marsi89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2015
- Postów
- 4 841
Ale w punkt napisałaś, jakbyś moje myśli z głowy wyciągnęła. Ja dziś mam dzień dola, boje się, że to jednak będzie ta ciąża że dzieci będą w jednym worku i jedno łożysko będą mieć, bo one takie na tym usg są przytulone do siebie. Naczytałam się też na necie że jeśli w rodzinie nie było przypadków bliźniaków a w mojej nie było to prawie na sto procent ciąża jednojajowa będzie bo ona nie jest dziedziczna (tu się akurat cieszę bo dwa takie same dzieciaki może być wesoło , choć obojętne czy będą dwu czy jedno). No a przy ciąży jednojajowej to raczej wszystko jest częściej wspólne i boje się strasznie..Mąż i moja mama powiedzieli że mi internet odłącza albo telefon zabiorą bo jak już uwierzyłam że damy radę to wymyslilam Sobie że coś będzie nie tak. I tak jest jak piszesz. Było pierwsze USG, serduszko bije, nawet dwa ale teraz zaś się martwię bo przecież taki życiowy pechowiec nie może mieć takiego szczęścia żeby wszystko było ok i to jeszcze podwójnie...i czekam do tego 20 września na kolejne USG, potem na prenatalne będę czekać, potem zaś na coś...i cały czas z tyłu glowy, że to za piękne by mogło być prawdziwe.Z mojego doświadczenia te pierwsze tygodnie po poronieniu odczuwa się jak niekończące się wiecznosci, nigdy nie czułam takiej presji, żeby już próbować, ale myślę, ze miałam jeszcze wtedy złe pobudki. Kolejne tygodnie były dużo spokojniejsze i nagle przychodzi takie poczucie, ze to się uda wczensiej czy później i ten miesiac czy dwa naprawdę nic w naszym życiu nie zmienią. To jest wiecznie oczekiwanie, nie unikniemy tego chyba do końca życia, ja zaczynam wzdrygać się ze stresu na mysl o pierwszym usg, strasznie się dłuży, a najśmieszniejsze, ze już wiem, ze mnie ono w ogóle nie uspokoi, bo będę czekac na prenatalne a potem połówkowe, żeby przejść ponad termin poronienia… Masakra, dziś tez mam jakiś zjazd z tym związany i najgorzej, ze nawet z nikim nie mogę pogadac, mężowi nie chce truć kolejny raz, jedna koleżanka wie, ale mam wrażenie, ze jak się dowiedziała o pozytywnym teście, to sama się zdystansowała i nie chce jej truć znów, w sumie ją rozumiem, ciezka sytuacja. Jak powiemy rodzinie, to obawiam się, ze radości nie będzie, będzie strach i ostrożność :/
Ps: zapisałam się na wątek mamusiek kwietniowych i mimo że dziewczyny są mile nie czuje się na tyle przed nimi otwarta żeby pisać o moich odczuciach, za sielankowy tam nastrój jest