonalizowanie takich spraw, nie wierze tez w przeznaczenie, ale pytasz dlaczego… Powód nie istnieje. Patrząc na Twoją historię mam wrażenie, ze to nie jest wina choroby, to jest cholernie ciężki zbieg okoliczności, pierwsza strata to sytuacja, w której dosłownie można wskazać kto zawinił i jest to medycyna w tym kraju i ich umiejetność radzenia sobie z operacjami wyrostka. Moj brat miał ogromne powikłania po tym, jak go potraktowali, do dziś je odczuwa. Teraz dosłownie błogosławieństwo i przekleństwo w jednym, bardzo ciężki rodzaj ciazy
Miałam ogromne nadzieje i liczyłam na to, ze naprawdę się uda, ale czytałam co pisałaś o szansach i o tym, ze to najtrudniejszy rodzaj ciazy. Tak bardzo chciałabym moc Ci pomóc, ale czuję się mega bezsilna. Życzę Ci absolutnie wszystkiego co najlepsze i jestem pełna nadziei dla Ciebie, widzę, ze mimo ogromnie ciężkiej sytuacji, pozostajesz silna, więc nie martwię się o Ciebie, na pewno wyjdziesz z tego cała, ale błagam - wyrażaj cierpienie jak tylko chcesz, rozmawiaj z mężem, płacz, krzycz, cokolwiek pomoże. Przepraszam, jeśli już bredzę ale jeśli ja jestem w takim szoku, to jak Ty musisz się czuć