reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Cześć,
postanowiłam tu napisać bo może któraś z Was miała podobny przypadek a bardzo potrzebuje porady...22.11 miałam transfer 5 dniowej blastki. W dzień miesiączki test - blady ale pozytywny, potem jeszcze 2 - kreska pięknie ciemniała. Betę mogłam zrobić 6 dni po terminie miesiączki ponieważ przechodziliśmy wtedy covid. Wynik 199 - dość niski ale najważniejsze są przyrosty więc powtórzyłam 2 dni później - niestety spadło do 127. Gin kazał odstawić leki i czekać na poronienie, które nie nadeszło - zamiast tego beta zaczęła rosnąć ale strasznie słabo - 1 wizyta w szpitalu - nic nie znaleźli ani nie zlecili bo beta 380, po tygodniu beta 908 - na usg stwierdzono ciążę pozamaciczną w lewym jajowodzie - laparoskopia, wypis po 2 dniach.
Obecnie jestem 10 dni po zabiegu, dziś zrobiłam betę żeby zobaczyć jak spada a ona ... ROŚNIE 1795! Pojechałam na ip, zrobiono mi usg ale macica czysta, zero płynu, pęcherzyków, endometrium minimalne. Ogólnie czuję się dobrze, żadnych bóli, krwawienie skończyło się w pon. jedyne co to mdli mnie zwłaszcza przy jeździe samochodem.
Lekarz powiedział żeby oznaczyć betę jeszcze raz w pon po 48 i jeśli nie będzie spadać to zgłosić się do szpitala...Na daną chwilę nie wie co ze mną zrobić bo nie wpasowuję się w żaden schemat...
Choruję na insulinooporność i autoimmunologiczne zapalenie tarczycy i z mam niskie tsh chociaż w ciąży skoczyło do 2,6 (nie wiem czy to ma znaczenie)...
Czy któraś z Was tak miała że po laparoskopii lub łyżeczkowaniu beta hcg rosła a nie spadała? Powoli zaczyna mi brakować sił... boję się popaść w załamanie lub depresję...
Mamy jeszcze 2 zarodki ale w tym momencie na myśl o ciąży robi mi się słabo...
Tu dziewczyna miała trochę podobny problem, że beta ciągle rosła a ciąży nie było.
 
reklama
Tu dziewczyna miała trochę podobny problem, że beta ciągle rosła a ciąży nie było.
Tak widziałam ten wątek i nawet chwilę pisałam z autorką ale nasze przypadki są nieco inne jednak...ja się nie wpasowuję w żaden schemat... po pierwsze cp po in vitro to rzadkość no ale u mnie się zdarzyła (chociaż w sumie do momentu wyniku histo-pat. nie wiadomo co mi dokładnie usunęli wraz z tym lewym jajowodem), jajowód wg opisu wycięty cały więc nie ma możliwości żeby czegoś nie doczyścili i żeby mi trofoblast robił wzrost bety, obecnie (badanie z wczoraj) w macicy jest czysto, żadnych pęcherzyków, płynów, endometrium praktycznie nie istnieje (łyżeczkowania nie było i nie ma w sumie podstaw teraz przy takim endometrium), na zaśniad to też nie wygląda bo na usg nic nie widać i przy zaśniadzie beta skacze bardzo wysoko a moja jest poniżej 2 tyś, ja się ogólnie czuję ok, tylko ta rosnąca beta jest dziwna i niepokojąca bo po 10 dniach od zabiegu powinien być już spadek i to znaczący...
 
Jeszcze mnie teraz zaczęła zastanawiać jedna rzecz, wczoraj w nerwach nie zwróciłam na to uwagi...gin który mi wczoraj robił usg patrząc w monitor zapytał 'z której strony to było?' bo on nie może znaleźć czy nie widzi... potem jeszcze patrzył na mój opis operacji, bo myślał że może częściowa resekcja, ale w opisie było że całkowita...to ja już nic nie rozumiem...czy można nie zauważyć na usg że jajowód wycięty...?
 
Jeszcze mnie teraz zaczęła zastanawiać jedna rzecz, wczoraj w nerwach nie zwróciłam na to uwagi...gin który mi wczoraj robił usg patrząc w monitor zapytał 'z której strony to było?' bo on nie może znaleźć czy nie widzi... potem jeszcze patrzył na mój opis operacji, bo myślał że może częściowa resekcja, ale w opisie było że całkowita...to ja już nic nie rozumiem...czy można nie zauważyć na usg że jajowód wycięty...?
Juz różne "cuda" na IP widzialam. Często są to interniści. Czasem lekarz co nie widzi, czasem slaby sprzęt. Brak wiedzy czy doświadczenia. Najprawdopodobniejsza wersja jest błąd w laboratorium. Ale o tym sie przekonasz jutro. Przykro mi ze taki syresujsvy czas masz. Ale jedyne wyjście to poczekać. Wiem ze chcesz odpowiedzi albo podpowiedzi Ale faktycznie jest to bardzo skomplikowwny przypadek 🤷‍♀️🤷‍♀️
 
@izzy_j Znalazłam taką odpowiedź od lekarza na necie:
"gdy poziom beta HCG rośnie po poronieniu, wskazane jest wykonanie łyżeczkowania. Nie mamy tu do czynienia z zaśniadem, gdzie ten wzrost byłby znacznie szybszy. Jednak pozostałe resztki mogą doprowadzić do stanu zapalnego macicy, a i choroby trofoblastycznej nie sposób do końca wykluczyć.
Proszę więc w żaden sposób nie unikać łyżeczkowania, które wydaje się niezbędne w tej sytuacji."
 
@izzy_j Znalazłam taką odpowiedź od lekarza na necie:
"gdy poziom beta HCG rośnie po poronieniu, wskazane jest wykonanie łyżeczkowania. Nie mamy tu do czynienia z zaśniadem, gdzie ten wzrost byłby znacznie szybszy. Jednak pozostałe resztki mogą doprowadzić do stanu zapalnego macicy, a i choroby trofoblastycznej nie sposób do końca wykluczyć.
Proszę więc w żaden sposób nie unikać łyżeczkowania, które wydaje się niezbędne w tej sytuacji."
Dzięki :) tyle że u mnie nie ma za bardzo co łyżeczkować bo endometrium po krwawieniu praktycznie nie istnieje...
 
Juz różne "cuda" na IP widzialam. Często są to interniści. Czasem lekarz co nie widzi, czasem slaby sprzęt. Brak wiedzy czy doświadczenia. Najprawdopodobniejsza wersja jest błąd w laboratorium. Ale o tym sie przekonasz jutro. Przykro mi ze taki syresujsvy czas masz. Ale jedyne wyjście to poczekać. Wiem ze chcesz odpowiedzi albo podpowiedzi Ale faktycznie jest to bardzo skomplikowwny przypadek 🤷‍♀️🤷‍♀️
Tak wiem i rozumiem też że diagnozy mi tu nikt nie postawi skoro kilku lekarzy się nad tym zastanawia i nie wiedzą co ze mną zrobić bo nie wpasowuję się w żaden schemat, ale to szerokie forum i wielu użytkowników więc pomyślałam że może ktoś miał podobnie... z tym błędem w labie to też mam taką nadzieję, ale od ok 3 dni mam mdłości, dziś doszła jeszcze biegunka więc nie wiem... z czekaniem jako takim nie mam problemu martwi mnie jednak to że może to być zagrożenie dla mojego zdrowia i życia...
 
@izzy_j Ale to właśnie o to chodziło, by jednak wyłyżeczkować ponownie, bo mogły jakieś resztki gdzieś zostać. Przeglądając internet znalazłam jeszcze info o dziewczynie, której się druga ciąża zagnieździła w drugim jajowodzie tuż przy macicy i nikt jej nie potrafił dojrzeć. Dopiero laparaskopowo ją znaleźli.
 
@izzy_j Ale to właśnie o to chodziło, by jednak wyłyżeczkować ponownie, bo mogły jakieś resztki gdzieś zostać. Przeglądając internet znalazłam jeszcze info o dziewczynie, której się druga ciąża zagnieździła w drugim jajowodzie tuż przy macicy i nikt jej nie potrafił dojrzeć. Dopiero laparaskopowo ją znaleźli.
Ja się absolutnie nie wzbraniam jest to zdecydowanie mniej inwazyjne niż laparoskopia, tyle że ja moje endometrium po krwawieniu spadło z 14 do 6 mm to nawet wtedy nie chcieli już robić a teraz wynosi praktycznie zero. U mnie na drugą ciążę nie ma absolutnych szans chyba że zarodek po in vitro podzielił się na dwa i tak sobie powędrowały...
 
reklama
@izzy_j Ale to właśnie o to chodziło, by jednak wyłyżeczkować ponownie, bo mogły jakieś resztki gdzieś zostać. Przeglądając internet znalazłam jeszcze info o dziewczynie, której się druga ciąża zagnieździła w drugim jajowodzie tuż przy macicy i nikt jej nie potrafił dojrzeć. Dopiero laparaskopowo ją znaleźli.
Zresztą myślę że jeśli wycięli jajowód z ciążą (bo niestety istnieje nadal minimalna opcja że p. ordynator spieprzył robotę) a beta nie będzie spadać albo nie wyjdzie błąd w lab i nadal nic nie będzie widać na usg, to zostaje im podejrzenie ciąży brzusznej i usg albo laparotomia (?), łyżeczkowanie albo metotreksat... bo ten wzrost nie wziął się znikąd...
 
Do góry